Rozdział 5

1 0 0
                                    

*Connor*

Dostrzegam mnóstwo ludzi, których łączy adrenalina, zapach spalonej gumy i łatwy zysk. Aby być niezauważonym, zakładam szybko kaptur na głowę i rozglądam się na każdą stronę, aby odnaleźć osoby, z którymi mam na pieńku. Kiedy miałem już ruszyć przed siebie, nagle zatrzymał mnie czyjś głos.

- Connor? To ty? - nie muszę się odwracać, aby wiedzieć do kogo należy ten głos. - Wiesz, że żywy stąd nie wyjdziesz? - po chwili ciągnie mnie w stronę ślepego zaułka .

Nie chcąc robić scen, podążam za nią i dopiero wiedząc, że nikt nas nie widzi, zdejmuję kaptur. Spoglądam na dziewczynę, która jest odwrócona do mnie plecami. Nie mogłem uwierzyć jak bardzo ta dziewczyna się zmieniła. Chyba wyczuła mój wzrok na sobie, ponieważ szybko odwróciła się w moją stronę.

- Czemu mam wrażenie, że mi się przyglądasz? - widzę jak jej kącik ust podnosi się do góry.

- Zmieniłaś się, Shirley. - spoglądam na rudowłosą dziewczynę, której ciało jest w dużej ilości pokryte tatuażami. - Nie przypuszczałem, że...

- Że mnie tutaj spotkasz? - na jej twarzy pojawia się uśmieszek. - No cóż, jak widać nie tylko ty się zmieniłeś. - po chwili podnosi swoje spojrzenie na mnie. - Chcesz z nim negocjować, co nie?

- Skąd wiesz, że po to tutaj przyjechałem? - pytam zdziwiony. - Ale tak, zamierzam z nim porozmawiać, aby chociaż oszczędził moją rodzinę.

- Zmartwię cię. Każdy tutaj wie o twojej porażce. - wskazuje na czterech facetów, którzy stoją w dużej grupie dziewczyn. - Mają za zadanie, aby ciebie zastrzelili, gdyby dostrzegli, że się tutaj pojawiłeś. - wyjaśnia, widząc moje zdezorientowanie. - Lepiej znikaj stąd, dopóki masz jeszcze okazję. - ostrzega mnie.

- Miło z twojej strony, że się o mnie martwisz, ale muszę odmówić. - zakładam kaptur ponownie na głowę. Wykonuję kilka kroków do przodu i ostatni raz zerkając na Shirley, wmieszałem się w tłum.
- Ale potem mi nie mów, że nie ostrzegałam! - krzyczy, kiedy się oddalam.

----------------------------------------

Nikt jak dotąd nie rozpoznał mnie, więc mogłem na spokojnie poszukać Harrisona. Kiedy omijałem ludzi, słyszałem jak wielu z nich nabijało się z mojej przegranej, inni nie mogli w nią uwierzyć, a jeszcze inni zastanawiali się czy będę obecny na dzisiejszym wyścigu. Chciałbym zobaczyć ich miny, kiedy dowiedzą się kto ich dzisiaj odwiedził. Ale to musi poczekać. Teraz ważne jest, aby mój plan zadziałał.

Zbliżyłem się na bezpieczną odległość, aby móc obserwować wyścig, który właśnie trwał na jednym z trzech torów wyścigowych. Wiele nowych twarzy zauważyłem na torze, jednak po chwili moją uwagę przykuła osoba, którą miałem nadzieję zobaczyć. Andrew bez problemu był na prowadzeniu, a jedynie dwójka innych zawodników trzymała jego tempo. Kiedy byli na ostatnim okrążeniu, wiedziałem już, że to Harrison będzie zwycięzcą. I tak też się stało.

Nagle poczułem mocny uścisk na ramieniu. Kiedy się odwróciłem, zdziwiony patrzyłem na Harrisona.

--------

Patrzę na niego, a później na tor wyścigowy, zastanawiając się kto w takim razie jest na torze i odbiera nagrodę za wyścig. Nagle wszystko zaczęło układać się w logiczną całość.

- No no, a już myślałem, że się tutaj nie zjawisz. - drwi i podchodzi bliżej mnie. - Jak podobał ci się wyścig?

- To nie ty jesteś na torze, tylko twój brat. - patrzę się z nienawiścią na niego. - Nie boisz się, że ktoś by się skapnął, że to nie ty się ścigasz?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 06, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Wojna SercOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz