Za drzwiami zaraz przed moimi oczami były kolejne drzwi.
Na nich typowa tabliczka z napisem ,, Sala chorych nr. 7 ".
Nie wiedziałam jak to zrozumieć.
Ale wiedziałam już co będzie mnie tak strasznie irytować.
Pokój.
Nie.
A gdzie tam.
Sala chorych.
A żeby nikt nie zapomniał jak bardzo jest niespełna rozumu.- To będzie twoja sala - Pan Darek zwrócił się do mnie.
- A nie można powiedzieć pokój ? -
- Nie. Ty lepiej zapamiętaj to co ci teraz powiem. Szanuj mnie i tutejsze zasady to zyskasz mój szacunek. Uwierz ... On ci się tu przyda -
- Postaram się -
Nie do końca wiedziałam co to miało znaczyć.
Mimo wszystko postanowiłam się dostotować.
Miałam tu ,, mieszkać " przez następne trzy tygodnie.
Mój pobyt to przecież tylko obserwacja.
I ani dnia dłużej.- Za mną -
Skręciliśmy w lewo.
Na poustwianych gdzie popadnie krzesłach siedzieli pacjęci.
Oglądali film z małego telewizora postawionego na wysokich szafkach ... Jakby szkolnych.- Tu jest świetlica. Tu spędzamy wolny czas. Jest telewizja i są gry planszowe. W tych szfkach - wskazał palcem - trzymać będziesz wszystkie rzeczy do higieny. Mydło, szczoteczka, pasta. Rozumiesz ? -
- Chyba tak -
- Popatrz tam - wskazał za siebie na dwa okienka - tam wydajemy posiłki -
- Eeeeee, to gdzie jemy ? -
Nie było tu stołów.
Troszkę się pogubiłam.- Stoły przynoszą dyżurni z pokoju socjalnego -
To w sumie miało sens.
Ale i tak nie było to normalne.
Dodatkowe pomieszczenie było by dobre.- A co to ? -
Mój palec powędrował w kierunku kamery.
Jednak modliłam się by nie była to ona.- Kamera -
- To już narusza podstawowe prawa człowieka, pacjenta i dziecka. A chyba jestem człowiekiem, dzieckiem i niestety pacjentem - byłam co najmniej oburzona.
- Czuje że będzie tu z tobą dużo śmiechu - posłał mi ciepły uśmiech.
Czyli to tak.
Mogę być sobą.
Lekko samolubną i uszczypliwą sobą.
A ludzie i tak będą mnie szanować.
Inaczej niż w domu.
Miło.
Odwzajemniłam uśmiech.- Lecimy dalej ? -
- No raczej - nie byłam już tak obojętna.
Kolejny skręt w lewo.
Długi korytarz.
Ruszyliśmy nim.
Po lewej stronie ,, sala chorych nr.1".
Następnie ,, sala chorych nr. 2".
PAN Darek zatrzymał się.
Pokazał za drzwi po prawej.- Łazienka. Jest męska, ale jest tu kosz na pranie. To tu je zostawiaj. Nie warto dawać rodzinie na ,, widzeniach " -
- Skąd po praniu będzie wiadomo że są moje ? -
- Kiedy pranie wraca siadamy wszyscy tam gdzie telewizor pokazuje każdą rzecz osobno. Wtedy zgłasza się właściciel -
- Boże. Nie pokaże nikomu moich świetnych majteczek. I na pewno nikt ich nie dotknie -
- Dziewczyno. Jeśli będziesz tu długo ... Już nie będzie ci to robić różnicy. A po pewnym czasie pół oddziału będzie wiedzieć że te spodnie i te majteczki są właśnie twoje. Nie warto się przejmować. Przyzwyczaj się i tyle -
- Skoro pan mówi -
- Dziecko Darek mam na imię. Mówią mi też wujku - znów posłał mi uśmiech.
- Dobrze Dareczku - odwzajemniłam go.
Ruszyliśmy dalej.
,, Sala chorych nr.3 " po lewej.- Po prawej łazienka. Ta jest dziewczyn -
,, Sala chorych nr.4 " po lewej.
- Po prawej łazienka męska -
- Zaraz zaraz ! To oni mają dwie !? To nie jest okay ! -
- Mają dwie ale po jednym prysznicu. Damska jest dwa razy większa i ma dwa prysznice -
- No dobrze -
- Jesteś w szpitalu i martwisz się o ilość łazienek. Ty się ciesz jeśli na ciepłą wodę zdążysz -
- Jak to ? -
- Na oddziale jest 30 osób -
Dobra.
Byłam w stanie to zrozumieć.
Doszliśmy do końca korytarza mijając resztę sal.- Po prawej sztania -
Drzwi ciężkie i metalowe.
Jak z taniego horroru.- Tu zostawisz walizkę, kurtkę i buty -
- Jak to ? -
- Szatnia jest otwierana 3 razy dziennie. Rano bierzesz ciuchy. Wieczorem przed myciem następne. I wieczorem po myciu ewentualnie odnosisz czyste z całego dnia -
- A jak się ubrudzę ? -
- Jeśli na zmianie jest ktoś kto cię lubi to bez problemu ci otworzy w ciągu dnia -
Weszliśmy do środka.
Zostawiłam wszystko co mi kazał.
Buty zmieniłam na ciełe kapciuchy.- Nie mogę mieć bluzy na ,, sali " w końcu mamy grudzień -
- Możesz. Ale bez sznurka -
- Rozumiem -
Zabrałam z walizki dużą szarą bluzę.
Pan Darek oczywiście wyciągął sznurki.
Zabrałam się do wyjścia.
Po lewej stronie dostrzegłam schody.- Gdzie prowadzą ? -
- Na górze jest szkoła. I sala gimnastyczna. Szkoła jest spokojna łatwo złapać dobre oceny i potem idą to twojej szkoły -
- Od razu będę chodzić ? -
- Nie. Po trzech dniach. Muszą cię wpisać na listę -
- Rozumiem -
- Jeśli czujesz się źle zamiast na szkołę możesz iść do Pana Grzesia na zajęcio-terapie -
- Pewnie to tam ciągle będę siedziała -
Ruszyliśmy.
Pan Darek zamknął za nami drzwi.
Następnie poszliśmy znowu pod ,, salę chorych nr.7 "- Tu cię zostawiam -
I poszedł.
Wachałam się.
Ale w końcu pchnęłam drzwi.
CZYTASZ
Let Me Just Give Up
Non-FictionTrafiła na oddział dziecięcy szpitala psychiatrycznego. Nie była pewna co ją spotyka. Przecież na ,, wolności " uważa się że są tam sami ciężko chorzy ludzie. Szybko jednak pożuciła ten stereotyp.