∆5∆

245 26 0
                                    

★Dipper★
Wymknąłem się z domu na polanę. Nie powinienem się jeszcze daleko ruszać po tym uderzeniu, jednak nie mogę się powstrzymać. Tęsknota jest silniejsza od zdrowego rozsądku.

Siedziałem tu juz pare dobrych godzin i rozmyślałem. Zapewne gdyby nie ten wypadek ja i Bill byśmy siedzieli tu, pod tą sosną i szepcząc sobie ciche słówka na ucho składali byśmy czułe pocałunki... Niestety, ale ktoś chciał inaczej...

- Dipper... Chodź już do domu... - podeszła do mnie moja siostra.
- Skąd wiesz, że tu jestem?
- Od kiedy możesz się poruszać, cały czas tu przychodzisz. I nawet nie myśl, że ja i wujek o tym nie wiemy.
- Ta... Racja... - Wstałem.
- Na pewno wróci... Gdyby tak nie było... To przecież pamiętasz słowa Willa. Gdyby chciał nas zabić to zrobiłby to jednym takim atakiem.
- Tak...Dzięki siostra...

Dziewczyna była parę kroków przede mną. Jeszcze chwile się odwróciłem i ruszyłem za nią.

★Bill★
Siedziałem pod tą sosną trochę czasu. Była już druga rano kiedy postanowiłem ruszyć w stronę domu Pinesów.

Gdy byłem już na miejscu nagle skojarzyłem... Że oni na pewno śpią! Jaki ze mnie idiota! Yhhhh! Walnąłem się ręką w czoło. Tia... Nie mając co dalej ze sobą zrobić usiadłem na parapecie. Miałem widok z niego na pokój Dippera... Nie spokojnie poruszał się. Jakby śniły mu się  koszmary... Moja biedna Sosenka...

Podeszłem do jego łóżka i poprawiłem mu kosmyk włosów za ucho... Na czole miał piękne znamię gwiazdozbioru wozu. Urocze...

Ponownie usiadłem na parapecie. Chciałbym sobie wszystko przypomnieć! Wszystkie wspomnienia z nim! Z moją nową rodziną...

- Dah! - Dipper gwałtownie wstał. Ocierał łzy z oczu...

Skulił nogi i zaczął się kołysać...
- To tylko sen... Tylko sen...
- Tylko zły sen, Sosenko... - gdy się odezwałem chłopak gwałtownie stanął.
- B-bill... Co ty tu...
- Byłem u siebie w domu... Czytałem swój dziennik... Potem byłem u pani Samanthy w kawiarni Makona którą ponoć założyliśmy... Byłem jeszcze pod sosną, a teraz jestem u ciebie...
- P-pamiętasz coś?
- Nie... - zdjąłem z szyi naszyjnik- Odpowiedz mi skąd go mam...

Chłopak niepewnie na niego spojrzał, a potem ze swojej szyi zdjął podobny. Miał tylko trójkąt ze złotym kryształkiem.
- Zrobiłeś je dla nas... Na nasza rocznice...
-Ach tak... - przyjrzałem się temu.

Ponownie zapiął naszyjnik i usiadł na łóżku opierając się o ścianę.
- Co ci się śniło?
- To co zazwyczaj kiedy... Śniła mi się wojna... Ale nie z tobą... Tam wszyscy moi przyjaciele poumierali... Ty też...
- Przepraszam..
- Za co?
- Nie umiem tego zatrzymać... A powinienem! To mój obowiązek... - to prawda. Powinienem go bronić.
- Zatrzymujesz to... Kiedy śpimy razem... - odwrócił wzrok, prawdopodobnie po to aby ukryć rumieńce.

Wstałem z parapety i ruszyłem do niego. On był w szoku gdy złapałem jego ręce i przytrzymałem nad jego głową.
- Kim jesteś? Kim jesteś Dipperze Pines, że cały czas myślę o tobie... Że pragnę cię mieć tylko dla siebie. Pragnę pamiętać wszystko co z tobą związane... Chcę wspominać wszystkie nasze pocałunki. Nasze wspólne marzenia... Kłótnie oraz, momenty w których się godzimy. Momenty zbliżenia oraz te w których się tak uroczo rumienisz. Momenty w których budzisz się w nocy, a ja cię utulam do snu... Kim jesteś... Kim... - nawet nie wiem kiedy z moich oczu leciały łzy i puściłem jego ręce.

Leżałem na jego klatce piersiowej i cicho szlochałem z mojej bezradności. Powoli zasypiałem gdy gładził moje włosy...
- Kiedyś mi obiecałeś, że pokażesz swoje drugie oko... - to były ostatnie słowa jakie słyszałem.

Kali Kedua |BillDip|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz