II

9 0 0
                                        

Następnego dnia rano wróciła sowa powrotna z odpowiedzią na ich list, pisało w niej ,,Dzisiaj o godzinie 16:00 przyjedzie po was jeden z naszych nauczycieli i wprowadzi w szczegóły.  Z poważaniem Szkoła Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.  Dziewczyny zjadły śniadanie i udały się do salonu gdzie obie zajęły się swoimi sprawami, nie zauważyły nawet kiedy wybiła 16 a do drzwi zapukała wysoka kobieta ubrana w spódnice w kratę, była stara, miała wiele zmarszczek na twarzy, brązowe włosy spięła w ciasnego koka. Weszła do domu stukając obcasami.

- Hermiona Granger i Sussane Smith ? - zapytała unosząc jedną brew.

- Tak to my - Odpowiedziała Suss.

- Dobrze, dostałam instrukcje aby wprowadzić was w zasady Hogwartu i zaprowadzić na ulicę pokątną, a więc tak w Hogwarcie nie tolerujemy kradzieży... - Zaczęła swój monolog - Jakieś pytania ? - dopytała po skończonej przemowie.

- Nie proszę pani - Odpowiedziała Hermiona. 

- Dobrze zatem możemy ruszać, chodźcie i złapcie mnie za ręce - Powiedziała Kobieta.

- Nie jesteśmy dziećmi, same damy rade przejść przez ulicę - powiedziała Hermiona z groźnym blaskiem w oku.

- Masz zamiar iść na piechotę do Londynu ? Musicie mnie złapać abym mogła was teleportować, będzie o wiele szybciej - powiedziała Kobieta tonem nie znoszącym sprzeciwu.

Obie dziewczyny podeszły niepewnie do kobiety i złapały ją za ręce patrząc na nią podejrzliwie, po chwili poczuły nieprzyjemny uścisk w okolicach klatki piersiowej, który po chwili znikł, szybko zaczęły rozglądać się na boki, widok zaparł im dech w piersiach, były bardzo podekscytowane, chciały już wbiec do najbliższego sklepu gdy zatrzymał ich spokojny głos nauczycielki.

- Najpierw musimy iść do banku Gringotta aby wybrać pieniądze ze skarbca szkoły na wasze wyposażenie.

- Dobrze proszę pani.

Ruszyły w stronę największej budowli na tej ulicy, gdy podeszły do drzwi Hermiona przeczytała na głos widniejący na nich napis który brzmiał.

"Wejdź tu, przybyszu, lecz pomnij los,
Tych, którzy dybią na cudzy trzos.
Bo ci, którzy biorą, co nie jest ich,
Wnet pożałują żądz niskich swych.
Więc jeśli wchodzisz, by zwiedzić loch
I wykraść złoto, obrócisz się w proch.
Złodzieju, strzeż się, usłyszałeś dzwon
Co ci zwiastuje pewny, szybki zgon.
Jeśli zagarniesz cudzy trzos,
Znajdziesz nie złoto, lecz marny los."

Co to znaczy pani profesor ? - Zapytała się Hermiona.

- To oznacza że w podziemiach zamku czycha groza czekająca na wszystkich złodziei, większość ludzi uważa że to smok, ale ja w to osobiście nie wierzę.- Powiedziała Kobieta.

Weszły do banku wypłaciły pieniądze, i podeszły do pierwszego sklepu, wtedy McGonagall powiedziała do swoich przyszłych uczennic.

- Tutaj macie listę co macie kupić i w jakim sklepie, oraz bilety na pociąg do Hogwartu który odjeżdża z Peronu 9 3/4, aby się tam dostać musicie wejść w barierkę pomiędzy peronem 9 i 10, do zobaczenia w szkole. - Powiedziała nauczycielka z uśmiechem.

- Do widzenia pani profesor - odpowiedziały chórem dziewczyny.

Rozpoczęły zakupy, chodziły razem od sklepu do sklepu kupując potrzebne rzeczy, właśnie kupiły potrzebne składniki do eliksirów, Hermiona spojrzała na listę.

- Następne do kupienia są różdżki, do jakiego sklepu idziemy aby je kupić ? - Zapytała brązowowłosa dziewczyna.

- Od Ollivandera, tam są najlepsze - odpowiedziała z uśmiechem blondynka.

- Niby skąd to wiesz ? - ponownie zapytała Hermiona.

- Nie wiem, ale tak podejrzewam - powiedziała ze śmiechem Sussane.

- Skoro chcesz to tam kup, ja idę do Gregorowicza, zatem spotykamy się przy Esach i Floresach za 30 minut dobrze ? - Odparła Granger.

- Dobrze - wykrzyknęła Suss.

Hermiona ruszyła w stronę sklepu Gregorowicza, cichutko zapukała, po chwili drzwi otworzył jej stary, siwowłosy mężczyzna z niezbyt przyjemnym wyrazem twarzy.

- Dzień dobry, nazywam się Hermiona Jane Granger i chciałabym kupić u pana różdżkę. - Powiedziała lekko wystraszona dziewczyna.

- Ahh, to tylko klient, zatem zapraszam do środka, zaraz wybierzemy odpowiedni model - odpowiedział Mężczyzna.

Zaczęli przeglądać różdżki, sprawdzili prawie cały asortyment, gdy Gregorowicz wyciągnął różdżkę z starej, szklanej gabloty. 

- Nie, to napewno nie możliwe. - wymruczał pod nosem. 

Podał różdżkę Hermionie, gdy dziewczyna jej dotknęła rozbłysła czarnym światłem.

- Zaiste bardzo interesujące - Powiedział Gregorowicz z dziwnym uśmiechem.

- Co jest takie interesujące proszę pana ? - zapytała się Hermiona.

- Ta różdżka miała już kiedyś właściciela, to nie jest zwykła różdżka, czarny bez, włókno ze smoczego serca, 12 cali, giętka, ta różdżka wybiera czarodzieja który został skrzywdzony wtedy kiedy był niewinny, jest bardzo dobra do Czarnej Magii, i pozwala na naprawdę spektakularne zemsty. - Odpowiedział Sprzedawca. 

- Tak, to ma sens, dziękuje ile płace ? - powiedziała brązowooka.

- 12 Galeonów - Odparł Gregorowicz.

Dziewczyna zapłaciła i wyszła ze sklepu, po drodze do Esów i Floresów kupiła sobie i swojej przyjaciółce po sowie śnieżnej. Gdy obie przyjaciółki się spotkały, kupiły resztę potrzebnych przyborów i wróciły wykończone do domu.

------

Hejka Miśki <3

Mam nadzieję że rozdział wam się spodobał, i czekacie na kolejny.

Zostawcie po sobie gwiazdkę i komentarz bo to bardzo motywuje do pracy.

Kocham was <3

Natralrd

800 słów <3 

Ciemna strona Hermiony.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz