Steve - Siedziałaś na kanapie z kubkiem gorącej czekolady i czytałaś swoją ulubioną książkę. Nagle z drugiego pokoju wyszedł Steve i powiedział:
- Kochanie zabieram Cię na...przejażdżkę.
- Yy gdzie?
- Tajemnica - powiedział i zaczął czekać aż się ubierzesz. Minęło jakieś 15 minut i byliście już w aucie.
- Mogę zawiązać Ci oczy? Chce żeby to była niespodzianka.
- No dobrze - powiedziałaś niepewnie, a Steve zawiązał Ci oczy bandamą.
Jechaliście i jechaliście, aż w końcu poczułaś, że samochód się zatrzymał. Narazie byłaś zdana tylko na swój zmysł słuchu i dotyku. Usłyszałaś jak Steve otwiera drzwi i wychodzi z samochodu. Drzwi zatrzasnęły się i Rogers podszedł otworzyć twoje. Dał Ci rękę i pomógł wysiąść.
- Gdzie mnie prowadzisz - spytałaś lekko rozbawiona.
- Już za chwilę się przekonasz..
Steve prowadził Cię powoli aż w końcu powiedział:
- Uważaj tu będzie stopień.
Podniosłaś nogę i poczułaś, że wchodzisz na coś niestabilnego i chwiejącego się.
- Jeszcze chwila - powiedział i zaprowadził Cię do jakiejś metalowej barierki, której się złapałaś.
- Dobrze możesz już to zdjąć.
Z ulgą zdjęłaś bandamę z głowy i rozejrzałaś się dookoła. Widok był przepiękny. Znajdowaliście się na jachcie, który był podświetlany pięknymi świtełkami.
- O matko - zakryłaś usta z wrażenia - Steve to jest... Piękne! - krzyknełaś i rzuciłaś mu się na szyje.
- Spokojnie to jeszcze nie koniec - powiedział i klęknął przed Tobą. Wyciągnał z kieszeni spodni piękne pudełeczko i je otworzył. W środku był oczywiście cudowny pierścionek - Kochana jestem pewien, że to właśnie z Tobą chcę spędzić resztę mojego życia. Czy odwzajemniasz to uczucie i zechcesz przyjąć ten pierścionek? [T.I.] zostaniesz moją żoną?
- O matko.. TAK!! Tak!! - krzyknełaś i mocno i namiętnie go pocałowałaś.
Steve nałozył ci pierścionek na palec i przez resztę wieczoru siedzieliście wtuleni w siebie oglądając zachód słońca.Tony - Siedziałaś w domu i oglądałaś swój ulubiony serial. Nagle poczułaś, że twój telefon zaczyna wibrować i sprawdziłaś kto to. Był to twój chłopak: Tony. Ucieszyłaś się na ten telefon i odebrałaś:
- Halo?
- Cześć piękna! Ubierz się ładnie, bo zabieram Cię na romantyczną kolacje do najdroższej restauracji w całym Nowym Jorku.
- Ale...
- Będę za 20 minut - powiedział i się rozłączył.
- Co?! - krzyknęłaś i zaczęłaś się szykować. Pobiegłaś szybko do łazienki i zaczęłaś się malować. Zrobiłaś lekki makijaż i poszłaś po kieckę. Wybrałaś tiulową, bordową sukienkę, a do tego czarne szpilki. Wzięłaś szybko jakąś torebkę i wyszłaś. Przed twoim domem stało piękne, czerwone ferrari. Wsiadłaś do niego i zobaczyłaś Starka.
- Pięknie wyglądasz - powiedział i ruszyliście.
Uwielbiałaś Nowy Jork. A zwłaszcza nocą. Jechaliście pięknie oświetlonymi ulicami, gdy w końcu dotarliście na miejsce. Tony szybko wysiadł z samochodu i otworzył Ci drzwi. Wziął Cię pod rękę i weszliście do restauracji. Usiedliście przy zajętym stoliku i zaczęliście przeglądać kartę dań. Po chwili przyszedł do was kelner i przyjął wasze zamówienia. Minęło 20 minut i dostaliście swoje jedzenie. Bardzo dobrze bawiłas się z Tonym, lecz w pewnym momencie zauważyłaś, że Stark troche dziwnie się zachowuje. Poczułaś się trochę niezręcznie, ale ciągnęłaś waszą rozmowę dalej. Nagle muzyka, która towarzyszyła wam przez cały wieczór ucichła, a Tony wstał. Uklęknął przy Tobie i powiedział:
- [T.I.] od kiedy pierwszy raz Cię zobaczyłem i spojrzałem w twe oczy, wiedziałem, że jesteś tą jedyną. Kochana... - zaczął i wyciągnął z kieszeni czerwone pudełeczko, otworzył je, a ty zobaczyłaś cudowny pierścionek - Wyjdziesz za mnie?
Byłaś w szoku. Przychodziło Ci na myśl wiele słów, ale wreszcie wydusiłaś z siebie to właściwe.
- TAK!
A wtedy Tony wstał i namiętnie Cię pocałował, a ludzie zaczęli bić brawa.Thor - Był wieczór. Szłaś ulicą i myślalaś o swoim chłopaku. Dawno go nie widziałaś. Znów musiał załatwiać jakieś ważne sprawy w swoim królestwie. Męczyło Cię to. Prawie każdy dzień spędzałaś bez niego, a jak już przyszedł to tylko na chwilę powiedzieć, że bardzo Cię kocha, ale musi już lecieć. Czasem zastanawiałaś się czy wasz związek nadal ma sens. Przystanęłaś przy pewnej kawiarence i postanowiłaś do niej wejść, lecz poczułaś, że ktoś łapie Cię w talii.
-Thor?
-Witaj piękna - powiedział, a ty się do niego przytuliłaś.
-Tęskniłam..
-Ja też i to bardzo, ale muszę znowu zniknąć. - Po tych słowach mina ci zrzedła - Ale tym razem mam zamiar zabrać Cię ze sobą.
-Co, ale jak to? Przecież...
Nie dokończyłaś, bo poczułaś jak coś Cię ciągnie do góry. Wtuliłaś się w jego tors i lecieliście tęczowym tunelem do Asgardu. Thor wziął Cię za rękę i poprowadził gdzieś.
-Zamknij oczy - powiedział, co posłusznie zrobiłaś.
Szliście tak jakieś 10 minut. Gdy otworzyłaś oczy oniemiałaś z wrażenia. Czułaś się jak w bajce. Wszędzie były kolorowe kwiaty i światełka, a obok płynął mały wodospad. Wszystko razem wyglądało magicznie. Z transu wyrwał Cię Thor. Klęknął przed Tobą i powiedział:
- Kochanie przepraszam, że nie mam dla Ciebie ostatnio czasu. Mam naprawde dużo spraw do załatwienia. Dlatego mam dla Ciebie propozycje. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną i zamieszkasz ze mną w Asgardzie?
Nie wiedziałaś co powiedzieć. Byłaś taka szczęśliwa, gdy zobaczyłaś jak Thor wyjmuje piękny pierścionek. Teraz będziecie już na zawsze razem, a ty będziesz królową Asgardu.
- Tak, oczywiście! - krzyknęłaś cała we łzach i rzuciłaś mu sie na szyje. A on założył Ci pierścionek i mocno pocałował.