Rozdział 2

13 4 3
                                    

Lewo. Prawo. Prawo. Lewo. Do góry nogi. Na podłodze. Z kołdrą. Bez kołdry.
Tak właśnie wyglądała moja pierwsza noc na nowym łóżku. Było strasznie nie wygodne, chyba, że to ja jestem wybredny. Budziłem się co godzinę. Dosłownie, ponieważ sprawdzałem zegarek, chcąc się dowiedzieć ile mi zostało do wyjścia do szkoły. Do tego łóżko strasznie skrzypiało, co moje uszy nie mogły wytrzymać. Mój ojciec ma tyle pieniędzy a kupił takie gówno, przepraszam za wyrażenie, zamiast jak w Hiszpanii jakiejś ładnej willi.

Skończyło się na tym, że już nie mogłem zasnąć dwie godziny przed budzikiem.
Jęcząc pod nosem, podniosłem się i poszedłem się umyć. Łazienka to też jedno wielkie złomowisko. Kran się nie trzymało na miejscu, lustro wielkości mojej twarz było powieszone na wysokości mojej klatki piersiowej, na ścianie jakiś obrzydliwy grzyb a kafelki gdy się na nich stawało, się odrywały od podłoża. Jak poczuje jeszcze za chwilę na sobie lodowatą wodę to zacznę krzyczeć.
-Kurwa! - wrzasnąłem gdy poczułem jak woda prysnęła z prysznica prosto na mój łeb. Spływała po całym moim ciele co powodowało, że moje mięśnie tak się napieły, że zaraz chyba cały tłuszcz wypalą.
Szybko wyskoczyłem z pod prysznica cały roztrzęsiony. Chwyciłem natychmiast po ręcznik, którym się owinąłem. Klnąłem pod nosem, czekając aż przestanę cały się drżeć. Doczekałem się jednak czego innego.
-Co drzesz pizde? - warknęła siostra zaglądając do środka.
-Z.. Zobaczymy co powiesz..sz gdy ty zaczniesz się myć - wysyczałem drżąc od zimna.
-Ja na dole mam ciepłą wodę, więc spoko- zaczęła się śmiać na co ja zrobiłem duże oczy. Co za wredna małpa. Wziąłem swoje ciuchy i ją odepchnąłem na bok. Szybko pobiegłem na dół do łazienki próbując się nie wywalić i nie opuścić ręcznika.
Pierwszy raz mnie nie okłamała, więc skończyłem to co zacząłem i w szybkim tempie się ubrałem. Założyłem dzisiaj czarne rurki i fioletową koszule. Ogarnąłem włosy w normalny stan i poszedłem do kuchni. Nie mieliśmy jeszcze zbytnio nic do jedzenia więc byłem skazany na zjedzenie ochydnego hummusu siostry. Nie rozumiem jak można takie coś jeść. Weganka się wzięła.
Szybko skończyłem posiłek, aby mieć to za sobą i zabrałem ojcu jakieś drobne. Kupię sobie coś do szkoły po drodze. Coś normalnego oczywiście.

-Przepraszam. Orientuje się Pani gdzie znajduje się... Yy szkoła... - próbowałem sobie przypomnieć imię szkoły - nie pamiętam imienia, ale ma numer 37 - mówiłem zdezorientowany do starszej pani. Wiało strasznie, przez co włosy latały mi w każdą stronę i nie mogłem normalnie spojrzeć na staruszke.
-Oczywiście, widzisz ten zielony blok z żółtym dachem? - wskazała przede mną na co kiwnąłem - za nim musisz skręcić. Idziesz cały czas prosto i tam na końcu ulicy znajdziesz tą szkołę - powiedziała i uśmiechnęła się ciepło. Odwzajemniłem uśmiech i podziękowałem. Zacząłem biec w tamtą stronę. Szukałem tej szkoły z godzinę, więc zostało mi 10 minut. Jeżeli się spóźnię i to pierwszego dnia- możecie mi wręczyć medal.

-Przywitajcie nowego Ucznia - odezwał się mój nowy wychowawca, Pan Clark, jeżeli dobrze pamiętam. Akurat zdążyłem na ostatni gwizdek, gdy wszyscy wchodzili. Szkoła była ogromna, więc łatwo nie bylo - Harry Styles - powiedział a ja stałem na środku sali. Czułem każdy pojedynczy wzrok na swojej osobie, co mnie strasznie krępowało. Więcej było chłopaków w klasie co mnie cieszyło, chyba..

Szybko znalazłem wolne miejsce i usiadłem obok chłopaka w ławce.
-Jestem Oliver - uśmiechnął się blondyn gdy wyciągnąłem zeszyt. Odwróciłem się do niego i przejrzałem mu się. Wysoki blondyn o brązowych oczach i piegach. Umięśniony też był.
-Harry.. Jak słyszałeś zresztą - zaśmiałem się.
-Skąd przyjechałeś? Masz dziwnie inny akcent - podniósł zaciekawiony brew w górę. Naprawdę aż tak się różni od Brytyjskiego?
-Z Hiszpanii - usmiechnąłem się do niego i spojrzałem na Nauczyciela, który zdążył już zwrócić mi uwagę za gadanie. Świetnie Styles.

-Musisz mnie koniecznie nauczyć Hiszpańskiego - zaśmiał się Oliver, gdy oprowadzał mnie po szkole. Całkiem miły gość. Cieszyło mnie to, że poznałem kogoś już pierwszego dnia, bo odrazu wszystko raźniejsze się robiło.
-No problemo Amigo - zaśmiałem się.
-Ja w zamian cię zapraszam na imprezę z okazji rozpoczęcia roku szkolnego u mnie. Prawie cała szkoła jest zaproszona, więc poznasz ludzi i się zaklimatyzujesz - powiedział wręczając mi zaproszenie. Impreza już jutro, ale bardziej mnie zastanawiało to, że cała szkoła do niego przychodzi. To pewnie jakiś popularny i lubiany. Nieźle trafiłem.
-Dziękuje - kiwnąłem głową i schowałem zaproszenie do plecaka.
Pięć lekcji i do domu. Minęła pierwsza lekcja a ja już myślałem o tym kiedy wrócę do domu. Oto ja.

-------

-Nie wierzę, że już zostałeś zaproszony na domówke! No ciebie... Błagam - śmiała się Gemma na co pokazałam jej Fucka. Gdy wróciliśmy do domu Ojciec "zainteresowany" wypytywał nas o pierwszy dzień szkoły, więc zaczęliśmy opowiadać.
-Ty za to pewnie zdążyłaś już dostałaś  uwagę za przeszkadzanie- parsknąłem na co ona ucichła - no nie wierzę - zacząłem kręcić głową rozbawiony- I nic na to nie powiesz Tato? - zapytałem niedowierzająco, krztusząc sie tym, że musiałam nazwać go Tatą.
-A co mam powiedzieć? Pilnuj własnego nosa lepiej Harold - powiedział swoim niskim głosem. Co za pacan. Gemma tylko się zaśmiała a ja odszedłem od stołu. Wróciłem do pokoju i walnąłem się na łóżko. Gdybym to ja dostał uwagę to odrazu byłyby krzyki i wyzwiska.

Nie chcąc dalej o tym myśleć, wyjąłem swój telefon i napisałem na what'sappie do Michelle.

Ja: Hey, sorry że nie napisałem wczoraj, ale byłem już zmęczony podróżą i zasnęłam

Michelle:  Harry! Już myślałam, że coś się stało. Jak w Londynie? W szkole?

Ja: Jedynym słowem- inaczej. Zimno, ciągle pada, tak strasznie ponuro tu jest. Jestem w szoku termicznym haha. A szkoła... Ogromna, ale poznałem już fajnego Ziomka, który mnie zaprosił na imprezę jutro

Michelle: Pamiętam jak byłam na jeden dzień i ciągle padało. Współczuję.
O. Widzisz. To chociaż już masz kolegę:))

Ja: Tak. Bardzo mnie to cieszy, bo w domu napewno siedzieć nie będę chciał

Michelle: tęsknię Harry...

Ja: eh.. Ja też, ale nie wracajmy już do tej rozmowy. Wiesz co o tym sądzę Michelle...

Michelle: Dali byśmy radę... Ale najwyraźniej mnie nie kochałeś, bo nie poddałbyś sie tak szybko

Ja: Ty tak poważnie Michelle?

Michelle: Nie ważne..

Ja: Nie zachowuj sie jak dziecko

Ja: Kochałem cię, ale mnie znasz i prędko nie wrócę. Nie dałbym radę bez ciebie

Nie odpisała już. Poirytowany odłożyłem telefon i westchnąłem głośno. Bardzo ją kochałem, lecz jak już mówiłem wcześniej, nie dałabym radę być w związku na odległość i zamiast ze mną jeszcze wczoraj ze mną pogadać to dopiero teraz mi o ttm pisze?

Kocham swoich przyjaciół z Hiszpanii, ale czas zacząć układać sobie wszystko od nowa. Nie odwrócę czasu.

Jestem ciekawy jutrzejszej imprezy.. Kogoś poznam? Czy coś się wydarzy?

Wstałem z łóżka i wyciągnąłem z jednego pudła moją wieże. Podłączyłem ją do prądu i włączyłem muzykę.
-Zaczynamy- wziąłem głęboki wdech I zacząłem rozpakowywanie i przerabianie pokoju tak abym się dobrze w nim czuł. W końcu mam tu już na stałe mieszkać prawda?

------------------

Przepraszam, że dopiero po takim długim czasie i taki slaby, ale miałam dużo nauki, aby zdać i mało weny. Ale nadeszły wakacje i napewno częściej będę coś publikowała.

Będę wdzięczna za komentarze, które Napewno mnie zachęca do pisania.

Zapraszam na #druggedveins na Twitterze! Chętnie wszystkich zaobserwuje kogo zobaczę pod tym hasztagiem

Kocham was!! ❤️❤️
Wasza Tori

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 04, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Drugged Veins // LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz