❛❛FOREVER❜❜
Blondyn już od dwóch miesięcy siedział na białym, niewygodny krzesełku, patrząc na tą jedną, konkretną personę, by zapamiętać jej twarz już na zawsze. Jednak mimo to, że patrzył na nią praktycznie nie mrugając, to i tak był pewny tego, że te wszystkie dni lustrowania jej nie są wystarczające.
Nic co związane było z Jeonggukiem, nie było wystarczające.
Jego śmiech był zaraźliwy, każdy kto go słyszał choć raz w życiu, miał ochotę go słuchać, słuchać i jeszcze raz słuchać. Taehyung należał do tych osób. On wręcz stał na ich czele, przez co doskonale wiedział, że ten barwny dźwięk nigdy mu się nie znudzi. I dlatego też czuł swego rodzaju niedosyt, kiedy po nim ślad zaginął.
Wszyscy też kochali oczy Jeongguka. Zwykle żywe, pełne barw, mieniące się niczym gwiazdki nocą, będące otchłanią, w której Taehyung mógł się zatracać bez końca. Były jak czarna dziura, która pochłaniała swoje wszystko. To głębokie spojrzenie zawsze powodowało wybuch gorąca w klatce piersiowej starszego, kiedy to jego i Gukkiego zetknęły się ze sobą.
Dotyk Jeona też uzależniał, był jak lek, ukojenie. Zawsze ręce Guka lądowały na barkach starszego, kiedy wrócił po ciężkim dniu z pracy, zmęczony i obolały. W końcu ciągłe siedzenie za komputerem nie należało do najwygodniejszych rzeczy. Albo dłonie Jeongguka błądzące pomiędzy tlenionymi kosmykami Taehyunga, kiedy ten wbijał się w jego usta. Jego dotyk powodował przyjemne dreszcze rozchodzące się po całym ciele.
Ale właśnie, usta Guka też przyciągały. Malinowe, pełne, miękkie wargi, słodkie, które tylko mógł całować on. Nikt inny nie miał prawa ich całować, bo one były tylko dla Taehyunga. Jeongguk sam to powtarzał, że nikt inny nigdy ich nie tknie. Że nie pozwoli na to, bo oni będą ze sobą na zawsze. Szkoda tylko, że z tych ust wpłynęło tak wiele kłamstw. Ale Kim nie miał mu tego za złe. Robił to nieświadomie.
Taehyung też doznał zaszczytu słuchania oddechu młodszego. Był dla niego niczym muzyka, najpiękniejsza symfonia. Zawsze przed snem, w ich wspólnym łóżku, gdy Gukkie już spał, on zawsze przybliżał się do jego klatki piersiowej i słuchał harmonijnego znaku życia. Kochał go, przy okazji też słuchał bijącego dla niego serca. Och, albo też kochał, kiedy to on był powodem szybszego oddechu Jeongguka. Uwielbiał to, jak gorące oddechy oznaczały się na jego szyi.
Kochał wszystko, co było związane z Jeonggukiem.
- Taehyungie, będziemy już razem. Na zawsze. - powiedział słabym głosem brunet, podłączony do aparatury sprawdzającej jego stan zdrowia. - Wierzysz mi, prawda?
Kim nic nie odpowiedział, tylko skinął lekko głową. Wierzył w to, ale nie miał odwagi się do tego przyznać. Z jednej strony trwał w przekonaniu, że brunet jeszcze wyzdrowieje i długo pożyje, ale z drugiej nie umiał się do tego przyznać, a jakiś głos z tyłu głowy, wolał że ma się wycofać z tego sposobu myślenia. Miał istny mętlik, bałagan, chaos, którego nie umiał opanować, a przy tym wszystkim to była druga najbardziej dokuczliwa rzecz. Pierwszą był cierpiący Gukkie, i oczywistą sprawą było to, że nie dokuczało mu to, że musiał być przy cierpiącym. Chodziło o to, że on cierpiał razem z nim, wczuwał się w chorobę i starał się go zrozumieć. Na początku taka droga była w porządku. Do czasu, aż Taehyung sam nie chciał jeść i marniał w oczach Guka. Schudł, jego cera nie była już tak promienna, a skóra sucha. Obojczyki wystawały coraz bardziej, a wory po oczami pokazywały to jak chłopak już dawno przestał spać.
CZYTASZ
❝FOREVER❞ jjg+kth
FanfictionTAEGGUK. | tags # one shot angst suicide!au przez kłamstwa jeongguka taehyung stracił swoje wszystko