Rozdział 6

2.7K 130 8
                                    

Catherine ruszała w stronę Wielkiej Sali. Umierała z głodu i myśl o tostach z serem i o kawie wcale nie poprawiała sytuacji. W sali wyjściowej napotkała sporą ilość uczniów, jak na tą godzinę. Jednak przy tej ilości, mogła wypatrzeć wzrokiem Remusa i jego paczkę. Coś jej nie pasowało. Do paczki znajomych dołączyły dwie dziewczyny - Lily Evans i Dorcas Meadows. Lily szła obok Pottera, a Dorcas kleiła się do Remusa, co nie spodobało się Cath. Gdy chłopak z bliznami na twarzy napotkał jej wzrok, uśmiechnął się. Catherine nie odwzajemniła tego i odeszła do Wielkiej Sali. Pomyślał sobie, że nie zauważyła go. Prawda była inna. Catherine była najzwyczajniej była zazdrosna. 

-Remusie, myślałeś już kogo, chcesz zaprosić na bal? - spytała go Dorcas z myślą, że to właśnie ją zaprosi. 

-C-co? Ach tak. Myślałem - westchnął. - Ale tą osobę, którą chciałbym naprawdę zaprosić nie mogę. 

-Czemu? - spytała z zdziwieniem. 

-Nie mogę powiedzieć. Przyrzekałem jej - patrzył na stół Slytherinu, na konkretną Ślizgonkę. 

Catherine nakładała sobie tosta, aż poczuła czyiś wzrok na sobie. Wiedziała do kogo należał, ale nie odwróciła głowy w jego kierunku. Ważniejszy był dla niej tost, którego nakładała. Wkrótce obok niej pojawił się Lucjusz Malfoy. 

-Cath? - po usłyszeniu swojego imienia, Catherine spojrzała w jego stronę.

-Tak? - po chwili wróciła do swojego tosta. 

-Chciałabyś może pójść ze mną na ten bal? - zapytał niepewnie. 

-A co z Narcyzą? Jakoś nie chce mi się iść na ten bal, a nie zrobię tego mojej kuzynce, więc nie - wzięła kęsa swojego tosta. 

-No... Dobrze... - wyjąkał zawstydzony. 

Kilka minut później, gdy Catherine rozpoczęła pić kawę, podszedł do niej profesor Slughorn. 

-Panienko Black, po śniadaniu jest pani proszona o wstawienie się do gabinetu dyrektora - powiedział.

-Emm... Oczywiście - odparła lekko wystraszona. Nigdy nie była w gabinecie dyrektora i obawiała się tego. 

-Hasło to Cytrusowe Dropsy. Do widzenia i smacznego - odparł z uśmiechem. 

-Do widzenia i dziękuję - ona jednak z uśmiechem nie powiedziała. 

Po śniadaniu, jak zostało ustalone, udała się do gabinetu Dumbledore'a. Stanęła przed wielkim, mosiężnym ptakiem i odparła Cytrusowe Dropsy. Zdziwiona, że te hasło podziałało, czekała, aż przejście się otworzy. Weszła po schodach na górę, a ona ujrzała, wielki gabinet. Na ścianach, wisiały obrazy śpiących, byłych dyrektorów Hogwartu. Poza nimi było jeszcze dużo rzeczy. Biurko stało na podeście, a na fotelu znajdował się Dumbledore. We własnej osobie.

-Dzień dobry, panienko Black - spojrzał na nią z okularów-połówek. - Proszę usiąść. 

Niepewnym krokiem, podeszła do krzesła i usiadła na nim. Spojrzała wyczekująco na dyrektora. 

-Pewnie zastanawiasz się, dlaczego wezwałem cię do siebie - pokiwała twierdząco głową, ponieważ nie mogła wydostać żadnego dźwięku. - Spokojnie. Nie ma pani kłopotów, a bardziej zwracam się do pani z prośbą - Catherine odetchnęła z ulgą. - Ja i całe grono nauczycielskie, chcielibyśmy, żeby przygotowała pani naszą Wielką Salę na tegoroczny bal. Wiemy, że masz umiejętności projektowe i malarskie, i uważamy, że nadaje się pani do tego idealnie. Więc co ty na to? - słuchała nie dowierzając. Ona miała przygotować Wielką Salę, na bal? Skąd oni się dowiedzieli, że posiada takie umiejętności? - Więc jak?

-D-dobrze. O-oczywiście. 

-Oczywiście Slytherin zdobędzie punkty. Dziękuję. Może już panienka sobie pójść. Profesor Slughorn, przekaże niedługo jakie elementy mają się pojawić i jaki motyw przewodni. Do widzenia. 

Hidden Love | Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz