Po tym co sie stało między mną a Diego nie mogłam sobie znaleźć miejsca, szwędałam sie po całym domu ponieważ nie chciałam wychodzić aby przypadkiem nie spotkać Diego.
Babcia martwiła sie o mnie i dlatego chciała mnie wyciągnąć na spacer i małe zakupy ale ja...
Ja nadal nie mogłam otrząsnąć sie po tym co sie stało. Kochałam Go!!!...
A może nadal kocham!??😞💔
*NIE!!!!!
-powiedziałam sobie. Musze o nim zapomnieć.
Babcia cały czas mnie namawiała żebym z nią poszła, noi w końcu sie zgodziłam. Naszykowałam sie wziełam prysznic ubrałam sie i wyszłyśmy.
Cały czas w głowie miałam tylko aby go nie spotkać.
Postanowiłam sie rozchmurzyć więc babcia zabrała mnie na moje ulubione lody włoskie.
Ale nie...
Było jeszcze gorzej...
Gdy dotarłyśmy z babcią do budki w której są sprzedawane moje ulubione lody okazało sie że jest ogromna kolejka i nie chciało nam sie czekać a że w pobliżu była kwiaciarnia. Postaniowiłyśmy do niej wejść.
A tam... ?! Diego stoi w własnej osobie nie wiedziałam co mam zrobić wiec udawałam że go nie widze. Po jego minie i po ubiorze wywnioskowałam że musiało sie coś stać. Był bardzo tajemniczy i zagubiony. Kupił ogromną wiąznke taką jak na pogrzeb. Po chwili zapłacił kartą a z portwela wypadło mu zdjęcie mamy. Diego podniósł je i zaczął płakać. Wybiegł z kwiaciarni i wogóle mnie nie zauważył. Cały czas o nim myślałam. Z jednej strony moje uczucie do niego wygasło a z drugiej strony czułam nadal to somo gdy byliśmy w związku. Poprosiłam babcie abyśmy poszły już do domu strasznie zle sie poczułam. Odpuściłyśmy sobie lody i poszłyśmy do domu. Gdy tylko weszłam do domu pobiegłam do swego pokoju i sie położyłam. Zasnełam. Obudziłam sie o 21 : 02 . okazało sie że dzwonił do mnie tata. Chciał mnie poinformować że mama Diego nie żyje.. Zaniemówiłam. Miałam do siebie wiele pytań. Szybko sie zerwałam z łóżka i pobiegłam do domu Diego. Zadzwoniłam ale nikogo nie zastałam.
Światła też sie nie paliły. A więc zawiedziona poszłam do domu. Babcia sie mnie wypytywała gdzie byłam ale ja nie chciałam rozmawiać.
Mijały tygodnie i prowie codziennie przechodziłam koło domu Diega. Ale nic. Nikogo tam niebyło. Okazało sie że sie przeprowadzili. Poczułam smutek a łzy same cisnęły mi sie do oczu.