Był jedynie chłopcem, gdy zrozumiał, że różnił się od innych. Wtedy też okazało się, że był nieproszony. Nikt nie chciał kogoś tak wadliwego, nawet jego rodzice, którzy mieli nadzieję, że będzie idealny. Idealny jak reszta społeczeństwa, w którym żyli. Idealny jak oni sami.
Myśleli, że to błąd lekarza. Chodzili zatem nieustannie do innych, lecz wynik był taki sam. Stracili nadzieję. Nagle wyparowała miłość do ich pierworodnego, który śmiał splugawić czysty od pokoleń rodowód. Zaczęli patrzeć na niego jak na przybysza z innego świata, brzydzili się go dotknąć, unikali jak ognia.
A ten mały chłopiec nie potrafił zrozumieć. Nie rozumiał, dlaczego rodzice, których tak bardzo kochał, nagle odwrócili się od niego. Zamiast matki do snu tuliła go obca mu kobieta, która podobno była taka sama jak on. Tak samo plugawa, tak samo niechciana. Mimo to, z czasem ją pokochał. Stała się dla niego matką, której tak bardzo potrzebował, a już nie miał.
Okazało się, że nie tylko rodzice się od niego odwrócili. Także dotychczasowi koledzy z piaskownicy zaczęli go przeganiać z placu zabaw, rzucając w niego kamieniami. Starsi nie reagowali, patrzyli jedynie z pogardą na tak nieidealne stworzenie, które poczęli tak idealni i dumni sąsiedzi.
Ich spojrzenia bolały bardziej niż kamienie tnące jego miękką dziecięcą skórę. Nadal nie rozumiał, czemu wszyscy go tak nienawidzą. Był tylko dzieckiem i nie miał wpływu na to, jaki się urodził.
Po wielu przepłakanych dniach przepełnionych także bolesnymi ranami oraz siniakami nauczył się być obojętnym. Utworzył mur w swoim umyśle, odgradzając się od jakichkolwiek ludzkich uczuć. Jedyne co zostało to pustka. Zniknęły radosne dziecięce marzenia, a wraz z nimi to niewinne dobre dziecko, jakim był. Stał się tak samo zły za jakiego go uważano. Liczne bójki, kłótnie z nauczycielami, przeniesienia z jednej do drugiej szkoły - to tylko część problemów, które stwarzał idealnym rodzicom. Z przyjemnością rujnował ich idealne życie coraz złośiwszymi pomysłami.
Nie obchodziło go, jak mocno rujnował swoje życie. Liczyła się tylko zemsta na tej idealnej rodzince, która powiększyła się o tym razem idealne dziecko.
W młodym wieku w grę weszły używki. Namawiał każdą znajomą alfę do palenia zioła czy dania sobie w żyłę. Mówił, że skoro ktoś tak słaby jak on bierze i żyje, to znaczy że tym bardziej nic im się nie stanie. Niewiele z nich odmówiło. To był głupi wiek, liczył się szpan. Wygrywała ciekawość.
Wkrótce do używek dołączyła cielesna przyjemność. Pierwszy raz z inną alfą zapoczątkował kolejne uzależnienie, silniejsze od poprzedniego. Dzięki temu mógł udać upust kłębiacym się za murem uczuciom.
Kolejne problemy wyszły na jaw. Znów rujnował życie swoim starym, których co chwilę nachodzili nauczyciele, zmartwieni długotrwałą nieobecnością w szkole, oraz rodzice innych uczniów, którzy kończyli w szpitalach przez przedawkowanie używek, które podawał im ich plugawy kolega.
Nie czuł wyrzutów sumienia za to co zrobił lub spowodował. Można było jedynie obwiniać za to jego rodziców. To przez nich taki się stał. Dlatego śmiał się, podczas gdy oni bezradnie krzyczeli na niego, wyzywając przy tym od najgorszych.
Nie obchodziło go ich zdanie.
On i tak zamierzał robić swoje.
To co im pokazał to dopiero część tego co chciał zgotować. Większe pole do popisu będzie miał w nowym mieście, do którego mieli przeprowadzić się już za niedługo...
Zapowiadała się niezła zabawa.-----------
Kolejne omegaverse też pisane na spontanie. Może będziemy bawić się lepiej niż przy tamtym. :)
![](https://img.wattpad.com/cover/156613690-288-k533477.jpg)
CZYTASZ
Ethereal | a/b/o
RomanceNie był typowym władczym alfą. Nigdy nie mógł zrozumieć ich fascynacji, dzikich żądz, pragnienia dominacji. On sam nie czuł nic. W jego życiu pojawiła się jednak omega, która rozbudziła w nim palące uczucia. Uczucia, których nawet nie pragnął rozbu...