Rozdział II

17 1 0
                                        


ROZDZIAŁ II

po przebudzeniu





Powoli podniosłam powieki, jednak światło jarzeniówek było zbyt nieprzyjemne i zamknęłam oczy z powrotem.

Usłyszałam szuranie krzesła po kafelkach i po chwili poczułam czyjąś ciepłą dłoń na policzku. Tym razem otworzyłam oczy bez żadnego sprzeciwu. Zrobiłam to może z lęku, a może bardziej z ciekawości.Tak, to on. Siedział przy łóżku, uśmiechając się zalotnie w moim kierunku. Jego strój bardzo się różnił, od tego w którym widziałam go wczoraj.

Miał na sobie ciemną koszulę z rękawami zawiniętymi do łokci, jeansy ze stylowymi dziurami na kolanach. Na twarzy zauważyłam kilkudniowy zarost, który dodawał mu kilku lat, jak i również powodował że wyglądał niezwykle atrakcyjnie.

Pochwycił moje spojrzenie, uśmiechnął się zalotnie, a za razem czule.

-Jak się dzisiaj czujesz?- zapytał z troską w głosie.

-Bywało lepiej- powiedziałam, próbując się uśmiechnąć.

-Masz dokąd wrócić?-zapytał niespodziewanie, przerywając nieprzyjemną ciszę.

-Ja... to znaczy... Nie-powiedziawszy to zaczęłam szlochać.

-Patryk usiadł na łóżku i czule objął. Nigdy bym nie spodziewała się czegoś takiego po obcej osobie. Na samym początku chciałam go odsunąć od siebie, jednak byłam na to jeszcze zbyt słaba.

Urzekł mnie samym dotykiem, który był niezwykle przyjemny. Doskonale wiedział przez co przeszłam i na wszelkie możliwe sposoby chciał mnie pocieszyć. Byłam mu za to cholernie wdzięczna, za to że mnie zrozumiał i nie krytykował. On jako jedyny potrafił wyłączyć te głosy w mojej głowie, był takim pilotem, którym ścisza się wieżę stereo.

-Dziękuję-powiedziałam, spoglądając zapłakanymi oczami.

Patryk jedynie mocniej mnie przytulił. Siedzieliśmy w objęciach przez długą chwilę, aż tu nagle drzwi otworzyły się z hukiem!

Do sali wszedł wysoki i dobrze zbudowany, lecz nieco łysawy mężczyzna.Z jego oczu szły piorunujące spojrzenia w stronę Patryka.

Gdy chłopak to zauważył, odsunął się ode mnie w błyskawicznym tempie.

-Dzień dobry- powiedział nowo przybyły, zimnym i oschłym głosem.

-Dzień dobry panie doktorze. Co pana tutaj sprowadza o tak wczesnej porze?-powiedział Patryk.

-Mam nadzieję, że nie muszę ci uświadamiać, że łamiesz regulamin- powiedziawszy to, lekarz rzucił wymowne spojrzenie na nasze nieświadomie splecione dłonie.

Patryk spojrzał na nasze dłonie, a po chwili się odezwał do lekarza:

-Ona nie jest MOJĄ  pacjentką, więc w żaden sposób nie łamię etyki lekarskiej. A to że ją odwiedziłem dzisiaj, nie oznacza zaraz Bóg wie czego. Trochę dystansu, panie doktorze.


Moje i Pana Norberta (tak wyczytałam na plakietce) spojrzenia się spotkały. Kolor jego oczu mnie przeraził, były niczym ocean,ciemne i tak jakby bez dna. Na twarzy lekarza pojawił się dziwny i szyderczy zarazem uśmieszek. W tym samym momencie głosy w mojej głowie się odezwały z niewyobrażalnie wielką siłą. „NIE DAJ MU SIĘ! UCIEKAJ! ZGIŃ! ZABIJ! ZNISZCZ! WYPIJ KREW! ZABAWA SIĘ NIM!UGRYŹ! ZAWŁADNIJ JEGO UMYSŁEM! ZRÓB MU PRANIE MÓZGU! HI HI HI"

Zrobiłam co mi kazali. Z całej siły skoncentrowałam się na nim, na jego twarzy, na której pojawiło się zdziwienie zmieszane ze strachem.Nie wiem czemu jednak pierwszą myślą jaką wpadła mi do głowy,był pomysł przemienienia Norberta w karalucha.

Po chwili lekarz upadł na podłogę z dziwnym grymasem na twarzy.Spojrzeliśmy z Patrykiem po sobie, nie wiedząc zbytnio co się działo. Mężczyzna zaczął się rzucać po podłodze powtarzając:„Jestem karaluchem. Jestem karaluchem." w pierwszym odruchu zaczęłam się niepokoić, że to moja wina. Jednak ujrzawszy Patryka, który nie mógł wytrzymać ze śmiechu, rozwiało moje złe myśli. Śmialiśmy się oboje na tyle głośno, że do sali wszedł sanitariusz. Jednak jak tylko ujrzał doktora Norberta, to sam wybuchł gromkim śmiechem.

-A jemu co się stało?-zapytał rozbawiony sanitariusz.

-Sam to oceń Radosławie- oznajmił rozbawiony Patryk i po chwili dodał- Magdo to jest Radek, Radek to jest Magda.

-Faktycznie... Patryk nie kłamał mówiąc, że jesteś nieziemska- powiedział sanitariusz z uśmiechem, podając mi dłoń.

-Spojrzałam na Patryka z lekkim zawstydzeniem. Nie spodziewałabym się, że ktoś w ogóle może twierdzić, że jestem atrakcyjna. Nie każdy przecież lubi zaokrąglone i niskie osoby, o rudych włosach i „kolorowych" oczach. Owszem może mam dość widoczne kobiece kształty, jednak mam również nieco więcej tu i tam.

-Ponownie spojrzałam na Patryka, który delikatnie drapał się po przedramieniu, z miną oświadczającą, że nie chciał, aby ktokolwiek wiedział co powiedział Radkowi. Te niezręczne milczenie przerwał właśnie on- chłopak, do którego zaczynałam czuć coś więcej- Patryk.

-Radek, weź tego „karalucha" jak najdalej stąd, bo w innym wypadku trzeba będzie kupować środek na insekty-powiedział ze śmiechem. Tym śmiechem, który zdążyłam pokochać (?).

-Młody sanitariusz wziął Norberta pod ramię i wyprowadził z mojej sali. Jeszcze z oddali było słychać jak się śmieje z nieporadności lekarza, który wciąż powtarzał, że był karaluchem. Nie ukrywałam, że w tamtym momencie mnie również to bawiło.



SchizofreniaWhere stories live. Discover now