Rozdział 1

32 6 0
                                    

Siedzę w samolocie od jakiejś godziny i patrzę na widoki za oknem. Były piękne, lecz nawet one nie mogły oderwać mnie od przeszłości, która zbyt bardzo zostawiła po sobie ślady.

Naglę słyszę głos stewardesy, który informuje , że już za kilka minut będziemy lądować.

I szczerze?

Nie byłam pewna czy dobrze robię, przeprowadzając się do brata, ale wiem, że nie ma już odwrotu, bo tak czy siak w swoim rodzinnym mieście już nie było niczego, co trzymało by mnie tam.

Już nie.

------------------------------------------------------

Kiedy trzymałam już swoją walizkę i chciałam ruszyć w stronę wyjścia, usłyszałam tak dobrze znany mi głos.

- Kopę lat siostrzyczko! - krzyczy Connor i po chwili ląduję w jego szczelnym uścisku.

- Tęskniłem. - mówi kiedy się od siebie oddalamy.

- Ja również braciszku. - śmieję się i znów go mocno przytulam.

Tkwimy tak parę dobrych minut i  po chwili się od siebie odsuwamy.

- Jak Ci zleciała podróż? - pyta, kiedy odbiera ode mnie walizę.

- W sumie..strasznie męcząca. - mówię szczerze, ale mimo to wspominam piękne widoki za oknem przez co na mojej twarzy gości uśmiech.

- Dobra chodź, bo Vanessa i Mel nie mogą się doczekać, aby Cię wyściskać. - śmieje się, a ja po chwili do niego dołączam.

I tak o to wspólnie kierujemy się w stronę wyjścia, aby po chwili wejść do czarnego BMW i ruszyć w stronę domu mojego brata.

I tak o to wspólnie kierujemy się w stronę wyjścia, aby po chwili wejść do czarnego BMW i ruszyć w stronę domu mojego brata

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

----------------------------------------------------

Gdy wraz z Connorem weszliśmy do domu, od razu usłyszeliśmy krzyk Mel.

- Ciocia! - krzyczy pięciolatka i szybko do mnie podbiega, a ja biorę ją na ręce i mocno ją przytulam.

- Co tam szkrabie? - pytam małą, która teraz uśmiecha się od ucha do ucha.

- Supel! - odpowiada, a po chwili stawiam blondynkę na ziemi.

- Connor już wróci...Cassidy! - krzyczy i szybko zamyka mnie w szczelnym uścisku..

- Hej szwagierko, czyżby kolejna ciąża? - pytam, gdy czuję jej mocno zaokrąglony brzuszek.

- Heh, podziękuj swemu bratu. Dopiero co urodziła się Mel, a już za parę miesięcy dojdą bliźniaki. - mówi, patrząc na swojego męża ze złością. Gdyby jej wzrok mógł zabijać, na pewno już by nie żył.

- Hej, nic nie poradzę, że takie super geny mam. - mówi Connor, a po chili się we trójkę śmiejemy.

- Dobra Cass, ściągaj buty, kurtkę i zaraz pokażę Ci Twój pokój. - mówi Van.

Wojna SercOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz