Rozdział 1

11 0 0
                                    

Kevin ostatkiem tchu wycierał brudne podłogi starego sklepu, w którym dorywczo pracował. Chłopak był na wyczerpaniu, dziś chciał pracować dłużej, każdy grosz się liczył a on potrzebował ich naprawdę dużo, co za tym szło wykorzystywał wszystkie możliwości, wszystkie nadgodzinny. Choć był tak młody na pewno w swoim życiu przepracował więcej niż niejeden dorosły. Było późno, na niebie rozciągały się nieskończone pasma gwiazd a księżyc tego dnia górował w pełni.

- Piękna noc - mruknął cicho

Mimo wszystko nie miał czasu; na dłuższą obserwacje; zawsze mu go brakowało wiedział, że teraz czas wrócić do domu i uczyć się na jutrzejszy test z biologi. Czasem kiedy tak wracał a droga się dłużyła zaczynał myśleć, intensywnie rozmyślać nad sensem. Nie wiedział czemu to akurat jego los musi być taki okrutny i to jemu przydarzyło się tak wiele złego w życiu, jednak szybko o tym zapominał, ponieważ wiedział, że jego refleksje na ten temat niczego nie zmienią potem zwykle skupiał się na powrocie do domu. Dziwił się sam sobie, że chce tam wracać, matka alkoholiczka, ojciec zostawił ich już dawno temu i nie interesuje się nim, mimo tego wciąż wierzył, że to nie wystarczy by zabić jego nadzieje na lepsze jutro i kiedyś będzie szczęśliwy. Jak każdego późnego wieczora Kevin wszedł do mieszkania, które dzielił razem z matką. Już na starcie został przywitany przez uderzające o siebie kilka butelek bo piwach oraz paru po nieco mocniejszym alkoholu. Jak zwykle czuł gniew, który był niemalże nie do opisania, ale powstrzymywał się. Nie chciał robić awantury. Wiedział, że to niczego nie zmieni, chciał tylko iść do swojego pokoju i uczyć się do testu. Przechodzą obok pokoju, w którym zwykle przesiaduje jego rodzicielka przy TV tym razem było inaczej, Telewizor stał zgaszony a kobieta leżała na kanapie. Nie przejął się tym

- Może po prostu kolejny raz się upiła do tego stopnia, że padła nieprzytomna ~ pomyślał Kevin

Jego myśli szybko zeszły na zupełnie inny tor. Mianowicie biologia i to, co jutro go czeka. Musiał się solidnie przygotować. Wiedział, że oceny to jego przyszłość a na pewno nie chciał takiej jaką posiadają jego rodzice. Kiedyś, kiedy jeszcze był mały pamiętał jak wyglądała jego rodzina za nim te wszystkie problemy się pojawiły. Uwielbiał te wspomnienia, tęsknił za tym, za byciem naiwnym dzieckiem, które zwyczajnie jedynie czego pragnęło to bawić się. Właśnie wtedy uświadamiał sobie, że stracił coś czego już nigdy nie odzyska - swoje dzieciństwo. Pamiętał, doskonale, pamiętał jak to było za nim jego ręce skalały się tymi wszystkimi pracami dorywczymi, podejrzewał, że to właśnie one zabiły jego hobby oraz kazały mu szybko wydorośleć. Teraz nie miało to znaczenia, wrócił do biologi kartka po kartce czytał i czytał. Czas pędził nieubłaganie. Kiedy w pobliskim kościele dzwony wybiły północ wiedział, że czas spać, dumny z siebie spakował książkę do plecaka, nastawił budzik i zasnął. Następnego ranka kiedy obudził go niezwykle donośny głos jego budzika, szybko wstał, ubrał się i zrobił śniadanie. Jedząc je w biegu miał już wychodzić z domu kiedy, jednak coś zwróciło jego uwagę. Matka zwykle o tej godzinie jest w pracy. Poszedł to sprawdzić, leżała wciąż na kanapie a więc nie zastanawiając się szybko postanowił ją obudzić. To nie był pierwszy raz kiedy musiał to robić zdarzało się to średnio raz w tygodniu kiedy wypiła tyle, że nawet nie miała siły wstać do pracy o sama. Pomagał jej tylko dlatego bo był jej synem, gdyby nie ten fakt zostawiłby ją już dawno temu na pastwę okrutnego losu, którego tak bardzo nienawidził. Szybko obudził kobietę, podając jej coś na ból głowy oraz idealnie wyprasowany strój do pracy. Za każdym razem gdy ją w nim widział nie wierzył, że to prawda. Wielka pani kierowniczka jakiegoś poważnego biura, stoczyła się tak nisko, upadła i nie powstanie. Ta myśl sprawiała, że jeszcze bardziej nie chciał podzielić jej losu. Szybko doprowadzając ledwo przytomną kobietę do porządku jechał z nią autobusem do pracy rezygnując z pierwszych dwóch lekcji. Było mu niesamowicie głupio, czuł, że wszyscy ludzie patrzą na niego i tą alkoholiczkę, którą prowadził do pracy. Gardzące spojrzenia uciskały jego plecy, w trakcie wysiadania z autobusu kobieta oprzytomniała.

- Weź je. Nie chce ich wydać musisz je zabrać! ~ wcisnęła Kevinowi ogromnie grubą kopertę wręcz wypchaną po brzegi pieniędzmi. -- Schowaj ją tak bym nie znalazła ~ dodała po czym biorąc swoją aktówkę, udała się do pracy. Zasiało to w chłopaku ziarnko nadziei. Może jednak nie jest taka okropna? Donośny dźwięk autobusu przerwał jego rozmyślenia na ten temat. Wskoczył do autobusu i pojechał prosto do szkoły.

Crying  gameWhere stories live. Discover now