Rozdział 1

12 0 0
                                    


„Ona jest przeciwnością,
Ogniem piekielnym i święconą wodą,
A jej smak, który spróbujesz
Będzie zależny jak ją traktujesz"
Sneha Pal

W życiu każdego z nas nadchodzi moment, w którym zdajesz sobie sprawę jak bardzo zepsutego społeczeństwa częścią jesteś. Dla mnie ten moment nadszedł w samym środku wakacji, gdy czekałam na Kajrę pod galerią. Było już późno, wiatr niósł bryzę od morza zapowiadając nadchodzącą, ciepłą, letnią noc. Sama galeria reklamowała się jako czynna całą dobę i choć w rzeczywistości czynnych było zaledwie kilka sklepów i klubów, jak na złość moja przyjaciółka zostawiła te czynne dłużej na sam koniec. Zmęczona klimatyzacją i zapachem silnych środków czystości postanowiłam poczekać przed wejściem, co od początku wydawało się dosyć szalonym pomysłem. Bowiem właśnie o tej godzinie nabuzowana hormonami młodzież z wyższych sfer zmierzała do położnych w galerii klubów, co oznaczało nagle skoki adrenaliny za każdym razem, gdy jakiś podpity nastolatek zrobił krok w moją stronę. W pewnym momencie próbując uniknąć zderzenia z grupką roześmianych i silnie umalowanych dziewczyn wpadłam na jakiegoś chłopaka.
⁃ Przepraszam - wybąkałam zawstydzona. Miał na sobie koszule i eleganckie, szafirowe spodnie.
⁃ Wchodzisz czy będziesz tak stała? - spytał chłodno patrząc na mnie z góry. Przewyższał mnie prawie o głowę, a z jego szarych oczu biły chłód i wyższość. Wiatr bawił się kosmykami jego jasnych włosów i gdyby nie jego narcystyczna postawa mógłby uchodzić za atrakcyjnego.
⁃ Nie, nie wchodzę, nie mam w zwyczaju upijać się do nieprzytomności - powiedziałam cicho zirytowana usuwając mu się z drogi.
⁃ Ja również - o cholera, usłyszał - ale nawet najwięksi królowie tego świata spędzali część swojego czasu na zabawie.
⁃ Ci co upadli, owszem. Zostali pokonanych przez władców mających coś w głowie.
⁃ W porządku, zostanę więc pod sklepem i poczekam aż z nieba spłynie na mnie mądrość - powiedział z przekąsem. - Skoro panienka taka mądra czemu spędza te noc stojąc w przejściu i blokując drogę osobom, które przyszły się tu zrelaksować - nachylił się zdecydowanie za blisko. Czuć było od niego papierosami i wodą kolońską, zaczął taksować mnie wzrokiem- Może szukasz kogoś żeby spędzić z nim tą piękną, letnią... - zatrzymał się na moim tatuażu węża na szyi, który wymknął się spod przykrywającej go chustki - ...noc.            
Jeszcze przez chwilę wpatrywał się w moją szyję, a ja zamarłam z przerażenia. Dlaczego akurat dzisiaj nie wzięłam gazu pieprzowego ze sobą? Jeśli zacznie mnie gwałcić to Kajra usłyszy moje krzyki? W tym momencie odsunął się, a przed moimi oczami mignął mi zielony herb i literka S. Czy jest możliwe, że...? Nie, tutaj prawie żaden mugol nie przyjeżdżał na wakacje, a co dopiero czarodziej. No dobra, oprócz mnie, ale ja tu przyjechałam dla Kajry i żeby uciec od spotkania z człowiekiem, który zrobił mi piekło na ziemi, nie dla przyjemności.
Zresztą, który uczeń Hogwartu nosiłby na wierzchu podejrzane herby i znaki, nawet ja zasłaniałam swojego węża, który nie wzbudzałby specjalnych podejrzeń. Ponieważ na dworze zaczynało robić się coraz niebezpieczniej zamówiłam taksówkę i weszłam po Kajrę do sklepu. Kiedy ją znalazłam była w trakcie przymierzania bluzeczki, która odkrywała zdecydowanie za dużo.
- Wydaje mi się czy ty już masz strój kąpielowy? - zapytałam.
- Wakacje są, daj mi zaszaleć - odpowiedziała z uśmiechem, poczynaniami uśmiechnęła się złośliwie - mamo - dodała.
- Możesz mnie tak nazywać, ale ta bluzka została stworzona dla zdecydowanie innej dziewczyny, takiej wiesz, stojącej przy autostradzie - Kajra zaśmiała się i rzuciła we mnie wieszakiem, co spotkało się z natychmiastowym atakiem z użyciem koszulki z mojej strony. - Przebieraj się, zaraz będzie taksówka.
Kajra jęknęła dając mi do zrozumienia, że cztery godziny spędzone z nią w galerii to zdecydowanie za mało.
Moją jedyną myślą w trakcie podróży do domku była chęć rzucenia się do łóżka i nie wstawania z niego przez najbliższe dziesięć godzin. Dlatego tez specjalnie nie mówiłam przyjaciółce o chłopaku, który zdecydowanie nie zachowywał się w sposób w jaki powinien w obecności obcej mu dziewczyny. Chciałam tej nocy robić coś innego niż być przepytywaną przez Kajrę - fankę niebezpiecznych chłopaków.
Kiedy dotarliśmy do domku ciotki, w którym spałyśmy od razu skierowałam się do mojej sypialni. Domek co prawda nie był duży, ale jeden pokój dla dwóch dziewczyn z czego jednej kochającej zdobywanie nowych ciuchów to zdecydowanie za mało. Dlatego do małej, nadmorskiej miejscowości pojechałyśmy dopiero kiedy wujostwo Kajry wyjechało na wakacje. Mieliśmy spędzić tu we dwie jeszcze trzy tygodnie nie doprowadzając przy okazji do zniszczenia małego domku.
Przebrana w piżamę usiadłam przy toaletce i zaczęłam rozplątywać misterną fryzurę, zrobioną przez przyjaciółkę. Nie często pozwalałam się komukolwiek czesać, moje do ramion włosy nosiłam najczęściej rozpuszczone lub spięte w luźne koczki. Po uporaniu się z włosami wzięłam się za apaszkę. Zawsze zostawiałam ją na koniec, nie lubiłam widzieć się bez niej w lustrze. Przypominała mi o szkole do której uciekałam, ale przede wszystkim osobę, przed którą uciekałam. Kajrę poznałam jeszcze w przedszkolu, zanim dostałam list a moi rodzice zorientowali się, że może warto byłoby poinformować mnie o rodzinnych, magicznych zdolnościach zanim wyjadę do Hogwartu. Ona nie wiedziała nic o świecie, którym żyłam, a sama odłożyła różdżki i magię między bajki. Jedyne co wiedziała, to to ze wyjechałam do szkoły z internatem w Anglii i mogę wracać jedynie na okres lata, ale mieszkam na totalnym odludziu, gdzie nie ma zasięgu, a poczta jest bardzo kosztowna. Dlatego lubiłam spędzać z nią wakacje, ona nie zamęczała mnie pytaniami o nauczycieli i przede wszystkim nie przepytywała z zaklęć, których rodzina tak bardzo starała się mnie nauczyć. Jedynym przedmiotem, który naprawdę mnie tam interesował były nauki o eliksirach i to z nimi wiązałam przyszłość, co mojej rodzinie nie odpowiadało w żaden sposób. Chciała żebym została badaczem fantastycznych zwierząt, a najlepiej przejęła rodzinne muzeum pełne wypchanych stworzeń i oprowadzała wycieczki, jak nakazuje rodzinna tradycja.
Odcięcie się od bliskich dawało mi poczucie wolności, choć przez miesiąc mogłam spędzić czas jako normalna dziewczyna, No może oprócz ukrywania ksiąg z alchemią i mojej różdżki, z którą nigdy się nie rozstawałam, nawet w mugolskim  świecie.
Z rozmyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi.
- Dobrze, że jeszcze nie śpisz - ucieszyła się Kajra - co planujesz robić jutro?
- Nic, ale pewnie ty masz już w głowie cały plan - położyłam się do łóżka.
- Owszem, a ty mi będziesz we wszystkim towarzyszyć - usiadła na foteliku i zaczęła bawić się moim naszyjnikiem z zawieszką, a jakże, węża - rano idziemy na plażę, lepiej zaopatrz się w dobrą książkę, bo zamierzam z niej wyjść jako murzynek, potem planowałam wypad za miasto do Rzeźni i na koniec najlepsze - zostałyśmy zaproszone na domówkę pewnego miłego chłopaka - zaklaskała szczęśliwa.
- Tylko nie mów, że to ten z plaży - jęknęłam. Kajra uśmiechnęła się niewinnie - przecież on ci proponował wypad „za krzaki" przy pierwszym spotkaniu, po piętnastu minutach znajomości!
- Oj Aura, przecież właśnie po to do niego idę, żeby się z nim poznać - poruszyła znacząco brwiami.
- Wiesz, czasem myśle, że ty tylko marzysz o byciu porwanym...
- O tak, najlepiej przez jakiegoś bardzo złego gangstera, przypadkowo będzie napakowany, a jego twarz będzie zawsze ściągnięta w wyrazie gniewu, dopóki nie zobaczy mnie i nie zechce mnie...
- Nawet nie waż się tego kończyć, nie chce tego słuchać. Branoc!
- Ale idziesz jutro ze mną na imprezę?
- Jesteś najbardziej denerwująca osobą na świecie i wiedz, że idę tam tylko po to żeby pomoc cię związać. - powiedziałam zrezygnowana. - Przynajmniej będzie spokój - westchnęłam.
Kajra wyszczerzyła się do mnie i wyszła.

Fanfik KamiliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz