Z czym wam się kojarzą święta?Z radością, śmiechem, bliskością, bezpieczeństwem...Hermiona od zawsze kochała święta, spędzanie czasu z najbliższymi, poranek świąteczny z mamą i tatą, przyrządzanie wspólnie śniadania...Lecz dziś to nie te wspomnienia zaprzątały jej głowę, tylko zdarzenia z roku poprzedniego.Nie dano jej spędzić ich z rodziną, choć nie do końca... była z Harrym i Ronem, a oni przecież są jej rodziną.Siedzieli w namiocie każde zatopione w swoich myślach, co jakiś czas napotkali swoje spojrzenia, po czym szybko odwracali wzrok.Każde z nich inaczej wyobrażało sobie spędzić ten magiczny czas.Ron zastanawiał się, co robi Luna, czy przyozdobiła cały dom jemiołą?Harry wyobrażał sobie Ginny , roześmianą z rozwianymi włosami w ogrodzie ubierającą choinkę przed domem.A Hermiona? Hermiona marzyłaby wtulić się w ramiona mężczyzny, który był jej całym światem.Chciałaby ta koszmarna wojna się już skończyła...-Nie tak wyobrażałam sobie te święta- wyszeptała Hermiona spuszczając głowę.-Przepraszam- powiedział Harry siadając obok niej- To wszystko moja wina..-Nie Twoja- westchnęła Ron wstając i oparł się o ścianę- Wojna.-Kiedy tak wydoroślałeś?- zapytała Hermiona z lekkim uśmiechem.-Sam nie wiem- zaśmiał się się- To trochę przerażające.-Nam to mówisz?- zakpił Harry i cała trójka się roześmiała, lecz za chwilę znów byli zatopieni w myślach- Jutro wigilia...- zaczął i wymienił spojrzenie z Ronem.-Miona powiesz nam?- rudzielec odetchnął i na jego twarzy pojawił się grymas- My wiemy.-O czym?- zmarszczyła czoło.-O kim- poprawił ją harry.-Niemożliwe!- zawołała wstając gwałtownie.-A jednak – mruknął Ron wzruszając ramionami- Trochę to...-Musieliśmy to przetrawić- dokończył za przyjaciela Harry- Ale będziemy cię wspierać.-Nie gniewacie się?- zapytała ze strachem.-Nie – odparł Ron – Ale ... no wiesz... nie zmusza cię?-Nie- Hermiona usiadła i zaczęła wpatrywać się w płomienie, by po chwili kontynuować- Jest dobrze... trochę strasznie, ponieważ rzadko mam od niego wieści, martwię się, ale przecież kiedyś to się skończy, prawda?- Przy ostatnim słowie jej głos się załamał.-Jasne, że tak!- powiedział szybko Ron- Harry go pokona i będzie dobrze.-Właśnie- potwierdził Harry niepewnie- Przecież innego zakończenia nie może być.-Będziemy z tobą- powiedziała nagle Hermiona patrząc na wybrańca uważnie.-Będziemy- Ron usiadł naprzeciwko nich- Wiemy, co knujesz.-Nie możesz nas zostawić- głos Hermiony był stanowczy.Harry opuścił wzrok.-Myślałem...-Będziemy walczyć z nim w trójkę- rudzielec zaśmiał się cicho- Nie możesz przecież wziąć na siebie całej chwały!-Ronald!- Oburzyła się, Hermiona, lecz widząc uśmiech na twarzy wybrańca objęła ich – Jesteście dla mnie jak bracia, nigdy nie wątpcie, że stanę przy was w walce.-Zawsze będę, gdy będziecie mnie potrzebować- powiedział Ron poważnie.-Nie pozwolę wam zginąć- Harry zacisnął szczękę – Pokonamy Voldemorta.-I przeżyjemy wymarzone święta- obiecał Ron ścierając łzy z policzków Hermiony.-Z choinką – powiedziała – I żeby wszyscy byli razem, Severus, Luna, Ginny... , żebyśmy mogli, choć przez jedne rok ...-Uczyć się bez przeszkód?- zapytał przerażony Ron.-Żebyśmy mieli, choć jeden rok prawdziwych dni wypełnione tym, co normalny nastolatek- odparł Harry- Ciekawe jak to jest...-Nudno- zaśmiał się Ron.W wigilię usiedli przy skromnie zestawionym stolę i wymienili smutne spojrzenia.-Wiecie...- Hermiona odchrząknęła- Jako, że dziś jest wyjątkowy dzień, chciałabym wam życzyć...-Będzie beczeć- westchnął Ron.-Musowo- mruknął Harry i oboje się zaśmiali.-Jesteście okropni- oburzyła się Hermiona.Rudzielec z wybrańcem wstali i podeszli do niej.-Ale nas kochasz- powiedzieli jednocześnie i ją przytulili.-To prawda- przyznała i uśmiechnęła się wzruszona.Byli w trójkę... złota trójca, wspaniałe trio.Hermiona uśmiechnęła się do wspomnień.Trwała wtedy wojna, nic nie było pewne, lecz w tamtym namiocie, obok swoich przyjaciół czuła się bezpieczna i szczęśliwa.-Choinka jest krzywo- warknął Snape wchodząc do salonu i krytycznym wzrokiem ocenił zielone drzewko.-Wydaje ci się- Hermiona machnęła lekceważąco ręką i zawiesiła czerwoną bombkę.-Czerwień?!- oburzył się mężczyzna i machnięciem różdżki zmienił kolor ozdób na... czarny!-Oszalałeś?!- wykrzyknęła Hermiona i stanęła przed nim z rękami na biodrach- To będą wyjątkowe święta i wszystko ma być idealnie! Co za tym idzie, mają być piękne ozdoby, więc mnie nie irytuj nietoperzu! Nie mam czasu na kłótnie – zaznaczyła, gdy otwierał usta by coś powiedzieć- Muszę jeszcze przygotować potrawy, posprzątać i oczywiście...-Jeżeli tego nie zrobisz święta się nie odbędą- zakpił Snape.-Co?- Hermiona zmarszczyła czoło.-Granger...-Snape- poprawiła go odruchowo.-Snape- westchnął – Chcesz mieć idealne święta?-Oczywiście!-A idealne święta to czysta podłoga, dwanaście potraw, których we dwójkę nie zjemy, sprzątanie cały dzień i nie pozwalanie na oddychanie w okolicy choinki by żadna ozdoba nie daj Merlina się przekrzywiła.-Ja...- zająknęła się dziewczyna i spojrzała zdumiona na męża- To, co mam zrobić?-Iść na górę, wziąć tą cholerną kąpiel, która zawsze cię odpręża, ubierz tą czerwoną sukienkę, na którą się uparłaś i zasiądźmy do tego stołu, na którym będzie to, co lubimy, a nie to, co powinno być- powiedział zakładając ramiona na piersi.Hermiona przekrzywiła głowę i wpatrywała się w mężczyznę. Snape nienawidził, gdy ktoś się na niego gapił, nawet jego żona nie była wyjątkiem!-Spadaj stąd!- warknął.-Kocham cię- powiedziała i pocałowała go czulę, po czym poszła do łazienki.Po kąpieli, założyła swoją ulubioną sukienkę, właśnie ją miała w chwili, gdy Serverus poprosił ją o rękę...Severus... właśnie on był najważniejszym elementem jej życia, co oznaczało, że też świąt.Miał rację, święta to nie idealny porządek, ale bliskość ludzi, których kochała.Dziś spędzi wieczór jedynie z Severusem, to ich pierwsze święta, jako małżeństwo, jutro spotkają się wszyscy w domu Państwa Weasley, nawet jej rodzice będą....Stół był przystrojony, potrawy parowały, choinka wyglądała pięknie w świetle świec.Hermiona patrzyła na to wszystko zachwycona, nagle poczuła ramiona, które objęły ją w tali.-Tak to sobie wyobrażałaś?- zapytał Snape.-Jest lepiej- przyznała i wtuliła się w niego.Były życzenia, kolacja, następie usiedli przy choince i wymienili się prezentami.Mało osób wiedziało, że Severus Snape uwielbia obdarowywać prezentami żonę.Nie kwiatami, pierścionkami, kolczykami, lecz książkami, eliksirami i przedmiotami związanymi z eliksirami, które fascynowały Hermionę.Natomiast Hermiona zawsze stawiała na prostotę, kupowała Severusowi rzeczy, które były mu potrzebne, za co był jej wdzięczny, ale w tym roku nie dostanie nowego kociołka, czy ingerenci...Uśmiechnęła się i podziękowała za książki, po czym wręczyła mu małą paczuszkę.-Wszystkiego Najlepszego- powiedziała i wpatrywała się w niego wyczekująco.Snape otworzył prezent i zdumiony wpatrywał się w małe buciki.-Nietoperz będzie miał dziecko?- mruknął w szoku- Pierwsze zmusił Hermionę Granger do ślubu, a teraz zrobił jej dziecko? Prorok codzienny będzie miał używanie na mnie czarownico- przyciągnął ją do siebie i oparł jej czoło o swoje- Będziemy mieli dziecko...-Będziemy- przytaknęła- Cieszysz się?-Idealne święta- odpowiedział i pocałował ją namiętnie.-Żebyś wiedział- roześmiała się.Hermiona kochała magię świąt, uwielbiała zapach piernika, ubieranie choinki...Severus nauczył ją, że nie ważne są święta jak z obrazka, lecz czas, który spędzimy z bliskimi.Hermiona przez wszystkie następne święta już nigdy nie starała się by wszystko było na tip top.Wolała spędzić czas na zabawie z dziećmi, na czytaniu książki leżąc na łóżku i opierając się o męża, leżąc z córką pod choinką i wpatrując się w gałęzie drzewka opowiadać historię. Kochała budzić się wyspana wtulona w Severusa, nigdy nie przejmowała się, że dzieci pozawieszały ozdoby tylko na jednej stronie choinki.W święta nie zapominajmy o najważniejszym! Nie są ważne prezenty, ani wytrawna kolacja złożona z dwunastu dań, lecz rodzina, i czas z nią spędzony.Właśnie to ceniła najbardziej Hermiona Snape.
CZYTASZ
Miniaturki HG&SS i nie tylko
FanfictionMINIATURKI NIE SĄ MOJE JA JE TU TYLKO 'PRZYNIOSŁAM' Autor: Gisia