19. Rozetnę ci szyję..

648 45 11
                                    


W środku nocy obudził cię grzmot i nagły rozbłysk w całym pokoju. Obróciłaś się w stronę Kakashi'ego i przyzwyczajając oczy do ciemności obserwowałaś z uwagą jego twarz, centymetr po centymetrze. Jego lekko uchylone wargi, spokojny wyraz twarzy, błogo przymknięte powieki. Przez chwile nie myślałaś o misji, która cię czekała.

Wplotłaś swoją dłoń w dłoń Kakashi'ego i czując jego ciepło próbowałaś na nowo zapomnieć o okropieństwach nadchodzącego dnia.

Obudziłaś się rano. Wcześniej niż Kakashi. Było ci to na rękę, bo nie musiałaś kłopotać go wymówkami i kłamstwami dotyczącymi tego, czemu tak wcześnie opuszczasz dom.

Ubrałaś strój, który nie krępował ci ruchów, ale zarówno nie wyglądał na przystosowany do walki czy szarpaniny. Swoje (długość) włosy przeczesałaś i lekko zmierzwiłaś dłonią. W niewidocznych na pierwszy rzut oka kieszonkach ukryłaś cztery kunaie i kilka shurikenów.

Na palcach zeszłaś na parter, chwyciłaś (ulubiona broń), gruby sznur w szary, zwój do pieczętowania i wyszłaś cicho z domu. Gdy byłaś już na zewnątrz uklęknęłaś, wykonałaś pieczęcie i zamknęłaś (ulubiona broń) i sznur w zwoju, który następnie schowałaś. Gdy wykonałaś wszystko co zaplanowałaś wzięłaś głęboki wdech i pomknęłaś do Hokage.

Na miejscu czekała już na ciebie ze swoim specjalnym gościem, którego miałaś oprowadzić. Miał jasną karnację, piwne oczy, brązowe włosy i umięśnioną sylwetkę. Był wysoki, ubrany w spodnie do połowy łydki, biały podkoszulek a na niego narzuconą szarą kamizelkę z wieloma kieszonkami i czerwony szalik na szyi.

Nie wyglądał niebezpiecznie, ale wolałaś zachować ostrożność i nie zbliżać się zbyt do mężczyzny.

-(Fałszywe imię), oto Uakashi Kaede, gość w naszej wiosce, którego dzisiaj oprowadzisz. Mam nadzieje, że ten czas będzie przez was dobrze wykorzystany- Powiedziała Tsunade uśmiechając się lekko i dając ci do zrozumienia, że powinnaś zabrać Kaede na "wycieczkę".

Przytaknęłaś i razem z brunetem wyszliście z budynku.

-Wiyaj Kaede, mam nadzieje, że nasza wioska przypadnie ci do gustu- uśmiechnęłaś się promiennie prowadząc mężczyznę w kierunku parku, z którego idealnie było widać głowy poprzednich jak i aktualnego Hokage.

-Wioska jest piękna, ma swój klimat- Powiedział cicho i milczał przez jakiś czas, więc i ty nie podejmowałaś rozmowy. Gdy zbliżaliście się do parku odezwał się ponownie- Więc nie jesteś kunoichi?

To pytanie wzbudziło w tobie pewien niepokój.

-Nie, moi rodzice prowadzili sklep i zaczęłam w nim prace odrazu gdy skończyłam naukę. Nie dla mnie walka- zachichotałaś cicho, żeby wyglądać na bardziej niewinna i uroczą.

Usiedliście w parku. Od razu wskazałaś na pierwszą głowę i zaczęłaś opowiadać historię pierwszego Hokage Konohy.

Mężczyzna wyglądał na zaciekawionego, a gdy po godzinie opowieści wreszcie skończyłaś opowiadać i tak mocno streszczoną historię, żeby sprowokować Kaede, zaczęłaś prowadzić go ciemną uliczką.

Tak jak myślałaś, nie musiałaś długo czekać na jego reakcje. Gdy prowadziłaś nagle poczułaś dłoń na swoim nadgarstku i zostałaś przygnieciona do ściany. Dreszcz strachu i ekscytacji przeszedł ci po kręgosłupie. Nagle zamiast strachu pojawiła się w tobie odwaga. Spojrzałaś głęboko w oczy swojemu niedoszłemu oprawcy, który teraz trzymał ci przy szyi naostrzony kunai.

-Nie próbuj krzyczeć ani się szarpać, bo i tak jesteś za słaba dziewucho- usłyszałaś oślizgły głos Kaede -Zaraz lekko rozetnę ci szyję, powoli, byś poczuła ból jak najbardziej wyraźnie. Gdy będziesz się powoli wykrwawiać pociecham cie tak, że rodzona matka cie nie pozna.

Słuchając makabrycznej wizji chłopaka byłaś zdezorientowana. Miałaś zostać porwana, nie brutalnie zabita na miejscu, zupełnie nie wiedziałaś co zrobić.

Gdy chłopak powoli zbliżył kunai bliżej twojej szyi sięgnęłaś ręką po własny kunai rozcięłaś napastnikowi rękę, w której trzymał broń.

-Kurwa!- krzyknął łapiąc się za rozciętą rękę i odskoczył w amoku- Co ty robisz? Skąd masz broń?!- wydarł się zdziwiony obrotem spraw.

Rzuciłaś tylko krótkie -Niespodzianka- i wyciągnęłaś zwój odpieczętowując broń w nim zamkniętą.

-Kurwa mać...- wydusił napastnik.

Zaczęłaś biec w jego stronę przygotowana do walki.

><><><><><><><><><><><><><><><

Jejku, powracam, to tyle, przepraszam :,)

(614 słów)

Tylko przyjaciele? (Kakashi x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz