Moje życie z pozoru było nudne i niczym nieróżniące się od innych. Byłam młoda i nieśmiała. Jednak życie nauczyło mnie, że należy mieć twardą dupę i mocną gębę.
Na studiach uczyłam się dobrze. Chciałam dostać się na lepsze praktyki, by zdobyć doświadczenie w jakieś dobrej firmie i może z czasem, odnieść sukces zawodowy. Miałam kilkoro przyjaciół, ale zawsze wolałam trzymać się z boku. Byłam odludkiem, ale kiedy ktoś wchodził mi w drogę, nie oszczędzałam swojego niewyparzonego języka.
Moi rodzice pochodzili z bogatych rodzin. Ich małżeństwo zostało zaaranżowane, kiedy byli małymi dziećmi. Zostali sobie przeznaczeni, nie poznając się wcale, więc czy mogła zrodzić się między nimi miłość, skoro byli dla siebie obcymi ludźmi? Nigdy nie potrafiłam zrozumieć, jak można podejmować decyzję za dziecko, które niczego nie jest świadome. Dla mnie była to głupota.
Rodzice zorganizowali za nich całą przyszłość: musieli się uczyć i zdobyć dobre wykształcenie, by nie przynieść hańby przyszłemu małżonkowi. Nie mieli czasu nawet na spotkania z rówieśnikami.
Mój ojciec – Timothy – Był starszy od mojej matki – Agathy – O cztery lata. Kiedy tylko moja rodzicielka ukończyła osiemnaście lat, stanęła na ślubnym kobiercu u boku mojego ojca. Z tego co rodzice mi opowiadali, bardzo się wtedy nienawidzili. Wszystko się zmieniło rok po ślubie, kiedy matka poważnie zachorowała. Do ojca dotarło, że ją kochał, gdy dowiedział się, że może ją stracić. Dwoił się i troił, by znaleźć odpowiedniego lekarza, który znał się na ciężkich przypadkach medycznych. W końcu mu się udało. Wyleczyli matkę z choroby. Po dwóch latach na świecie pojawiłam się ja. Dopytywałam ich, czy też zaplanowali dla mnie męża. Oczywiście mówiłam w żartach, bo byłam pewna, że czasy swatania dawno się skończyły. Jakże się pomyliłam. Wychowując mnie w niewiedzy o mojej własnej przyszłości, rodzice rozczarowali mnie i zawiedli mnie. Nie mogłam poślubić faceta, którego nie znałam, a tym bardziej, którego nie kochałam. Zresztą, nie w głowie było mi zamążpójście. Stawiałam na karierę i zwiedzanie świata. Rodzice nie mogli mi odebrać wolności ani moich marzeń i pragnień.
– Andrea, wraz z ukończeniem dwudziestu jeden lat, zostaniesz żoną bardzo bogatego mężczyzny – Powiedział dumnie ojciec.
– Chyba sobie robisz ze mnie żarty… – Pokręcił przecząco głową. – Za nikogo nie wyjdę! Mam inne cele w życiu niż poślubić bogacza, którego nie znam.
– Musisz, taki już jest nasz ród.
– Ród? Jaki kurwa ród! Nigdy, rozumiesz? Nigdy za niego nie wyjdę! – Wydarłam się pierwszy raz na ojca, używając wulgarnego języka.
– Jak ty się odzywasz? – Skarciła mnie matka.
– Lepiej ty się nie odzywaj. Wyprowadzam się! I to natychmiast. – Pobiegłam do swojego pokoju.
– Wracaj tu, gówniaro! – Darł się za mną ojciec.
Jak ja ich nienawidziłam. Jak ja nimi gardziłam. Oni mieli czelność nazywać się moimi rodzicami? Nikt nigdy nie mógł podejmować za mnie decyzji. To, że ich rodzice wybrali im małżonków i zaplanowali całe życie, nie oznaczało wcale, że mogli zrobić to samo z moim.
Wyciągnęłam walizkę i zaczęłam pakować swoje rzeczy. Dobrze, że w spadku po babci, dostałam piękny dom, więc miałam gdzie się podziać.
– Nigdzie stąd nie wyjdziesz! – Ojciec z groźną miną wparował do mojego pokoju.
– Jestem pełnoletnia, więc możesz mi skoczyć – Odparłam, nie patrząc na niego. Nigdy nie odzywałam się w taki jadowity sposób do swoich rodziców.
– W takim razie jestem zmuszony do tego. – Pomachał mi kluczami przed oczami i wyszedł ze zwycięskim uśmiechem, zamykając drzwi.
