16. Nie daję już rady...

62 2 6
                                    

Od teraz piszę w trzeciej osobie i nie chcę się męczyć z perspektywami. Poza tym tak to lepiej brzmi. Oczywiście moim zdaniem.

Petunia wstała dość późno. Została jej godzina do śniadania. Nie miała dzisiaj żadnych lekcji poza prywatnymi zajęciami z Dumbledorem. Obudziła resztę dziewczyn, które - o dziwo - spały. Szybko zajęła łazienkę. Dalej myślała, że to wszystko, to tylko chory sen. Miała jednak nadzieję, że to prawda. W końcu była szczęśliwa pomimo oddalenia się Leo. Może on już mnie nie kocha? - pomyślała. Szybko odrzuciła od siebie te myśli i wyszła z łazienki.

-Wszystko w porządku? - spytała Lily siostrę widząc jej minę. Wiedziała o co chodzi. Leo stał się inny. Przestał odwiedzać ich dormitorium razem z resztą chłopców, nie chciał rozmawiać z nią o Petunii. Ze swoją dziewczyną to już w ogóle nie chciał rozmawiać.

-Tak. - odpowiedziała chcąc ominąć nieprzyjemną rozmowę.

-Petunio Evans! Widzę że to nieprawda! Albo wiesz co? Pogadam sama z Leo. - powiedziała i wyszła z dormitorium. Pognała szybko do sypialni chłopców cały  czas się śmiejąc. Zapukała. Robiła to zawsze, odkąd na czwartym roku zastała tam Jamesa bez koszulki. Niby teraz to normalne, ale nawyk został. Poza tym nie tylko on tam mieszkał. Otworzył jej Edwin. 

  Weszła do pokoju. Zobaczyła tam niezwykły bałagan.Porządek obejmował tylko łóżko Remusa i Edwina. Oboje byli dość porządni, ale żarty z całą tą hałastrą. James i Leo spali. Całą reszta przeskakiwała nad porozrzucanymi ubraniami żeby się uszykować.

- Jak w chlewie... - zaśmiała się. - Nie obudziliście ich?

- Nie jeszcze. - odezwał się Syriusz, który stał przed lustrem i układał włosy.

   Lily przeszła w stronę łóżka Jamesa uważając, aby się nie potknąć. Wtedy do pomieszczenia wparowała Petunia.

- Tu jesteś! - zwróciła się do Lily. Swoim krzykiem obudziła śpiących chłopaków. James przeciągnął się i otworzył oczy.

- Litości... Nie drzyjcie się... - nakrył sobie poduszkę na głowę. Spojrzał na mnie.

- Liluś! - powiedział. - Pomogłabyś mi wstać? - uśmiechnął się po huncwocku.

- Okej. Daj mi tylko wiadro, a do łazienki trafię. - zaśmiała się.

- Ale nie tak! Tak jak wtedy u mnie... - zamknął oczy przywołując to wspomnienie. Uśmiechnął się jeszcze bardziej.

- Nawet o tym nie myśl. - odezwała się znów.

- Ale wtedy nie musiałem prosić! Wtedy to ci nawet nie przeszkadzało, że byłem bez koszulki! - dziewczyna się zarumieniła. Wszyscy przypatrywali tej scenie ze śmiechem. Lily pochyliła się nad nim i lekko musnęła jego usta. 

- Na więcej nie licz, Potter. - powiedziałą tym razem ze śmiechem.

- Tak, Potter to twoje przyszłę nazwisko. Nie musisz go ciągle powtarzać. - zaśmiał się i wstał.

  Kiedy wszyscy chłopcy już się ogarnęli poszli całą gromadą na śniadanie. Ani Lily ani Petunia nie wspomniały o porannej rozmowie. Zjedli szybki posiłek i ruszyi na błonia. Idąc Remus powiedział:

- Aż nie mogę uwieżyć, że już jutro wyjeżdżamy...

- Ja też. Tylko... Ciekawi mnie jedna rzecz. Czemu ten wyjazd jest praktycznie odrazu po przyjedzie "uczniów z wymiany"?- powiedział Edwin tu zrobił cudzysłów palcami.

- Ja tam się cieszę. - powiedział Remus.

  Wtedy usłyszeli dźwięk złamanej gałęzi ze strony Zakazanego Lasu. Potem znów, tylko że bliżej. I jeszcze raz. Ktoś albo coś tam było.

Znów ja! Tym razem krótszy rozdział, ale no... Jeśli to czytasz od początku to wiesz, co stało się z moim kontem. Jeżeli jesteś nowy, to zapraszam cię na wcześniejsze rozdziały na moje stare konto: smutna1231212

Z góry przepraszam za błędy i dziękuję za gwiazdki i komentarze. To, ile wyświetleń tam nabiliście to dla mnie szok... Spróbujmy to powtórzyć tutaj!

Wasza Werka!

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 27, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

NOWE OBLICZE PETUNII - przygoda z huncwotamiWhere stories live. Discover now