•1•

220 21 3
                                    

- Nicolas Wood.
- Co?
Doktor Watson popatrzył się na siedzącego przed nim Sherlocka ze zdziwieniem na twarzy.
- Nicolas Wood. To on zabił Danielle Hall!
Holmes oglądał kolejny odcinek teleturnieju "who's the murderer", a John czytał najnowsze gazety. Brak ciekawej sprawy sprawiał że życie na Baker Street było monotonne i nudne. Przynajmniej dla Sherlocka. John i Pani Hutson musieli przeżywać codzienne paranoje detektywa który wariował.
- John, mamy jakieś wiadomości? Potrzebuje nowej sprawy! Teraz!
John podszedł do biurka i otworzył laptopa.
- Pięć nowych wiadomości.
- Pokaż mi to.
Ciemnowłosy podszedł do blondyna. Popatrzył tępo na ekran laptopa.
- Nudy!
Sherlock rzucił się na kanapę okrywając się swoim płaszczem. Nie mógł wytrzymać tygodnia baz sprawy a co dopiero miesiąc.
- John, gdzie je schowałeś?
- O nie. Nie po to wysyłałem cię na odwyk żebyś teraz wrócił do ćpania.
- Czemu mi to robisz...
Mruknął pod nosem detektyw.
***
Sherlock jak zwykle nie spał. Popatrzył się na godzinę w telefonie. 02:24. Przeprowadzał kolejny eksperyment. Płakał. Niby był socjopatą, a jednak miał uczucia. Słowa Molly były prawdą. Sherlock jest smutny tylko wtedy kiedy nikt nie patrzy. Przez nieuwagę oraz łzy w oczach Holmes rozbił pustą fiolkę. Fiolka zrobiona była z cienkiego szkła więc kawałki były małe. Detektyw zaczął zbierać większe odłamki, lecz przez przypadek szkło przecięło jego skórę na dłoni. Wziął pierwszą rzecz jaka mu się nasunęła i mogła zatamować krwawienie. Przyłożył papier toaletowy do rany i usiadł na swoim fotelu. Z niewiadomego powodu rozmyślał o tym co czuł gdy się zranił. I wtedy go olśniło. Nawet tego nie poczuł. W momencie w którym pojawił się ból Holmes przestawał płakać i ból psychiczny znikał. Sherlock wiedział co w teorii czuła osoba samo okaleczająca się, ale tylko w teorii. Nigdy wcześniej tego nie doświadczył. Z niewiadomych przyczyn spodobało mu się to. Jednak detektyw szybko odrzucił myśli aby się samo okaleczać. Przecież nie może być jak te dzieciaki z gimnazjum czy liceum które sobie ubzdurały że tego potrzebują. Głupi pomysł. Sherlock posprzątał rozbite szkło i zapomniał o całej sytuacji.
                                ***
-Dzień dobry.
John wszedł do kuchni witając się ale Sherlock jak zwykle nie zareagował. John na niego spojrzał. Czerwone oczy wyraźnie pokazywały cztery nie przespane noce. Detektyw bledszy niż zwykle. Był niedożywiony i okropnie osłabiony. Myśli Watsona skupione były tylko na jednym. Sherlock - coś się dzieje. Oczywiście, Holmes nie raz zarywał jedną czy dwie nocki, ale nie doprowadzał się do takiego stanu. Blondyn stworzył sobie jasny cel. Dowiedzieć się co gryzie detektywa. Sherlock wstał i wtedy John zobaczył ranę.
- Jestem taki piękny, czy dziwny? Nigdy się tak na mnie nie gapiłeś.
John otrząsnął się z myśli.
- Co ci się stało w rękę?
- Nie ważne.
- Sherlock.
- Mały wypadek przy pracy.
- Jasne - mruknął pod nosem Watson i udał się do łazienki.
-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-
To taki krótki wprowadzający rozdział. Kolejne mam zamiar pisać dłuższe ( przynajmniej 1000 słów). Mam nadzieje że się wam spodobał i zostaniecie na dłużej :)

I need someone |S.H.|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz