rozdział 1

334 16 4
                                    

Był ranek , leżałem w łóżku rozmyślając nad moimi zawodami miłosnymi. Nigdy nie miałem problemów z kobietami , no właśnie ... k o b i e t a m i.  Już dawno odkryłem swój pociąg do mężczyzn , niestety oni tego nigdy nie odwzajemniali. Z tych myśli wyrwał mnie Quebo który wszedł do mojego pokoju i zawołał na śniadanie. Razem z nim i Taco jesteśmy współlokatorami od kilku miesięcy , podobają mi się od dawna ale nie chce wszystkiego spieprzyć wyznając im to , czekam na odpowiedni moment. Szybko wstałem , ubrałem się i użyłem moich ulubionych perfumów. W sumie nie wiem czego oczekiwałem , ze podnieci ich mój zapach?
Przeczesałem bujne włosy i zszedłem na dół.
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to taco przegrywający nerwowo kanapkę. Dyskretnie spytałem Quebo czy wie co się stało , odpowiedział ze Taco boi się hejtu na temat swojej nowej płyty. Usiadłem obok zmartwionego chłopaka siorbiąc kawę , poklepałem go po ramieniu i stwierdziłem ze płyta jest niesamowita wiec nie powinien mieć zmartwień o jakikolwiek hejt. Zauważyłam lekkie rysy uśmiechu na twarzy Filipa , odwzjamniłem je po czym podziękowałem Jakubowi za śniadanie i pobiegłem do pokoju.

W objęciach taconafide (gościnnie Awizo)Where stories live. Discover now