" Stary domek"

12K 1.1K 121
                                    

Trochę czasu zajęła mi nauka jazdy na rowerze, aczkolwiek teraz śmiało przemierzam drogę do okolicznych miejscowości. Jest taka piękna pogoda, ptaki śpiewają, słońce powoli zachodzi za wzgórzami, a delikatny wiatr ochładza moje ciało i mierzwi moje włosy, które później będzie bardzo ciężko okiełznać. Taka wycieczka rowerowa pozwala mi oczyścić umysł i zapomnieć o tej biednej sarence w pętach myśliwskich. Ponadto jest to dobry sposób na uniknięcie spotkania z pracusiem, który jest dzisiaj wyjątkowo wściekły na swoich pracowników. Od samego rana sztywniak ma ból dupy i czepia się każdego o wszystko. Biada tym, co wejdą mu w drogę. Dlatego najlepszy sposobem jest chwilowa ucieczka.

***

- Pięknie - kwituję wściekle i rozglądam się dookoła, ale nie widzę nic, co pomogłoby mi zlokalizować miejsce, w którym właśnie jestem. Ponadto rower również się zbuntował, łańcuch spadł, a ja jak na ostatnią ofermę przystało, nawet tego nie potrafię naprawić. - Brawo dziewczyno. - mówię sama do siebie. - Jesteś w lesie, bez telefonu i w dodatku nie wiesz jak wrócić. - opieram rower o pobliskie drzewo, a sama siadam na trawie. Jest ciemno, słońce już dawno zaszło, a powietrze już nie jest takie ciepłe, jak było za dnia. Spoglądam w niebo, ale jedyne, co widzę to chmury. Nie jest to dobry znak, dlatego podnoszę się z ziemi, chwytam bezużyteczny rower i ruszam wzdłuż drogi. Może akurat znajdę się, gdzieś w pobliżu farmy, lecz szczęście nigdy mi nie sprzyja, więc zapewne w tym przypadku również nie będzie inaczej. Drobne kropelki deszczu spadają na moją głowę i już mam pewność, że matka natura mnie nienawidzi. Tam, gdzie coś mi się psuje, pada deszcz!

W wanie zabrakło paliwa? Rozpadało się!

Spadł mi łańcuch z roweru! Co się stało? ROZPADAŁO SIĘ!

Skręcam w lewo na rozwidleniu dróg i od razu dostrzegam lampkę światła kilkanaście metrów dalej.

- HALO? - wołam z nadzieją, że spotkam kogoś, kto zechce mi pomóc, ale niestety nikt się nie odzywa, ale lampka wciąż się świeci. Przyśpieszam kroku, wiedząc, że zaraz rozpada się na dobre. Muszę szybko znaleźć sobie jakieś schronienie pośrodku tego pustkowia. Im bliżej podchodzę do światła, tym mam pewność, że przed sobą mam mały domek z wybitymi szybami i mchem na dachu, a światło, które widzę, to nic innego jak świeca stojąca obok okna. Ktoś tutaj mieszka? Wątpię. W takich warunkach nikt nie powinien żyć, jednakże na chwilę obecną jest to jedyne miejsce, w którym mogę się teraz schować przed nawałnicą. Odkładam rower na ściółkę i niepewnie przekraczam próg domku.

- Jest tu ktoś? - pytam, ale odpowiada mi cisza. Wzruszam ramionami, ale nie potrafię wyzbyć się pytania, kto w takim razie zapalił świeczkę? Domek jest naprawdę mały, w zasadzie jest to tylko jedna mała izba ze starym spuchniętym stołem i brudnym czerwonym fotelem, w którym brakuje jednej nóżki. Na dworze rozpadało się na dobre, więc muszę tutaj przeczekać, mimo że wcale mi się to nie podoba. Za dużo horrorów się naoglądałam o takich właśnie miejscach. Opuszczony dom w środku lasu, gdzie pali się świeczka, ale nie ma nigdzie żywej duszy?

- Czy to są jakieś żarty? - pytam sama siebie i jeszcze raz rozglądam się wokół własnej osi, ale nic nie wygląda podejrzanie. Ale pomimo strachu, czuję również fascynację. Okiem artystki dostrzegam w tym widoku coś pięknego. Jest w tym miejscu coś magicznego.

- Kim jesteś? - głos zza moich pleców paraliżuje mnie. Nie potrafię się ruszyć, a moje biedne serce zaraz wyskoczy mi z piersi. A jednak! Jestem w horrorze! Jak nic, to horror! Bardzo powoli odwracam się w kierunku damskiego głosu. Widzę przed sobą młodą dziewczynę, na moje oko ma może siedemnaście lat i wcale nie wgląda jak zjawa, czy jakiś inny popieprzony demon z chęcią mordu.

- Rachel - odpowiadam. - Zgubiłam się, zaczęło padać, więc postanowiłam tutaj wejść.

- Jestem Cassandra - kwituje. - I tak jakby to jest moja oaza spokoju.

- Co masz na myśli?

- To, że tutaj mogę być sobą. Wiesz jak to jest mieszkać na wsi, gdzie każdy zna każdego? - kręcę przecząco głową. - Właśnie. Więc nie musisz zmagać się z plotkami ludzi, którzy wiedzą o tobie więcej, niż ty sama wiesz o sobie. - wzdycha i podchodzi do okna, w którym brakuje szyby. - Przepraszam, że tak mówię o sobie, ale już dawno z nikim nie rozmawiałam.

- Jak dawno?

- Dwa lata ? - bardziej pyta niż odpowiada. - Albo więcej. Nie pamiętam dokładnie.

- Nawet z rodziną nie rozmawiasz? - nie potrafię ukryć zaskoczenia.

- A po co? - wzrusza ramionami. - Mają jeszcze piątkę innych dzieci, więc jeśli jedno nie będzie się odzywać, to żaden problem.

- To nie moja sprawa, ale może chciałabyś się wygadać? Spróbuję jakoś pomóc.

- Jedyną pomocą będzie sznur. - śmieje się. - Nie odzywaj się więcej. Nie chcę rozmawiać, przeczekaj sobie tutaj do świtu, bo wcześniej i tak nie przestanie padać, ale się do mnie nie odzywaj.

- Ale samobójstwo to...

- Nic nie mów! - krzyczy. - Cicho! - po tym wybuchu, wychodzi z domku i już nie wraca...

***

Molly

- Rafael! - wołam go już trzeci raz. - RAFAEL. - nie ma żadnej reakcji z jego strony, dlatego muszę zastosować metodę, którą nazywam metodą trucia dupy. Ten kretyn popamięta, że nie ignoruje się własnej babci, która martwi się o Rachel! Pojechała kilka godzin temu na przejażdżkę i do tej pory nie wróciła, a to wszystko wina Rafaela. Powinien z nią jechać, ona nie zna tutejszych dróg, ale oczywiście ten debil wolał pracować. Ja mu dam pracę jeszcze mu dupą wyjdzie.

- Rafael, Rafael, Rafael, Rafael - powtarzam w kółko jego imię, ponieważ doskonale wiem, że tego nienawidzi. Stosowałam tą metodę odkąd się urodził i od zawsze działa niezawodnie. - Rafael, Rafael, Rafael

- Cooooooo? - zbiega po schodach.

- No w końcu!

- Stało się coś? Mam mnóstwo pracy, muszę odpisać na maile i zadzwonić do...

- Zamknij japę - wskazuję na niego drewnianą łyżką. - Rachel nie wróciła.

- No i co mi do tego?

- Pada deszcz! Jest ciemno! Jej nie ma! A jaj kochany narzeczony pojedzie jej poszukać!

- Gdzie ja mam jej niby szukać! I zaraz! Ona nie jest moją narzeczoną!

- Pff - prycham. - Mniejsza o to! Szukaj jej, albo na zawsze popamiętasz gniew swojej babci na swoim odbycie!

----
Hej misie ❤️
Miłej nocy ❤️
Dobranoc!
Buziole 😘

Złośliwa artystka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz