Wędruję od lat tak wielu
Miejsca zmieniam, lecz domu nie znam.
Pomóż mi znaleźć w tym sens, przyjacielu,
bo nie wiem dokąd iść, miłości już nie mam.
Włosy me zwichrzone od wiatru.
Gwiazdko, chowasz swe oblicze bez końca
przede mną. Latami kroczę po tym pustkowiu
szukając twego litościwego wzroku, kończącego żywot skazańca.
Zbroja nie ma już pana, wewnątrz niej tylko zwłoki.
Ognisko wzywa pustego płomieniem.
Siadam przy żarze, szukając opoki
Nie przerywam ciszy najdrobniejszym łknieniem.
Nie ma już łez, oczy wędrują ku wzgórzom jedynie.
Myślę czyś prawdziwa, czyś wytwór umysłu
zmęczonego drogą. Przypatruję się mojej kończynie,
pełnej zabliźnionych ran, tych których serce nie przyjmie.
Wstaję i idę ku słońcu, myśląc, że ono wskaże mi drogę,
lecz nie wiem co jest prawdą, a co fałszem.
Czy nie zwiodły mnie ponownie miraże?
Cóż mi zostało poza wieczną tułaczką
przez martwe pola i zniszczone place
skoro i tak nic nie ma znaczenia
poza tobą i mym wiecznym płaczem?
YOU ARE READING
Puste miejsca
PoetryWiersz o tęsknocie za miłością, o poszukiwaniu ponownie sensu w czymkolwiek , zbieraniu się po rozstaniu i zdradzie.