Był ranek , leżałem w łóżku rozmyślając nad moimi zawodami miłosnymi. Nigdy nie miałem problemów z kobietami , no właśnie ... k o b i e t a m i. Już dawno odkryłem swój pociąg do mężczyzn , niestety oni tego nigdy nie odwzajemniali. Z tych myśli wyrwał mnie Quebo który wszedł do mojego pokoju i zawołał na śniadanie. Razem z nim i Taco jesteśmy współlokatorami od kilku miesięcy , podobają mi się od dawna ale nie chce wszystkiego spieprzyć wyznając im to , czekam na odpowiedni moment. Szybko wstałem , ubrałem się i użyłem moich ulubionych perfumów. W sumie nie wiem czego oczekiwałem , ze podnieci ich mój zapach?
Przeczesałem bujne włosy i zszedłem na dół.
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to taco przegrywający nerwowo kanapkę. Dyskretnie spytałem Quebo czy wie co się stało , odpowiedział ze Taco boi się hejtu na temat swojej nowej płyty. Usiadłem obok zmartwionego chłopaka siorbiąc kawę , poklepałem go po ramieniu i stwierdziłem ze płyta jest niesamowita wiec nie powinien mieć zmartwień o jakikolwiek hejt. Zauważyłam lekkie rysy uśmiechu na twarzy Filipa , odwzjamniłem je po czym podziękowałem Jakubowi za śniadanie i pobiegłem do pokoju.
YOU ARE READING
W objęciach taconafide (gościnnie Awizo)
FanfictionNazywam się Dominik Bos , jestem młodym bad boyem o symetrycznych rysach twarzy. Łatwo zdobywam kobiety lecz to nie zawsze mi wystarcza ....