6° Jimin

232 28 0
                                    

Rano wstałem z masą energii. Pogoda wyjątkowo dopisała, bo świeciło słońce, a temperatura była na tyle wysoka, że  wystarczyło ubrać bluzę, nie przejmując się targaniem kurtki.

Wziąłem szybki prysznic, ogarnąłem włosy i twarz i ubrałem się we wcześniej przygotowany strój. Wcisnąłem na siebie moje ulubione podarte jeansy, a przez głowę założyłem sweter w w odcieniu butelkowej zieleni (oczywiście zniszczyłem przy tym fryzurę, którą tak starannie ułożyłem).

Spojrzałem w lustro stojące w salonie, by ocenić swoje wysiłki. Mogłem uznać, że jestem zadowolony z siebie. Nie wyglądałem zbyt elegancko, ale przy tym dobrze. Czyli tak jak chciałem. Może to i nie była żadna randka ani nic, ale chciałem przypodobać się Yoongiemu.

Zjadłem jeszcze szybkie śniadanie, pamiętając o lekach. Miałem tylko nadzieję, że mnie dziś nie uśpią, tak jak to często mają w zwyczaju.

Dwadzieścia minut przed umówionym czasem spotkania włożyłem moje ulubione czarne trampki, zgarnąłem portfel, telefon i klucze i poszedłem na stację metra, gdzie miałem zobaczyć się z Minem.

Dotarłem na miejsce chwilę przed czasem, ale nie musiałem długo czekać. Yoongi, lawirując między spieszącymi się na metro ludźmi, podszedł do mnie żwawym krokiem. W ręku trzymał dwa kubki z kawą, które nie wiem jakim cudem nie wylały się, kiedy Min został walnięty z łokcia przez przypadkowego przechodnia. Choć Yoongi miał na twarzy czarną miseczkę zasłaniającą usta, to mógłbym przysiąc, że wyklął tego faceta po wsze czasy.

- Cześć Jiminie.

- Cześć hyung. To dla mnie?

- Owszem, piankowe caffe latte z podwójną porcją karmelu.

- No pięknie, teraz nie dość, że będę gruby, to jeszcze dostanę cukrzycy.

- Jedyną osobą, która dostanie cukrzycy, będę ja jeśli nie przestaniesz się tak słodko uśmiechać.

Zarumieniłem się, jakże by inaczej. Jednak nadal nie potrafiłem pozbyć się szerokiego uśmiechu, który nie przerywanie gościł na mojej twarzy przez kolejne 15 minut jazdy metrem.

- Mam nadzieję, że nie będzie dzisiaj bardzo dużo ludzi.

- Nie lubisz tłumów?

- Nie bardzo.

- Nie bój się hyung, potrzymam cię za rączkę to się nie zgubisz.

- Czyżby?

Skinąłem głową i pociągnąłem go do kasy, by wymienić moje kupony na bilety. Przed nami stała już mała kolejka, ale nie było tragedii. W weekend z pewnością byłoby dużo więcej ludzi.

Gdy załatwiłem sprawy przy kasie przeszliśmy z Yoongim przez bramki i już mogliśmy cieszyć się wszystkimi atrakcjami parku rozrywki. Min patrzył z niejakim przerażeniem na otaczających nas ludzi. Posłałem mu pokrzepiający uśmiech i złapałem go za rękę, bo gdybym go nie zaciągnął na najbliższą kolejkę, nie ruszyłby się pewnie stamtąd aż do zamknięcia.

- Naprawdę chcesz tym jechać - w jego głosie zabrzmiała nuta strachu na co zaśmiałem się złowieszczo.

- Boisz się?

- Nie. A ty?

- Kłamczuch - co prawda ja też się strasznie bałem, ale nie mogłem sobie pozwolić na okazywanie strachu. W końcu ktoś tu musi być mężczyzną.

W końcu przyszła nasza kolej. Usiedliśmy obok siebie w tym samym wagoniku. Yoongi spoglądał na mnie niepewnie, jakby zastanawiając się, czy może jeszcze się wycofać i wrócić do domu. Niestety nie było mu to dane, bo wagonik podjechał do góry i zatrzymał się na samym szczycie, byśmy mogli poczuć dreszczyk emocji przed spadnięciem w dół. Min zamknął oczy nie mając odwagi, by choć odrobinę ich uchylić.

- Nie martw się hyung, będzie fajnie - powiedziałem ściskając go z rękę. Nie chciałem, by czuł się źle. To miał być dla niego równie przyjemny dzień co dla mnie, więc jego przerażona mina nieco mnie niepokoiła.

Zjazd kolejką nie okazał się taki straszny jak wydawał się na pierwszy rzut oka. Właściwie to było całkiem fajnie i nawet Yoongi, po wyjściu z wagonika uśmiechnął się szeroko. Choć w sumie to mógł być uśmiech ulgi, że stoi już na stabilnej ziemi.

- Gdzie chcesz teraz iść, hyung?

- Najchętniej to bym gdzieś usiadł.

Spojrzałem na niego jak na debila.

- Hyung, przecież przed chwilą siedziałeś.

- W twoim wieku też byłem takim żywczykiem - w tym momencie zabrzmiał jak stary dziad, a jego przefarbowane na szaro włosy idealnie dodawały jego stan ducha.

- Jesteś tylko dwa lata starszy ode mnie - przewróciłem oczami, ale wysłuchałem jego życzenia i usiadłem z nim na pobliskiej ławeczce.

- Idealnie.

- Zaczekaj tu dziadziu. Zaraz wracam.

W oddali zauważyłem wózek z watą cukrową i prażonymi orzeszkami, dlatego pobiegłem tam szybko i wziąłem dla nas największą porcję jaką mieli. Może chociaż odrobina cukru doda mu energii. Gdy wróciłem Yoongi siedział z odchyloną do tyłu głową, tak że przez chwilę pomyślałem, że zasnął.

- Aż taki piękny jestem?

- Chciałbyś - prychnąłem widząc jego szeroki uśmiech.

Usiadłem obok i podałem mu patyk z tęczową watą cukrową. Posłał mi zdziwione spojrzenie, ale po chwili uśmiechnął się delikatnie i zaczął zajadać się słodką chmurką. Oczywiście cały się przy tym ufajdał, tak że resztki waty miał na nosie, policzkach a nawet na czole.

- Słodki.

- Dzięki.

- Nie ty debilu. Wata cukrowa.

- Jestem pewien, że użyłeś rodzaju męskiego, a zdaje się, że wata jest jednak kobietą.

- Ale cukier, z którego wyrabia się watę, jest facetem.

Yoongi wywrócił oczami i wywalił do kosza ogołocony do czysta patyczek.  

- Dobra panie mądraliński. Gdzie teraz?

- Zjeżdżalnia wodna oczywiście.

Poszliśmy we wskazanym przeze mnie wcześniej celu i grzecznie stanęliśmy w kolejce. Min wyraźnie zmęczony oparł się o mnie i czekał na nadejście naszej kolejki. Postanowiłem być dla niego miły i nie strąciłem jego głowy z mojego ramienia. Oczywiście, to nie tak, że nie zrobiłem tego tylko po to by móc bezkarnie się do niego tulić. Nawet mi to przez myśl nie przeszło. Ani trochę.

- Znowu się gapisz.

- Masz oczy z tyłu głowy?

- Trudno nie wyczuć tego przeszywającego spojrzenia.

Już miałem mu coś odpowiedzieć, ale pracownik oznajmił nam, że możemy już wsiadać do wagonika, więc szybko odsunąłem od siebie Yoongiego i usiadłem na przedzie. Chłopak z westchnieniem usiadł za mną.   

Ostatecznie udało mi się go zaciągnąć, bez większego marudzenia z jego strony i błagania z mojej, na większość atrakcji oferowanych przez park rozrywki. W między czasie zjedliśmy jeszcze lody i hot-dogi.

Wychodząc zaraz przed zamknięciem, byłem naprawdę szczęśliwy. To był jeden ze wspanialszych dni w calutkim moim życiu. W dodatku spędziłem go z osobą, która z dnia na dzień stała się dla mnie naprawdę ważna. Miałem tylko nadzieję, że ja dla niej również.

Blue Teddy Bear II YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz