***
Mówią, że życie jest jak jazda na rowerze. Żeby utrzymać równowagę, musisz iść do przodu. W takim razie śmierć jest jak huśtawka. Nie wiesz, czy zlecisz z niej w dół, czy wybijesz się w stronę niebios.***
Młody blondyn zszedł z rozbujanej huśtawki. Na oko trzynastoletni, otrzepał spodnie z kurzu. Skierował się w stronę wyjścia z placu zabaw i przejścia dla pieszych. Ulica nie była zbytnio ruchliwa, jednak ten w obawie o własne życie, zawsze starał się być ostrożny. Nie wiadomo co czeka za rogiem.Dojrzał przyjaciela.
Pomachał mu.
Ponury złotowłosy odmachał delikatnie, uważając, by na jego usta nie wkradł się tak niepożądany teraz uśmiech.
Nie chciał okazywać emocji. Nauczył się przez te kilkanaście lat swego życia, że jeśli nie jesteś obojętny i oschły, jeżeli przywiązujesz się do innych, to stracisz.Uśmiechnięty od ucha do ucha blondyn podszedł do krawężnika. Spojrzał w lewo, spojrzał w prawo, zaczął iść. Nie chciało mu się dochodzić do pasów. Postawił jedną nogę na ulicy, drugą.
Złotowłosy spojrzał na idącego młodszego chłopca, po czym odwrócił wzrok zarumieniony. Odwracając głowę w lewo zobaczył nadjeżdżający z zawrotną prędkością motor. Chciał krzyknąć, odepchnąć przyjaciela, ale nie mógł. Nogi zastygły mu w miejscu.
Duńczyk szedł zwartym krokiem po ulicy, gdy usłyszał pisk. Odwrócił głowę w poszukiwaniu źródła dźwięku, i zamarł. Jedyne co pamiętał to huk, niewyobrażalny ból w każdej części ciała i krzyk Norwega.
***
Czy poleci w górę, czy w dół?
![](https://img.wattpad.com/cover/157990292-288-k714813.jpg)
CZYTASZ
Gdy gwiazdy zaczynają spadać nam na głowy || Hetaliowe One-Shoty
FanfictionGdy gwiazdy zaczynają spadać nam na głowę, to już nie ma dla nas ratunku... WARNING: może być smutno WARNING2: wolno pisane