¢Nightmare¢

35 3 3
                                    

-Nosz cholera! - wykrzyknęła na pół domu na maksa wkurwiona Ra.
-73 raz próbuje przejść ten jebany custom night i za każdym, dosłownie KAŻDYM razem wyskakuje mi na twarz nie kto inny jak TOY FREEDY oczywiście! - po raz kolejny wykrzyczała na, tym razem już cały dom, dziewczyna.

Jej siwo-czarne loki lekko opadły przed ramiona i kończyły się gdzieś na wysokości bioder. Z tych emocji jej oliwkowa twarz przybrala kolor dojrzałych malin a oczy zaczęły zachodzić lekką „mgłą". Zazwyczaj ponura twarz o lekkich rysach wyglądała teraz jakby ktoś ją wyciągnął z planu filmowego jakiegoś horroru.

Wkurzona nastolatka podniosła z biórka szklankę z herbatą i upiła łyka. Cytrynowa herbatka zawsze ją uspokajała.

-Dobra na dziś daruję sobie tego cn'a ale Scott, nie myśl sobie że tak łatwo się poddam! O ne!

Seraphin odłożyła szklankę tym razem na stoliczek nocny z prawej strony łóżka, po czym podeszła do szafy szerokości całej ściany.

Rozsunęła drzwi i weszła do środka zasówając je lekko spowrotem. Skierowała się do półeczki z ręcznikami oraz żelami pod prysznic. Następnie z szuflady pod spodem wyciągnęła czystą bieliznę a potem  piżamę składającą się z czarnych szortów i białej koszulki z krwawym napisem „Go To Sleep”.

Dziewczyna była ogromną fanką FNaF'a, Harrego Pottera i oczywiście CreepyPast. Świata poza nimi nie widziała.

Cały pokój był inspirowany tymi trzema „gatunkami”. Ściany były w kolorze ciemnej zieleni oraz posiadały złote elementy zaraz przy połączeniu sufitu wraz ze ścianami. Na jednej ze ścian było wielkie logo Slytherinu. Natomiast na ścianie równoległej do tej z logiem wisiało pełno plakatów z postaciami z Harrego Pottera, Five Night's at Freedys oraz CreepyPasty, a w szczególności Jeff The Killer, Laughing Jack, Bloody Painter, Ben Drowned i Hoodie.

Wracając do Seraphin... Dziewczyna udała się do jej prywatnej łazienki połączonej z pokojem, która także była stylizowana na podstawie jej ulubieńców. Czarne kafelki zdobily podłogę oraz jedną ze ścian. Ogromne lustro zaraz nad umywalką ozdobione było czerwonym odciskiem ręki. Wszystkie krany były w kolorze złota. Ra w zanadrzu posiadała i wannę, i prysznic.

Osobiście wolała korzystać z prysznica ale zdarzało jej się także zasiedziedzieć w wannie.

Dziewczyna położyła swoje rzeczy na toalecie i zaczęła się rozbierać. Wzięła żel pod prysznic oraz ręcznik i skierowała się w stronę prysznica. Ręcznik powiesiła na wieszaku po zewnętrznej stronie kabiny a żel ustawiła na półeczce pod prysznicem. Związała włosy w lekkiego i niechlujnego koka i odkręciła wodę. Zimna, a wręcz lodowata woda zaczęła spływać po jej jasnej niczym śnieg skórze.

Łazienka była dla Ra jedynym miejscem gdzie mogła w spokoju pomyśleć i zastanawiać się jak jest sens jej istnienia. Jeżeli już zaczynała myśleć o swoim życiu, i tym że jej „idole” nigdy nie istnieli, nie istnieją i nie będą istnieć, zazwyczaj wychodziła z łazienki cała zapłakana.

Tak też stało się i tym razem. Nagle z szarych tak jak i włosy oczu zaczęły lecieć łzy. Wszystko byłoby w porządku gdyby nie to, że jej łzy były błękitne jak toń oceanu i zostawiłały ślady na wszystkim z czym tylko się zestkęły. Od zawsze cierpiała na takową przypadłość ale nigdy nikomu o tym nie mówiła. Jakoś nie zbyt specjalnie jej to przeszkadzało.

Dziewczyna zakręciła wodę i wyszła spod prysznica zabierając ze sobą żel oraz opatuliła się ręcznikiem aby się wysuszyć. Otworzyła drzwi i wyrzuciła żel który po chwili leżał już na łóżku, poczym ponownie zamknęła drzwi.

Ra dokładnie się wysuszyła i ubrała bieliznę, a zaraz to niej piżamę. Podeszła do lustra i spojrzała głęboko w swoje oczy. Widziała w nich strach. Strach przed tym, co może się wydarzyć. Strach przed ludźmi, którzy tak bardzo ją zranił.

Pomimo strachu, wypełniała ją determinacja (pooozioom brutalnooości pozdro dla kumatych xD dop. aut.). Rozpuściła włosy i wzięła szczotkę, po czym zaczęła dokładnie rozczesywać swoje długie do bioder, siwo-czarne włosy. Na twarzy nadal miała już ledwo widoczne błękitne ślady po łzach.

Po dokładnym rozczesaniu włosów, splotła je w dwa Francuzy, zabrała swoje rzeczy i gasząc światło wyszła z łazienki.

Brude ubrania rzuciła w kąt pokoju a sama zabrała swój telefon i podeszła do łóżka. Zapaliła obie lampki, poczym podeszła do drzwi gasząc „główne” światło. Spowrotem wróciła do łóżka, tym razem kładąc się na nim i przykrywając jasno-szarym kocem z podobizną Plushtrapa w ludzkiej wersji. Pod głowę położyła sobie średniej wielkości poduszeczkę, tym razem z podobnizną Bezokiego Jacka.

Podłączyła telefon do ładowarki i wyciągnęła słuchawki bezprzewodowe z szafki. Połączyła się z telefonem i założyła je na głowę. Jak zwykle mając to w zwyczaju puściła playlistę tak zwanych „depresyjnych” rapów oraz innych tego typu piosenek. Zaraz potem zgasiła światło. Odpłynęła w krainę Morfeusza.

Jak codzień rano wstaję o godzinie 6.27. Zbieram swoje rzeczy i udaje się do łazienki w celu ogarnięcia się. Po 15 minutach wychodzę czysta, pachnąca i gotowa na kolejny chujowy dzień w szkole. Zbieram plecak i wszystko co potrzebne, poczym wychodzę zabierając telefon i zamykając pokój na klucz. Udaje się do sypialni mamy żeby ją obudzić i powiedzieć że wychodzę. Otwieram drzwi. Jak widać, wstała wcześniej niż ja. Przed sobą mam obraz matki bujającej się na sznurze owiniętym wokół szyi. Jej sine usta układały się w lekki uśmiech. Lekko pofałdowana skóra dookoła pętli wprawiała mnie w zaciesz. Wiedziałam że prędzej czy później to zrobi. Z jednej strony szkoda było mi ojca, ale z drugiej strony, fakt że moja matka nie żyje wprawia mnie w zajebisty humor. Cieszę się z tego.

Nagle dziewczyna gwałtownie podnosi się z pozycji leżącej do siedzącej. Jej skóra była bledsza niż zwykle.
-Znowu ten popierdolony sen. Co roku, w ten jebany piątek 13 lipca musi mi się śnić. Nie ma jej i nie będzie... - wyszeptała do siebie Ra.

Spojrzała na zegar wiszący naprzeciwko niej i prawie rozwaliła słuchawki. Była 3.58. Wiedziała że już nie zaśnie lecz dalej bezskutecznie próbowała to zrobić. Po ok. 43 minutach dała sobie spokój i postanowiła poprzeglądać Deviant Arta. Miała wiele ciekawych i cudownych według niej prac, jednak jej uwagę zwrócił na siebie ten jeden jedyny. Zawierał on postać szlochającego Plushtrapa z podkulonymi nogami w ludzkiej wersji. Nad nim widniały rażące bielą ślepia i szary, rozmazany podpis:

Forgotten Forever ~

Obrazek ten kosztował aż 130 pkt. czyli tyle, ile Seraphin uzbierała przez 1,5 roku. Jednak, według niej był tego wart.

---------------------------------------------------------
~1000 słów tak na dobry początek

Ave ave czuje się wspaniale xD Tak więc jest to pierwszy rozdział Any Problem? Myślę że książka jakoś się przyjmie, a przynajmniej mam taką nadzieję <3
©®~Stolar❤️

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 09, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Any Problem? ll FNaFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz