Rachel Brinton jest znana ze zmysłowych pociągnięć pędzlem, odważnej kolorystyki i ekstrawaganckiego przedstawiania rzeczywistości. Jej prace były wielokrotnie nagradzane i przyniosły artystce pieniądze, ale po ostatniej wystawie, krytycy sztuki i fanatycy owych prac, jednogłośnie stwierdzili, iż prace Rachel stały się nudne, brakuje w nich powiewu świeżości. Mają wrażenie, że w kółko oglądają te same miejsca, przedstawione w innej kolorystyce, co zmusza ich do rozważenia kwestii, czy Rachel da radę przygotować olśniewające i zaskakujące dzieła na wystawę sztuki w Nowym Jorku, gdzie artystka z małego miasteczka ma możliwości zdobycia sławy na skalę światową. Już nie raz dowiodła swojego talentu i zaskoczyła niejednego krytyka sztuki swymi pracami, jednakże można odnieść wrażenie iż artystka straciła zapał do pracy, a jej głowa pełna świeżych pomysłów już dawno wypłowiała. Czy Rachel Brinton zaskoczy nas na Nowojorskiej wystawie sztuki , czy po raz kolejny zawiedziemy się jej pracami? Tego dowiemy się już 20.09.2018 roku.
- Ta gazeta to ścierwo - wyrzucam brukowiec do śmietnika, nie chcąc kolejny raz czytać tego samego artykułu. Od dwóch tygodni w dziale o sztuce wypisują o mnie i mojej nieudanej kolekcji, ale to nie moja wina, że obrazy się nie spodobały. Po prostu tym razem nie miałam żadnego tematu przewodniego i dlatego wyszło takie gówno.
- Cholera! - przekleństwo ojca nie zwiastuje niczego dobrego. Zrezygnowana wstaję z drewnianego stołka barowego, aby przywitać się z moich staruszkiem, który odwiedza mnie co drugi dzień, czyli we wszystkie dni parzyste. Dni nieparzyste są przeznaczone dla mojego brata, z którego jest niezmiernie dumny, a mnie ma za totalne zero. - Rachel! Czy ty możesz ogarnąć ten syf w tym mieszkaniu?
- Tato, to się nazywa artystyczny nieład. - wykrzywia twarz w niezadowoleniu i ostrożnie mija moje sztalugi i farby stojące dosłownie wszędzie. Na podłodze, stoliku, komodzie, a nawet na parapecie i sofie.
- Zajęłabyś się porządną pracą, a nie tworzysz jakieś bohomazy. - wskazuje na ledwie zaczęty szkic, który ma przedstawiać wilka. - I to ma zachwycać? To nie nadaje się na tą twoją wystawę!
- Może herbaty? - próbuję zmienić temat, ale wiem, że to i tak nie pomoże, zważając na to, że moja praca nie jest dla niego dość satysfakcjonująca. Nie spełniłam jego oczekiwań i stałam się taka jak mama.
- Rachel, ja chcę dla ciebie jak najlepiej. Spójrz prawdzie w oczy. Twoja dobra passa się skończyła, za niedługo zacznie ci brakować pieniędzy, a samym talentem nie da się żyć.
- Tatku - uśmiecham się do niego. -Ja chcę to robić! - obracam się wokół własnej osi, przyglądając się jak dolna część mojej kwiecistej sukienki wiruje razem ze mną, tworząc niekształtne kolorowe wzroki.
- Dziecko! - zatrzymuje mnie. - Spójrz na siebie.
- Tak, wiem! - nadal się uśmiecham. - Jestem śliczna, wyglądam jak mama i jestem artystką! - wzdycha zrezygnowany.
- Rachel, proszę.... - zatapiam palec w fioletowej farbie, aby po chwili zrobić sobie trzy kropki na policzku. - Rachel, zachowujesz się jak dziecko, a masz dwadzieścia osiem lat.
- Lubię być umazana farbą - odpowiadam jedynie. - Wtedy czuję się naprawdę odlotowo!
- Dziecko, malarstwo to nie jest zawód.
- A co to niby jest?
- Twój kaprys. Wróć na studia stomatologiczne.
- Nie będę leczyć komuś zębów. Nie ma w tym nic ciekawego. Ba! Możesz stracić przytomność, gdy ktoś ma nieświeży oddech! To już by nawet teatralne nie było!
- Ty i te twoje głupie poglądy. Rachel, albo się zmienisz, albo zapomnij, że masz ojca! Mam dość tego, że muszę wstydzić się za własną córkę, która jest artystką, wariatką! - spoglądam na niego, jednocześnie pijąc swoją lemoniadę przez słomkę.
- Kim pan jest? - pytam z rozbawieniem.
- Rachel, zwariowałaś? - odkładam szklankę.
- Powiedziałeś, że mam zapomnieć o tobie, więc to zrobiłam. Nie mam czasu na rozpacz, bo czas mnie nagli. Tik tak, tik tak!- uderzam palcem wskazującym o mój prawy nadgarstek, gdzie zazwyczaj nosi się zegarek.
- Zwariowałaś!
- Nie! Po prostu nie zawracam sobie pupy, problemami. Jest problem, a po chwili już go nie ma. Proste! Więc możesz wyjść, bo ja muszę malować. - czekam w milczeniu, aż tata wyjdzie z mojego mieszkania. Zaczął ze mną wojować, a ja się nie dam. Wiem doskonale, co chcę w życiu robić, a to że nie spełniam jego oczekiwań to już nie mój problem. Czuję żal, że musiałam dokonać wyboru pomiędzy moją pasją ,a rodziną, ale nie pozwolę, aby ojciec zobaczył, jak bardzo mnie to zabolało. Gdyby mama żyła, na pewno wspierałaby mnie, a tak to mogę liczyć tylko na siebie. Wyglądam przez okno na szarą i nudną ulicę miasta, a następnie spoglądam na sztalugę ze szkicem wilka, szukając natchnienia. Co zrobić, by ten obraz stał się bardziej żywy?
- Kurde bele! - opieram czoło o szybę w oknie. - Straciłam wenę! Jak nic! Straciłam ją...
-----
Hej misie ❤️
Nie lubię pisać pierwszych rozdziałów! To najtrudniejsza część pracy! Ale mam nadzieję że w kolejnych rozdziałach będzie działo się więcej ❤️😘
Buziole 😘
CZYTASZ
Złośliwa artystka
RomanceDeszcz w istocie jest piękny, spadające, pojedyncze kropelki wody potrafią całkowicie odmienić otaczającą nas przyrodę, ale nie dzisiaj! Dzisiaj go nienawidzę! Jestem sama, z dala od cywilizacji, a mój samochód postanowił się zbuntować. - Stary gru...