Odurzona jak zwykle lekami nasennymi wstałam do pozycji półleżącej. Nie było to łatwe, gdyż miałam spore zawroty głowy.
-Angel! Micki!- zawołałam ochrypniętym głosem moich czworonożnych towarzyszy.
-Pani uszykuje jedzenie, wy w tym czasie możecie wygrzać mi miejsce w łóżku, hah.- zaśmiałam się, choć było to odrobinę sztuczne.
-Meow- zaczął pogawędkę Angel-kochałam go, jego długie białe włosy, niebieskie oczy i drażniący języczek.
Uszykowałam jedzenie dla kotów i położyłam się jeszcze na chwilę w łóżku. Włączyłam telefon i ujrzałam wiadomość od siostry.
,,Natt, chce się spotkać. Będę walczyć o prawa opieki nad tobą. Zamieszkasz u mnie, ale bez tych wszystkich pchlarzy'' popatrzyłam na to zdezorientowana. Po pięciu latach w końcu sobie o mnie przypomniała?! Wyglądało to jak nieśmieszny żart.
Byłam strasznie oszołomiona, lecz moje zaintrygowanie przerwał pisk. Zerwałam się na równe nogi. Kurde. Popatrzyłam na Sonie, spaniela, i zobaczyłam kołek upuszczony obok niej, oraz tego sukinsyna, mojego sąsiada.
Miałam dużo problemów więc kolejne nie są mi potrzebne. Ale jemu zapewne są. Podbiegłam do pieska który nie mógł nawet usiedzieć bo zwijał się z bólu. Pobiegłam za sąsiadem i oddałam mu tym samym kołkiem. Odwrócił się i mi zamachnął się by mnie uderzyć. I udało mu się. Padłam na ziemie, ale na szczęście on odbiegł.
Zanim zemdlałam słyszałam moje psy przybłędy które popiskiwały na mój widok. Obudziłam się na polu wraz z Sonią na kolanach. Wstałam, po czym przez zawroty głowy znowu upadłam. Po dziesięciu minutach pozbierałam się i poszłam nakarmić moją zgraje zwierząt, i przygotować konie na jazdy z tymi bachorami.
Biedne zwierzęta. Nie chodzi mi o ,,ból'' uderzania palcatami, czy ostrogami. Chodzi mi o traktowanie tych zwierząt jak zabawki. Jednak jakoś zarabiać muszę. Poszłam posprzątać moją dwupokojową budę zwaną domem, i nakarmić wszystkie zwierzęta. Po osiodłaniu siwego wałacha, postanowiłam ogarnąć młodego - skarogniadego trzyletniego ogiera. To będzie ciężkie. Gdy usłyszałam podjeżdżające samochody otrzepałam się i podeszłam bliżej.
Po usadzeniu wszystkich na zadach tych ziemniaków, i zabraniu pieniędzy pojechaliśmy w teren. Wszyscy zachowywali się należycie. Nikomu nie udało się zagalopować, oprócz może dziewiętnastoletniej dziewczyny. Mimo iż była młodsza o rok, i słyszałam, że są to dopiero początki jej nauki jazdy była w tym dobra. Po dwóch godzinach wróciliśmy do przydomowej stajni a ja odprowadziłam konie. Gdy wszyscy odjechali podeszła do mnie, jak się okazało, Juli. Spytała się z kim to wszystko prowadzę etc. lecz odpowiedziałam tylko tyle, że nie jest to dla mnie miły temat do rozmów. Ona speszona odjechałam a ja wsiadłam na konia i pojechałam do sklepu po cokolwiek do jedzenia, jako iż nic nie jadłam, a zbliżała się godzina osiemnasta.
Popędziłam przed siebie, zapominając o moim domku, którego nie zamknęłam. Nie zamknęłam nic. W głowie pojawiła się myśl o sąsiedzie przez co szybko nawróciłam do domu i zacwałowałam. Nic się nie stało. Kamień spadł mi z serca. Zakluczyłam stajnie oraz obory i inne pomieszczenia ze zwierzętami. Zapomniałam iż mieli dzisiaj przyjechać kupić 3-4 świnie.
-Później to uszykuje - powiedziałam sama do siebie. W między czasie wykąpałam moje psy i zapłaciłam internetowo za rachunki. W tym miesiącu poszło mi wyjątkowo dobrze. Sprzedałam wyjątkowo gburowatej parze świnie, i po tym jak odjechali poszłam spać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka. Udało mi się osiągnąć 492 słowa! Niedługo część II. Czeeść
CZYTASZ
To tylko ja
Short StoryOpowieść o dziewczynie, mieszkającej ze zwierzętami. Będzie ona miała spory problem z pełnoletnią siostrą która przypomniała sobie o niej po śmierci mamy.