- Sharon! Ile razy do kurwy mam ci powtarzać, żebyś nie dotykała moich rzeczy?! - usłyszałam krzyk matki z dołu, szybko znalazła się w moim pokoju. - Będziesz odkupywać mi ten krem gówniaro! - dodała jeszcze głośniej i trzasnęła drzwiami od mojego pokoju.
Westchnęłam jedynie głęboko, wracając wzrokiem do ekranu laptopa, gdzie leciał ostatni odcinek sezonu mojego ulubionego serialu. Dopiero za dwa miesiące pojawi się nowy sezon... będę musiała zająć sobie ten czas i znaleźć coś nowego.
Drzwi od mojego pokoju delikatnie się otworzyły, a do środku wślizgnął się chłopiec.
- Sharon. - szepnął wdrapując się na łóżko, siadając obok i przytulając się. - To ja zużyłem ten krem. - westchnął. - Oglądałem taki filmik i chciałem zrobić swój wulkan. Przepraszam, że mama przeze mnie na ciebie krzyczała.
- Nic się nie stało Luka, nie martw się. - uśmiechnęłam się do niego lekko, głaszcząc po gęstych, jasnych blond włosach. - Oglądniemy twój ulubiony film? - zaproponowałam.
- Tak. - uśmiechnął się lekko.
Podałam mu jedną słuchawkę, którą wsadził sobie do ucha i wyszukałam jego ulubiony film, jakim był "Na fali" opowiadał o gadającym psie, typowa bajka dla dzieci, choć właściwie sama ją lubiłam. Oglądaliśmy go razem prawie co wieczór, na zmianę z Garfieldem. Oboje znamy już całe oba filmy na pamięć, chyba też powinnam znaleźć mu coś nowego.
Minęła godzina i nim się zorientowałam, chłopiec zasnął z lekko otwartą buźką, przytulony do mojego ramienia. Uśmiechnęłam się delikatnie na ten widok i zajęłam chłopcem. Zaniosłam go do jego pokoju, tam przebrałam w piżamy i ułożyłam do łóżeczka. Tak jak zawsze zostawiłam zapaloną małą lampkę, bał się ciemności.
Następnie sama również poszłam się ogarnąć. Prysznic, mycie zębów, czesanie włosów - codzienna rutyna. Matka poszła na nocny dyżur do szpitala, także dzisiaj miałam spokojną noc.
Zawinęłam się wygodnie w kołdrę i odblokowałam telefon, przeglądając portale społecznościowe. Lucy znów zaprosiła kilku nowych typów, jednak na jednym się zatrzymałam i patrzałam na niego chwilę. Nie umknęło mi to, że był cholernie przystojny. Z czystej ciekawości weszłam na jego profil, przeglądając go dokładnie. Serce mi stanęło, kiedy przyszło mi powiadomienie, że chłopak, którego dogłębnie przeglądałam profil wysłał mi zaproszenie do znajomych. Dopiero po dobrych kilku minutach rozmyślania je zaakceptowałam.
Miałam nadzieję że nie napisze... co ja pierdole, chciałam żeby napisał! Wiedziałam, że na pewno nie zrobię tego pierwsza. Nigdy nie lubiłam pisać jako pierwsza do osób, których praktycznie nie znam. Wydawało mi się wtedy, że im się narzucam lub nie będą chcieli ze mną pisać, lub co gorsza z jakiegoś powodu stanę się głównym obiektem kpin internetu przez najbliższy tydzień, góra dwa, ale jednak... wolę pozostać niewidzialna dla świata.
Moje rozmyślenia przerwał charakterystyczny dźwięk powiadomienia o nowej wiadomości. Zdawać się mogło, jakbym wywołała go swoimi myślami... przegryzłam lekko dolną wargę i weszłam w miniaturkę jego zdjęcia profilowego, spodziewając się wiadomości w stylu "Hej, przepraszam. Zaprosiłem cię przypadkiem, już usuwam. :)" Jednak... nic takiego się nie stało. Przywitał się zwykłym Hej, odpisałam mu więc to samo. Sama nie wiem kiedy to zleciało, ale pisaliśmy do świtu, a ja w ogóle nie odczuwałam zmęczenia. Wręcz przeciwnie, chciałam pisać z nim jeszcze dłużej i jeszcze więcej. Zapomniałam o wszystkim, co mnie otacza co nie zdarza mi się na co dzień. Chłopak był miły i uroczy, dogadywaliśmy się i mieliśmy masę wspólnych tematów.
Tak zaczęła się nasza korespondencja...
YOU ARE READING
Friends
Romance,,Przyjaźń kiedyś się skończy, ale czasem może przerodzić się w coś więcej''