Nigdy niezbyt sluchałem jego monologów, zawsze mnie tym przynudzał. Mówił tylko o wszystkich niebezpiecznych rzeczach i ich okropnych skutkach, oraz tłumaczył bezsensowne pojęcia, które interesowały tylko jego. Ale na swój sposób lubiłem go. Bardzo. Tak bardzo, że chciałem mu kiedyś wyznać czerwone uczucia, ale wiem jaki jest i pewnie by je odrzucił.
***Usiadłem sam, odizolowany, od każdego, chciałem w końcu to przemyśleć, w końcu długo to się ciągnie, a ja chcialem, żeby był dla mnie kimś więcej niż moirailem. Siedząc opartym o zimną ciemną sciane z potarganymi włosami i zapłakanymi oczami, uslyszalem znajomy glos. Ale wiadomosc nie pasowala do nadawcy, niekiedys myslacy o sobie, teraz slyszalem jego glos i ciche pytanie-" Wszystk9 w p9rządku? Martwiłem się tr9ochę o cie6ie ".
Zamarłem. Siedząc w ciemnym pokoju widziałem tylko jego sylwetkę i jedną dłoń macającą ściane w poszukiwaniu włacznika światla, który kilka razy pominął swoją delikatna dlonią.
W końcu dał sobie spokój i powoli, uwazajac na jakie kolwiek rzeczy, ktore mogly byc rorzucone, szedl w moja strone. Teraz w tych przekletych czterech scianach siedzialem z jedną osoba, która darzyłem zbyt wielka sympatią. Już myślałem, że znów zacznie swoje wypowiedzi, ale nie...
Objał mnie i powiedział, że wszystko kiedyś się ułoży. Ja bez słowa siedziałem i tylko myślałem co mogę zrobić. Czy to odpowiedni moment, na to wszystko, czy to już pora...Czy powinnienem?
------------------
Cronus x Kankri