– Otwórz te pieprzone drzwi! – Darłam się i waliłam w nie pięściami.
Ojciec odszedł, a ja usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać. Nie mogłam tu zostać i mieszkać z tymi ludźmi. Musiałam być wolna. Ja będę wolna.
Podeszłam do okna i wyjrzałam, szukając drogi ucieczki. Nie było tak wysoko i mogłam bez problemu wyjść. Zabrałam dokumenty, kluczyki od wozu i od domu babci oraz kartę do bankomatu, która należała tylko do mnie. Otworzyłam konto w tajemnicy przed rodzicami i odkładałam na nim pieniądze. Uzbierała się całkiem pokaźna sumka. Rodzice nie mieli o tym zielonego pojęcia. Do tego doszły jeszcze pieniądze po babci, więc miałam środki na dobry start w swoje nowe życie.
Wyrzuciłam walizkę przez okno. Niestety kilka ciuchów z niej wypadło. Usiadłam na parapecie. Musiałam skoczyć na dach garażu i dopiero wtedy mogłam zejść na dół. Otworzyłam garaż, szybko zebrałam ubrania i wrzuciłam walizkę do bagażnika swojego wozu. Moje cacuszko, BMW M6 Coupé, dostałam na osiemnastkę od rodziców.
Odpaliłam silnik i wyjechałam z garażu, natykając się na ojca. Coś do mnie mówił i machał rękoma, niczym skrzydłami. Wyglądał, jakby uważał się za motyla lub dużego ptaka. Jeszcze chwila, a wzbiłby się do góry i odleciał.
Kiedy wyjechałam poza posesję, poczułam się wolna, naprawdę wolna i cieszyłam się moją ucieczką. Moje życie należało tylko do mnie i nikt nie mógł tego zmienić. To ja byłam panią samej siebie. Najważniejszy był dla mnie mój zawód i dobre stopnie. Od zawsze pragnęłam być fotografem dzikiej przyrody. Pasjonowały mnie zwierzęta, natura i niecywilizowani ludzie. Pragnęłam podróżować i upamiętniać wszystko na zdjęciach, by później zorganizować wystawę swoich fotografii.
Po dwóch godzinach dojechałam na miejsce. Zawsze kochałam dom babci. Było tu ciepło, miło i przytulnie. Mama mojej matki była cudowną osobą. Zawsze uśmiechnięta, wesoła i skora do żartów. Kiedy jeszcze żył dziadek, zawsze zrobiła mu jakiegoś drobnego psikusa. Raz, gdy wszedł do łazienki wziąć prysznic, babcia wparowała za nim z miseczką mąki i obsypała go. Dziadek Stuart był tak zszokowany, że nie wiedział co się dzieje. Tak bardzo się kochali, że nie ukrywali swojej miłości. Trzy lata temu, kiedy dziadek zmarł na zawał, babcia się załamała. Firmę przejął mój ojciec, bo matka miała dwie lewe ręce do takich spraw, a nie posiadała rodzeństwa, które mogłoby przejąć schedę. Rok po śmierci dziadka zmarła babcia. Lekarz stwierdził, że miała zawał. Ona bardzo tęskniła za dziadkiem i tęsknota za mężem ją wykończyła. Byli ze sobą pięćdziesiąt dwa lata. Ich małżeństwo też było zaaranżowane, ale byli na tyle mądrzy, by poznać się wcześniej, dzięki czemu zakochali się w sobie przed ślubem.
Zaparkowałam auto w garażu i weszłam do domu. Wszystkie meble były zakryte białymi prześcieradłami. Złapałam za najbliższe i je ściągnęłam. Kurz szybko rozprzestrzeniał się po pomieszczeniu. Zaczęłam kichać. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Nikt przecież nie wiedział, że tu byłam. Ruszyłam powoli do wejścia i otworzyłam. Znowu kichnęłam.
– Na zdrowie. – Usłyszałam męski baryton, od którego zmiękły mi kolana.
– Dziękuję. – Spojrzałam na właściciela uwodzicielskiego głosu.
Mężczyzna stojący przede mną był atrakcyjnym brunetem o migdałowych oczach, które zdobiły długie, czarne rzęsy. Miał gładką cerę i zgrabny nos. Poza tym był bardzo przystojny, wysoki, dobrze zbudowany, wysportowany i elegancki. Miał na sobie dobrze dopasowany granatowy garnitur. Kobiety na ulicy musiały się oglądać na jego widok.
– W końcu ktoś tu przyjechał. – Jego ton nie brzmiał miło.
– O co chodzi?
– Proszę zrobić coś z alarmem. Ciągle włącza się w nocy i wyje przez jakąś godzinę. – Był naprawdę zdenerwowany, kiedy o tym mówił.
– Nikt z firmy ochroniarskiej nie dzwonił do mnie w tej sprawie – powiedziałam spokojnie.
– Ja nie pytam się, czy ktoś dzwonił, tylko proszę, do cholery, żeby coś z tym zrobić! – Może był przystojny, ale nie miał za grosz opanowania.
– Proszę mnie posłuchać… – Wzięłam się pod boki. – Nie życzę sobie takiego tonu, to raz. A dwa, to dopiero przyjechałam i jeśli alarm się załączy, to go wyłączę. Coś jeszcze? Bo nie mam czasu na idiotyczne sprzeczki.— Popatrzył na mnie ze złością, ale widać było w nim też zaciekawienie.
– Jest pani niemiła i nie powinna pani zwracać się tak do osoby starszej od siebie. – Ten gość naprawdę podnosił mi ciśnienie. Ile on mógł być starszy ode mnie? Z pewnością nie więcej niż sześć lub siedem lat.
– Do cholery, jesteśmy w wolnym kraju, więc mogę robić to, co mi się podoba! – Prawie że krzyczałam.
– Jak pani śmie! – Skrzyżował ręce na płaskim brzuchu – Powinnaś dostać lanie… – dodał pod nosem, a ja, mimo wściekłości, wybuchłam śmiechem.
– A kiedy to my przeszliśmy na ty? Jakoś sobie nie przypominam. – Zrobiłam dwa kroki do przodu. – A lanie, to możesz pan dać sobie. Proszę stąd wyjść, bo zadzwonię po policję. – Starałam się być bardzo poważna.
– Ty mnie, mała, straszysz? – Tym razem to on zrobił dwa kroki w moją stronę. Staliśmy twarzą w twarz. Czułam jego przyspieszony oddech na skórze.
– Myśl sobie, koleś, co chcesz. A teraz wypad z mojej chaty, bo poszczuję psami! – Powiedziałam, chociaż żadnego psa nie posiadałam. Za to sama byłam groźna jak rottweiler.
– Jesteś nieokiełznana, jak dziki koń – Zatopił we mnie wzrok. Niech cię szlag, pomyślałam. Również zmierzyłam go wzrokiem. Dziwne uczucie przyjemności przeszło przez całe moje ciało.
– Jak ty mnie człowieku drażnisz… Powiedziałeś o alarmie i żegnam. Jak się włączy, to go wyłączę. – Odwróciłam się i skierowałam się do wnętrza domu.
– A ty, gdzie? Jeszcze nie skończyłem! – Był wściekły. Brakowało mu tylko piany na ustach, żeby można było uznać go za szaleńca.
– Ale ja skończyłam. – powiedziałam, ale on złapał mnie za ramię i przycisnął do ściany. Przestraszył mnie swoim zachowaniem i mocnym uściskiem rąk.
– Ze mną się tak nie pogrywa mała, zapamiętaj to. – Pożerał oczami moje usta. – Jesteś piękna, ale straszna zołza z ciebie… – Wpił się w moje wargi i zaczął na nie napierać.
Miał takie delikatne, miękkie i zmysłowe wargi. Wepchnął język w moje usta i zaczął nim szukać mojego. Czułam się fantastycznie. Pocałunek z obcym mężczyzną… O Boże! Co ja robiłam? Odepchnęłam go z całej siły i przyłożyłam mu dłonią w twarz.
– Co to miało znaczyć!? – wydarłam się na niego.
– Będziesz moja. Prędzej czy później. – Złapał się za bolące miejsce i odszedł, zostawiając mnie ze swoim śladem na ustach.
Co z niego był za dupek. Jak on mógł mnie pocałować. Oj, panie nieznajomy, lepiej niech mi się pan więcej na oczy nie pokazuje.

CZYTASZ
Miłość (nie)aranżowana Wydana 📖📖📖
RomanceKsiążka zostanie wydana. Premiera 28.05.21 😍😍😍 „Andrea to dziewczyna, która nie chce się podporządkować rodzinnej tradycji aranżowania małżeństw. Pragnie być wolna i układać sobie życie po swojemu. Ucieka od rodziców, by zamieszkać w domku po bab...