Koszmar

8 2 1
                                    

Las był ciemny i bardzo cichy. Bałam się przez niego iść, wiedziałam jednak, że musze to zrobić aby przeżyć. Kuśtykając powoli weszłam w gąszcz drzew i krzewów z nadzieją, iż przynajmniej trochę mnie on zasłoni. Usłyszałam trzask łamanej gałęzi i zamarłam sparaliżowana strachem. Jeśli to coś wyczuło zapach krwi sączącej się z mojej nogi, to już było po mnie. Stałam tak przez blisko trzy minuty‎, oddychając najciszej jak się tylko dało.

Oddech. Właśnie, oddech. Ja oddychałam najciszej jak tylko się dało, ale coś za mną dyszało ciężko. Powoli odwróciłam głowę w kierunku z, którego, jak mi się wydawało, dobiegało charczenie. Krzyknęłam, nie mogłam się powstrzymać. Przede mną stał stwór tak przerażający, że kiedy tylko go zobaczyłam myślałam iż postradam zmysły, albo, że już je postradałam. Potwór miał dwie głowy a jedna była straszniejsza od drugiej (problem tylko w tym, że nie miałam pojęcia która od której). Jedna, ta po prawej stronie, była by nawet podobna do ludzkiej gdyby nie trzecie oko na czole i ta śmiertelna bladość. No i oczy. Oczy były z tego wszystkiego najstraszniejsze. Dwa czarne i jedno, to na czole, czerwone. Widać w nich było nienawiść i ogromny ból. To była twarz jakiegoś pradawnego boga, który wstał z grobu i jest teraz tylko cieniem tego, czym był kiedyś. Twarz uśmiechnęła się do mnie a ja zobaczyłam w jej ustach dwa zęby ostre jak szpilki czerwone od krwi moich przyjaciół. Druga głowa, była głową wilka albo czegoś wilkopodobnego - w tym świetle nie byłam w stanie tego stwierdzić. Miała żółte oczy i cztery kły wystające z dolnej i górnej wargi, rozchylił je a ze środka wysuną się wężowy język. Dwie szyje były połączone czymś w rodzaju łańcucha który oplatał też resztę ciała potwora. Monstrum było przeraźliwie wysokie i chude. Miało dwie nie możliwie długie ręce i było pokryte czarnym, lśniącym futrem.

Już nie żyje - pomyślałam. To już mój koniec. Kolana ugięły się pode mną i upadłam na wilgotną ziemię. Stwór widząc to tylko uśmiechną się i zaczął się do mnie przysuwać. Łzy lały mi się z oczu tak bardzo, że mało co przez nie widziałam. Jak przez mgłę poczułam jak jedna z jego chłodnych, mokrych dłoni dotyka mojego policzka. Dopiero później zdałam sobie sprawę, że jest mokra od krwi. Zaszlochałam cicho. Cii. Usłyszałam świszczący głos w głowie. Cii, już nie płacz. Nie pędzie polało, opiecuję...

Budzę się z krzykiem. Obok mnie podrywa się Marcel.

- Wszystko w porządku? - pyta zaspanym głosem.

- Tak jasne - mruczę. - Miałam ty... - przerywam w pół zdania. Widzę go. To. Tą bestię. Stoi za oknem i uśmiecha się oboma paszczami. Kątem oka zaważam jak Marcel podąża za moim wzrokiem, otwiera usta w niemym zdumieniu a potem krzyczy. Potwór wybija okno. Mój koszmar staje się rzeczywistością.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 23, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Opowieści Króla KrukówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz