1.

69 5 0
                                    

Lily przygotowywała się do kolejnej wyprawy dość długo. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Nic nie miało prawa pójść nie tak po jej myśli, przynajmniej tak myślała. Związała włosy w wysoką kitkę. Białe pasmo odróżniało się na tle pozostałych czarnych. Lily nigdy nie wiedziała, dlaczego akurat ją obdarzono taką urodą. Duże niebieskie oczy, które wielu wprawiały w osłupienie. Mały, lekko zadarty nosek jak u elfa, blada cera, idealne kształty sprawiały, że dziewczyna była rozchwytywana u płci przeciwnej.  Niestety Lily była stanowczą kobietą, która nie plątała się w zobowiązujące znajomości. Jej celem było odzyskanie przez ludzi wolności. Wcale nie odpowiadało jej to, że byli traktowani jak zwierzęta. Zamierzała to zmienić, a miłość mogła ją osłabić. 

- Laris, już czas.- Do pomieszczenia wszedł postawny mężczyzna ubrany podobnie do kobiety. W czarny skórzany kombinezon.

- No to ruszajmy. - Oznajmiła pełna optymizmu, nie zdając sobie sprawy z ogromnego zagrożenia.

Grupa ludzi uzbrojonych w srebrne miecze przemierzała las. Informator przekazał im, gdzie poruszać będą się ich ofiary. Lily dostrzegła ruch niedaleko siebie. Palce zacisnęły się mocniej na rękojeści miecza, a adrenalina napawała ją odwagą. Nie informując grupy oddzieliła się od reszty. Sama nie wiedziała, co pchało ją w tym kierunku. Czuła, że musi podążać za tropem człowieka, a właściwie zwierzęcia pod ludzką postacią. Póki zmiennokształtni przebywali pod ludzką postacią nie stanowili, aż tak ogromnego zagrożenia. Najłatwiejsze ofiary stanowiły Omegi i Delty. Lily przyczaiła się do swojej ofiary, gdy dostrzegła ową przy rzece. Poruszała się bezszelestnie zdając sobie sprawę z tego, że wilkołaki posiadają wyczulony słuch. Gdy szykowała się do skoku nagle wydarzyło się coś, czego się nie spodziewała. Z głębi lasu wydobył się przeraźliwy ryk, który spłoszył wszystkie ptaki. Alfa. Jednak to nie on stanowił aktualnie zagrożenie. Wilczyca tuż przed nią nie wydawała się być zadowoloną z jej widoku.

- I tak zginiesz kundlu- warknęła, nim zwierzę rzuciło się w jej stronę. Lily odparła atak raniąc wilkołaka w łapę.  Wiedziała, że jej szanse w tym przypadku nie są zbyt wielkie, jednak poddanie oznaczałoby śmierć. Mimo coraz większego zmęczenia dziewczyna dzielnie walczyła, aż do momentu, gdy zwierzę padło martwe tuż obok niej. Lily wcale nie wyszła z tego pojedynku bez obrażeń. Czuła pieczenie i krew na policzku, po tym jak wilkołak uderzył ją łapą.

Biegiem wróciła do lasu, gdzie czekało ją ogromne zaskoczenie. Większość jej ludzi leżała martwa, natomiast piątka, która zajmowała wraz z nią najwyższą rangę klęczała przed wilkołakami. Chciała wycofać się, jednak została pchnięta w stronę towarzyszy.

- Od lat łamiecie prawo. W końcu dosięgnie was sprawiedliwość. Jesteście jak wkurzające pchły, które myślą, że mogą zawładnąć wilkołakami. Ziemia to nasze królestwo- warknął wilkołak, który zdążył przemienić się z powrotem w człowieka. 

- Co zamierzacie zrobić?- zapytał Jackob. Głowę wciąż miał spuszczoną w dół, niczym nie różnił się od pozostałych zniewolonych ludzi.

- Nasz alfa chciał mieć was żywych- Lily spojrzała zaskoczona w kierunku mężczyzny- spokojnie, nie na długo. Sam urządzi wam długą i bolesną śmierć.- Uśmiechnął się wrogo, zanim odwrócił się i pod postacią wilka zniknął w zaroślach. Ostatnim, co zdążyła zapamiętać było bolesne uderzenie w głowę. 











OznaczonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz