Kacyk

1.4K 110 32
                                    


Iruka obudził się późnym  rankiem. Głowa go bolała, w ustach miał pustynię a żołądek ostrzegał przed próbami wstania. Przewrócił się na bok, by spojrzeć na budzik i chociaż zorientować się, która tak właściwie jest godzina. 
Przetarł zmęczone, przepite oczy, które zaczynały piec. Zogniskował wzrok na tarczy budzika. Dochodziła 10 rano. Ku swemu zaskoczeniu zobaczył stojący obok kubek. Z cicha nadzieją na wodę uniósł się powoli i sięgnął po niego. Bez większego namysłu przechylił i wypił do dna.

- Łeh... co to było? Wywar ze starej żaby na wodzie z bagna?- skrzywił się odstawiając kubek.

Zsunął się ponownie na poduszkę. Zamknął bolące oczy obiecując sobie, że to tylko na półgodzinki i zaraz wstanie się trochę ogarnąć. Potem zakupy i sprzątanie...

Obudziła go jedna z najbardziej irytujących potrzeb na świecie. Otworzył zaspane oczy. Ku swemu zdumieniu odkrył, że głowa boli już mniej a żołądek przestał się burzyć. Jedynie suchość w ustach wciąż była niemal tak samo dokuczliwa. Spojrzał na budzik. Właśnie mijało południe. 

- Z naturą jeszcze nikt nie wygrał.- wymamrotał i niechętnie podniósł się. 

Poczekał aż świat przestanie falować i wstał mamrocząc pod nosem na to, że tak długo spał i na kompanów, którzy znowu spili go jak świnię i pewnie znowu miał dziwaczne akcje. 
Poszedł do łazienki za potrzebą i przy okazji wziąć orzeźwiający prysznic. 
Rozkoszował się przyjemnie chłodną wodą do woli. Nigdzie się tak naprawdę nie spieszył, więc mógł sobie na to pozwolić. Kiedy wyszedł wytarł się i osuszył włosy. Rozczesał je i pozwolił im tak schnąć. Z szafki, która robiła za apteczkę wyjął tabletkę aspiryny i bezczelnie w samym ręczniku poczłapał do kuchni. do szklanki wlał zimnej wody i wrzucił tabletkę. Czekając aż się rozpuści postawił wode na kawę i zrobił sobie suchą grzankę z odrobiną masła czosnkowego. 
Wypił aspirynę. Zalał kawę. Wziął grzanki i kubek. Usiadł przy stole i bezmyślnie gapił się w okno. Przez chwilę próbował sobie cokolwiek z wczorajszego dnia przypomnieć, ale miał w tym obszarze tylko gęsta mgłę. Westchnął. Popijał kawę i przegryzał jej pobudzająca gorycz grzankami. Czuł, że gdyby próbował zjeść cokolwiek innego, to niechybnie szybko odwiedziłby toaletę, tylko po to by zaraz oddać wszystko, co zjadł. A co gorsze wyszłoby ta samą droga, co weszło. Skrzywił się na samą myśl. Wstał czując przypływ niesamowitych pokładów energii. Zwłaszcza, że przynajmniej głowa przestała go boleć. Postanowił wypocić resztę kaca. 

- Jak mawiał mój sensei: na kaca najlepsza ciężka praca.- rzucił wesoło do siebie zmywając.

Poszedł do sypialni. Wciągnął bieliznę i stare szorty. Włosy zaczesał szybko w wysoki niby kok. Na głowie zawiązał swoją robocza chustkę, dzięki której włosy, które wymsknęłyby się z rygoru gumki nie opadają mu na twarz a i pot z czoła zbiera bardzo dobrze. Do tego przewiązał się krótkim fartuszkiem i był gotowy do pracy. Szybko pootwierał wszystkie okna i zaczął porządki. Pranie, odkurzanie, układanie wszystkiego co tylko mógł. Kończył właśnie ściąganie pajęczyn z kątów pod sufitem, kiedy ktoś zaczął natarczywie pukać. Iruka zeskoczył ze stołka i podbiegł do drzwi krzycząc:

- Ide! Już idę!

Otworzył je z rozmachem. Przed nimi stał Asuma i trzymał w ręku jakąś spora siatę. 

- Mogę wejść?- zapytał widząc strój pana domu. 

- Pewnie. Zapraszam. Właśnie robię porządki, więc jest trochę bałaganu, ale tego...

- Widać.- zaśmiał się wielkolud wchodząc do środka. 

Iruka zamknął za nim drzwi. Poprowadził do kuchni. Wskazał mu krzesło.

Zakochana legendaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz