Ulica Pokątna

234 8 2
                                    

Wtedy do pokoju wbiegł...mój tata.
- Emi co się stało, czemu tak krzyczysz??? - zapytał
- Udałooo się przyjęli mnie - wypiszczałam
- Brawo córciu jestem z ciebie dumny. Co powiesz na to jak po śniadaniu odwiedzimy Pokątną, bo wiesz za miesiąc będzie początek roku - oznajmił mój tata przytulając mnie.
Zapomiałam wam wspomnieć dziś jest 30 lipca, dzień moich urodzin.
- Taaaak no jasne tato- znów zaczęłam skakać ze szczęścia. Moje oczy przybrały kolor Szmaragdu.

Po śniadaniu ja i tata teleportowaliśmy się zaklęciem na Pokątną, tak wiem mogliśmy użyć kominka, ale szybciej było zaklęciem.
W mgnieniu oka byliśmy już na miejscu. Wszędzie było pełno czarodziejów. Naszym pierwszym przystankiem był Bank Gringotha gdzie musieliśmy pobrać pieniądze. Budynek był imponujący, a jego wnętrze jeszcze bardziej. Po załatwieniu owej formalności poszliśmy do sklepu Madame Makrine ( nwm czy dobrze napisałam nazwisko), aby uszyła mi szatę.

Została mi tylko na liście księgarnia Esy & Floresy, sklep z różdżkami pana Olivander 'a i sklep zoologiczny. Przed sklepem z różdżkami mój tata się zatrzymał i powiedział:
-Emi ja pójdę do sklepu zoologicznego kupić ci prezent na urodziny, a ty idź po różdżkę i spotkamy się przy księgarni Esy & Floresy - powiedział ojciec i wręczył mi pieniądze
- Dobrze tato- odpowiedziałam

Pchnęłam drzwi czemu towarzyszył dźwięk poruszającego się dzwonka.
- Dzień dobry - przywitałam się niepewnie
-Ahhh Dzień dobry czyżby to Panienka Johnson? - zapytał starszy mężczyzna, który wyjechał z między regałów pełnych zakurzonych pudełek.
- T... Tak- powiedziałam wystraszona
Mężczyzna uśmiechnął się do mnie przyjaźnie, co dodało mi otuchy.
- Pamiętam twoją matkę, naprawdę była piękna widać, że odziedziczyłaś po niej urodę, ale dobrze czas poszukać dla ciebie różdżki- powiedział i momentalnie zniknął za regałami, aby za chwilę wrócić z pudełkiem i je delikatnie otworzył.

To już chyba piąta różdżka powoli zaczynam się poddawać. Zdemolowałam prawie cały sklep. Po dwóch minutach pan Olivander wrócił trzymając kolejne pudełko.
- Spróbuj tę - powiedział zamyślony
- A co jeśli to znowu nie ta? - zapytałam zrezygnowana
- Spróbuj przekonamy się - powiedział staruszek
Chwyciłam w dłoń owy przedmiot, a przez moje ciało przeszedł dreszcz i nagle cały sklep pokryły różowe kryształki. Ja zaskoczona odłożyłam przedmiot na miejsce. Pan Olivander był równie zaskoczony jak ja.
- Bardzo ciekawe doprawdy bardzo ciekawe - powiedział zamyślony
- Co jest takie ciekawe proszę pana? - zapytałam
- Więc pamiętam wszystkie różdżki, które sprzedałem, lecz ta... była tu naprawdę dłuugo zaczekaj sprawdzę coś - odrzekł tajemoczo
Wyjął starą zakurzoną księgę będącą pod kontuarem i szukał dokładnie tam czegoś. Nagle się zatrzymał, sprawdził dwa razy i z zaskoczeniem zaczął mówić
- Dziecko wytłumaczę ci coś dobrze? - zapytał
Ja tylko przytaknęłam nic nie mówiąc
- Różdżka sama wybiera sobie czarodziejów. Nikt nie wie dlaczego. Ciebie wybrała ta. Zrobił ją mój przodek z wiśni 12, 5 cala dosyć giętka z rdzeniem z pióra Gryfa. Oddał tylko dwa pióra, ta ródżka jest unikatowa. Pewnie nie wiesz czemu w herbie twojej rodziny jest Gryf i dlaczego rodzina nazywa się Gryffindor. Bliźniaczą różdżkę miał twój przodek i założyciel rodziny Godryk Gryffindor. Widać będziesz naprawdę wspaniałą czarownicą tak jak twój przodek. - powiedział
- Dziękuję panie Olivander ile się należy za różdżkę? - zapytałam
-30 Galeonów - odpowiedział
Dałam starcowi należną sumę i pożegnałam się uprzednio pamiętając o zabraniu zakupionego przedmiotu.
Byłam tak zafascynowana tą różdżką nie zauważając, że na kogoś wpadłam nagle z hukiem upadłam na chodnik. Kiedy podniosłam wzrok, aby sprawdzić kto to moje oczy ujrzały... szare oczu nikogo innego jak Draco Malfoy 'a.
- Oooo Emma witaj, a gdzie się tak śpieszysz?? - zapytał sztucznie. Jak ja nie trawię tego chłopaka. Stoi nade mną z tą swoją ulizaną fryzurką bleee.
-Witaj Draco idę do księgarni po książki- powiedziałam od niechcenia
Wstałam, otrzepałam się, kiedy nagle zobaczyłam pana Malfoy'a w towarzystwie mojego taty. Postanowiłam podejść do stojących mężczyzn.
-Witam panie Malfoy - powiedziałam i dygnęłam
- Witaj Emmo - odpowiedział pan Malfoy i skłonił się
Zwróciłam się do mojego taty
- Tato możemy iść już do księgarni po książki, bo chciałabym już załatwić resztę spraw- powiedziałam to patrząc na niego widziałam w jego oczach ulgę widać było, że on przymusza się do rozmowy z panem Malfoy' em.
- Dobrze córeczko, długo ci zeszło u pana Olivander 'a to akurat czekając na ciebie spotkałem pana Malfoy'a i porozmawiałem z nim trochę. A o mało co zapomniałem... Oto twój prezent... Wszystkiego najlepszego Kochanie. - powiedział tata
W rękach trzymał czarną kocicę z niebieskimi oczami, która zaczęła mruczeć, kiedy zaczęłam ją głaskać .
- Tato jest piękna. Dziękuję nazwę ją Night. Pasuje do niej idealnie to imię. - odpowiedziałam szczęśliwa
Całej tej sytuacji przyglądał się pan Malfoy.
-Wybacz Lucjuszu, ale muszę dokończyć zakupy z moją córką - odrzekł tata
- Rozumiem cię Tom, więc dowidzenia w pracy - odpowiedział pan Malfoy
Pożegnaliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę. Kiedy wróciliśmy do domu to przy kolacji opowiedziałam tacie co się stało w sklepie pana Olivander'a ojciec był równie zaskoczony jak ja na początku. Położyłam się spać i mogę stwierdzić, iż ten dzień był naprawdę męczący. Po atrakcjach dzisiejszego dnia zapadłam błogi sen.

Łooo nie wiedziałam, że potrafię napisać tak długie opowiadanie 796 słów. Fabuła zaczyna się powoli rozkręcać mam już prawie gotowy czwarty rozdzał, gdzie nasza Emma ma szczerą rozmowę z tatą ( ale więcej wam nie spojleruję) tylko mogę powiedzieć, że w następnym rozdziele będzie się działo i to duużo. To było by chyba na tyle odemnie. Jest godzina 2: 12 jak to piszę. A co powiecie na maraton? Jeśli będą zgody na to bym zrobiła maraton to go zrobię od piątego rozdziału 😉

Potomkini GryffindoraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz