Rozdział 11

2.5K 106 13
                                    

Catherine i Remus są parą od tygodnia. W ciągu tych siedmiu dni matka Catherine zdążyła ją wydziedziczyć, Lucjusz i Shane wyśmiewać, a Remus bardziej pokochać. Andromedzie również się oberwało od swojej matki i ciotki oraz została wydziedziczona. Dromeda obiecała swojej kuzynce, że wprowadzi się do jej mieszkania razem z Tedem.

- Spokojnie, Andie - uspakajała ją Catherine. - Jeśli Syriusz dowie się, że jesteś taka sama jak my, to staniesz się jego przyjaciółką natychmiast.

-No mam nadzieję.

Został tylko tydzień do Walentynek, więc cały czas padał śnieg. Okryte po uszy szalami i czapkami ruszały na spotkanie ze Syriuszem i jego paczką. Andromeda cholernie się bała, ale Cath cały czas ją uspokajała.

- Hej wszystkim! - przywitała się Catherine, przytulając wszystkich Huncwotów prócz Peter'a, ponieważ za sobą nie przepadali. - Syriusz, Andie chce ci opowiedzieć, co się u niej dzieje. I nie patrz tak na nią, bo ona jest w takiej samej sytuacji jak ja - obroniła Andromedę od jego morderczego spojrzenia.

-No więc... - Andie wzięła głęboki wdech i opowiedziała całą historię.

-Czyli ty bierzesz ślub za niecałe... - obliczał ile miesięcy zostało do lipca - pół roku?!

-No tak... Z Tedem spotykam się od jakiegoś roku, no i dwa miesiące temu mi się oświadczył - pokazała zewnętrzną cześć swojej dłoni, gdzie na jednym z palców znajdował się pierścionek.

-To gratulacje!!-przytulił ją Syriusz. - Mam nadzieję, że zostanę zaproszony? I będę chrzestnym twojego dziecka. No i twojego - zwrócił się do James'a.

-Za późno, Syrku. Ja jestem chrzestną - objęła Andromedę ramieniem i wystawiła mu język.

-A wy kiedy macie zamiar się pobrać? - spytał z uśmieszkiem James.

-Chodzimy że sobą od tygodnia - Remus i Catherine przytulili się. - A ty już chcesz ślub i jeszcze najlepiej dzieci od razu! - powiedziała z ironią Cath.

-A żebyś wiedziała! Wasze dzieci będą piękne!

-Dzisiaj jest pełnia - przypomniał Peter.

-Ćśś - zganił go Syriusz.

-Syriusz... My wszystko wiemy - powiedziała Andromeda.

-I ja dzisiaj zostaję z Remusem - odparła Cath.

-Ale, żeby wilkołak miał nad sobą panowanie...

-... to trzeba opanować starożytną magię animagii - wyrecytowała to z pamięci. Chwilę zajęło jej przemienienie się w białego wilka.

Podeszła do Remusa, przewaliła go na ziemię i usiadła mu na kolanach. Wkrótce przemieniła się w siebie.

-O proszę proszę. Nasze dwie zdrajczyni - wycedził przez zęby Shane.

-Spadaj stąd śmierdzielu - James wyciągnął różdżkę w pogotowiu. - Nieco, że pobiłeś mojego przyjaciela to jeszcze swoją siostrę, idioto! Nie wstyd ci bić dziewczynę? - wrzeszczał na niego.

-Nic ci do tego, Potter! Jak zawsze obrońca wszystkich szlam! Nie dziwię się, że Snape nie chce znać tej szlamy, kiedy zadaje się z kimś takim! - James próbował się opanować, ale mu nie wychodziło. W końcu rzucił zaklęcie Ekspelliarmusa. Grube cielsko Shane'a poleciało kilka metrów wstecz, zwalając Lucjusza i jego bandę.

Chwilę później na miejsce zdarzenia przybiegła prof. McGonagall. Minę miała wściekłą.

-Potter, Garcia i Malfoy!!! - wymieniła nazwiska. - Co tu się dzieje!? Dobrze wiecie, że nie można używać czarów poza klasą lekcjyjną. Odejmuję po 20 punktów na osobę i dodatkowo szlaban, rozpoczynając od jutra przez tydzień - powiedziała.

-Ale przecież za tydzień są Walentynki! - oburzył się James.

-Bardzo mi przykro, ale nie pójdziesz panie Potter do Hogsmeade. To tyczy się również was - wskazała na chłopaków po jej drugiej stronie. - A teraz wracać mi do dormitoriów.

__________

Hejka!  Przepraszam was, że taki krótki ten rozdział i tak jakby z dupy wzięty, ale na ten rok w Hogwarcie powoli kończą mi się pomysły. Historia będzie o wiele bardziej rozbudowana po ukończeniu Hogwartu. Ale mam nadzieję, że się spodobało. Widzimy się (niestety) w nowym roku szkolnym...

Hidden Love | Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz