pierwszy kwiat

465 49 1
                                    

od: Alan
do: państwo Gierczyńscy

Witam Was (oficjalnie i zimno, bo nie potrafię inaczej),

Nie będę Was tu oskarżał o zniszczenie dzieciństwa. Nie będę krzyczał, rozdzierając gardło i kartki papieru na ostrych krawędziach wyrzutów. Nie.

Chciałbym Wam podziękować.

Za ciepło, dotyk, zapach bliskości, pocałunki w czoło, kołysanki, opowiadania na dobranoc, wsparcie, słowa otuchy, sprawiedliwość, troskę i miłość.

Chciałbym, ale tego nie zrobię, bo też nigdy tego nie otrzymałem. Nie chciałem umieszczać na papierze gorzkich słów, bo papier nienawidzi łez, krwi i żółci, więc przepraszam (sam siebie, za złamanie kolejnej własnej obietnicy. Wiecie, jedną z nich było pokochanie Was, a kolejną znienawidzenie).

Jesteście gdzieś pomiędzy moimi uczuciami, gdzieś pomiędzy sercem a wątrobą. Jesteście zimnym brązem i ciepłym różem. Jesteście niczym i wszystkim. Dawaliście mi pieniądze. Wsparcie finansowe było jedynym typem wsparcia jakie od Was otrzymałem i dziękuję Wam za to. Nie chcę więcej. N i e (teraz, już). Byłem bogaty w Wasze banknoty, zdobyte Twoją pisarską (marną) karierą, Tato i Twoją pracą w tym (pustym, szklanym) biurze, Mamo.

I tak, wiem, że zdradziłaś Tatę z szefem.

Kiedyś zapomniałaś śniadania; chciałem je tylko zanieść. I zaniosłem (się szlochem).

Czytałem Twoje książki, Tato. Ty naprawdę nic nie wiesz o nastolatkach, o młodości i wyciąganiu swojego serca na publiczny lincz tylko po to, by być sobą. Nie wiesz nic o młodych chłopcach, którzy zdzierają kolana uciekając przed życiem i młodych dziewczynach, które oddają swoje ciało swoim ukochanym, ukrywając łzy pod powiekami. Nie wiesz nic o mnie.

Więc Ci opowiem. Tobie i Mamie.

Jestem typem zawsze młodego chłopca, który nie jest w stanie dorosnąć. Mieszkam z Wami, bo jestem zbyt niedojrzały by zamieszkać samotnie w mieszkaniu wymagającym remontu. Jestem zbyt niedojrzały, by przestać się okaleczać (słowami i dotykiem). Jestem zbyt niedojrzały by myśleć o skutkach swoich decyzji. Kiedy byłem w drugiej klasie liceum straciłem ostatni dotąd ślad niewinności. Zrobiłem to z Hanną z równoległej klasy. Nawet niewiele rozmawialiśmy. Po prostu zaczęliśmy się całować, nie wiem czemu (może po prostu smakowała jak moja ulubiona wódka); nie planowałem tego (to żadne wytłumaczenie), ale ona bardzo chciała (nie wiesz, Tato, że w dzisiejszych czasach bycie dziewicą w liceum to wstyd, prawda?). Jej skóra pachniała jak jakiś słodki balsam, może pistacjowy i stres. To był jej pierwszy raz i to był mój pierwszy raz. Nie było źle. A ona smakowała jak pistacje, pot i wódka. Więc tak stałem się mężczyzną bez poczucia bycia człowiekiem. Da się? Da się.

I maluję. Ale to wiecie, w końcu trudno jest nie poczuć tego wkurwiającego zapachu terpentyny, co nie? Tato, to właśnie Ty powiedziałeś mi, że malowanie jest idiotycznym kluczem do jakiegokolwiek sukcesu. Ale to właśnie Mama uświadomiła mi, że to nie klucz jest idiotyczny, a ja. Dziękuję, Mamo.

Więc właśnie tym jestem. Chłopcem, który nigdy nie stał się człowiekiem.

Jesteście (wreszcie) ze mnie dumni?

(prawie) Swój własny,
Alan.

Ps. Mam pocięte ciało, smutne oczy i farbę pod paznokciami nie bez powodu. Jestem zaginionym malarzem (chyba zaginąłem w chaosie Waszych słów).

Niezapominajka ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz