Rozdział 1- Początki

333 29 7
                                    

Cześć, nazywam się Emilia, właśnie zaczynam tworzyć mój dziennik. Ale po co ci dziennik, spytacie, otóż chce spisać swoje wszystkie wspomnienia na papier, ponieważ w mojej pamięci one zanikają, a kartki nigdy nie zapomną. Może zacznę w tym miejscu.

Urodziłam się w całkiem sporym mieście liczącym ponad 500 tysięcy mieszkańców. Równo o 07:00 rano, 10 października 1999 roku przyszłam na świat. Podobno gdy się urodziłam nasze miasto pokryła gruba warstwa śniegu. W szpitalu spędziłam o wiele więcej czasu niż przeciętny noworodek, babcia mi opowiadała że pojawiły się jakieś problemy z moim sercem. Przeszłam kilka operacji, cała moja rodzina modliła się o mnie. W końcu po ponad trzech miesiącach w szpitalu, moi rodzice zabrali mnie do domu, przynajmniej chcieli mnie zabrać... Gdy już staliśmy na ostatnich światłach i po chwili ruszyliśmy z naprzeciwka wyjechał prawdopodobnie jakiś pijany kierowca, mój tata próbując go wyminąć uderzył w drzewo. Tylko ja uszłam z tego wypadku cało, moją mamę próbowali jeszcze uratować lecz zmarła na stole operacyjnym. Moi dziadkowie ogromnie to przeżyli, a ja zostałam oddana do rodziny zastępczej ponieważ oni nie byli w stanie utrzymać małego dziecka. W niewiedzy o śmierci moich biologicznych rodziców tamta rodzina wychowywała mnie jak własną córkę lecz ukrywali przede mną całą prawdę. Moja matka była architektem, więc pracowała najczęściej w domu, a ojciec jako że zarządzał dużą firmą to prawie wcale nie było go w domu, ponieważ jeździł na spotkania biznesowe. Jako mała dziewczynka lubiłam się bawić, a zwłaszcza z Maćkiem, był moim przyjacielem od dziecięcych lat. Pewnego dnia postanowiliśmy, a raczej Maciek postanowił że przyjdziemy się nad jezioro które była bardzo blisko nas. Od małego rodzice wpajali mi to że nie wolno nam się tam bawić i miałam kategoryczny zakaz zbliżania się tam bez opieki dorosłego. Finalnie jednak zostałam przekonana na wyjście, Maciek zarzekał się że przecież on jest starszy ode mnie i że nic się nie stanie. Tak jak mówił nad jeziorem było naprawdę pięknie, tym bardziej latem. Było tam mnóstwo płaczących wierzb, trawa był zieleńsza, a rodzai kwiatów nie dało się zliczyć. Maciek bardzo chciał wskoczyć do wody, po chwili zaczął przekonywać i podpuszczać do tego mnie. Mówił że nie dam rady i że wymiękam, nie lubiłam gdy to robił ponieważ zazwyczaj to jego gadanie kończyło się dla mnie źle. Nie mam pojęcia co mnie napadło w tej chwili, ale stwierdziłam że nie będzie tak do mnie mówić i z rozpędu wskoczyłam do wody. Od razu chciałam wypłynąć na powierzchnię lecz nie mogłam, zaczęłam krzyczeć i machać rękami do momentu gdy straciłam przytomność. Ostatnie co zdarzyłam zobaczyć to dłoń wyciągnięta w moją stronę. Nagle się obudziłam, leżałam na trawie i ledwo mogłam złapać powietrze, po chwili usłyszałam głos:

- Emilia! Uff...żyjesz. Wszytko dobrze?-spytał lekko się śmiejąc.

- Hej! Z czego się śmiejesz?! Mogłam się utopić!- krzyczałam.

- Bo masz jakieś glony we włosach- nagle wybuchł śmiechem.

Gdy on się śmiał ja również zaczęłam. Wieczorem wróciliśmy do domu, moi rodzice i tak się dowiedzieli o wszystkim, przez co ograniczyli mi możliwość kontaktowania się z przyjaciółmi. I tak do wieku 16 lat nie rozmawiałam ani nie spotkałam się z Maćkiem.

Emilia-Przed Białymi WilkamiWhere stories live. Discover now