Dzień Pierwszy

98 13 4
                                    

Szczęść Boże Panie Dzienniku!!!!

Jak wam wiadomo. Całkiem nie dawno, daj Boże pół roku temu, powstała moja parafia. Najlepsza parafia na świecie. Tak naprawdę stworzył ją mój Ziom Z Seminarium, KsiondzMaciej

Ogólnie to ja tam prawie nic nie mam do powiedzenia. Jak to mówi młodzież to jestem "totalnym przegrywem". Jak już mówiłem ten mój Ziom Z Seminarium stworzył tą Parafię, więc ja tak naprawdę nie mam tam nic do powiedzenia, chodź na kazaniach jestem twardy. To normalnie wcale taki nie jestem.

Ale jednak wracając do rzeczy....

Nie bez powodu tak nazwałem ten dziennik. Otóż wczoraj udało mi się uprosić, a właściwie to On mi kazał, Zioma Z Seminarium (Ksiendza Macieja), żebym mógł iść spowiadać. Rozmowa wyglądała tak:

- Karolek!!! - zawołał mnie, gdy siedział na kanapie w swoim gabinecie.

- Tak? - pisnąłem gdy na palcach wszedłem do jego gabinetu.

- Siadaj! - rozkazał wskazując na mój taborecik, podczas gdy drugą ręką sięgnął po coś pod biurko. - Winka Mszalnego? - zapytał wyciągając dwa kieliszki i butelkę wina.

- Nie... - rzekłem zmieszany. - Nie piję...

- Eh... Ci cholerni abstynenci! - mruknął pod nosem, nalewając do pełna cały kielich Mszalnego Wina, po czym wypił go na raz. - Otóż tak.... - nachylił się nade mną. - Mam dzisiaj spotkanie... - spojrzał na mnie dwuznacznie.- Wiesz sprawy prywatne...

- Która to? - zapytałem.

- Ta sama przez cały czas... - zarechotał. - A co ty nie masz nikogo jeszcze?

- Nie... - skłamałem.

Mam kogoś. Znaczy nie mam, ale mam. Wyjaśnię wam to:

Otóż mój Ziom Z Seminarium woli młodsze. A ja kocham Starsze, a właściwie jedną, Panią Leokadię.... Ona jest taka śliczna... Jej zmarszczki pokrywają ją całą, ona w sumie sama jest jedną wielką zmarszczką. I to jest takie słodkie. Albo te jej oczy, mmmm.... Takie śliczne... A twarz mówię wam, boska! Ciało! Co tu dużo mówić! Śliczne. Jak to mój Ziom Z Seminarium powiedział:

"Leokadia? Phi! Wredna, stara chuda jak szczapa baba, z okularami grubości szkła pancernego."

Ja się z tym zgadzam, ale nie tak brutalnie moje zdanie brzmi tak:

"Ohhh... Lookadia... Kobieta z charakterkiem, chudziutka i delikatna jak źdźbło trawy, a jej okulary mają szkła niczym woda w strumieniu."

- Ehh.... - Maciej poklepał mnie po ramieniu. - Jeszcze się tego nauczysz!

Na usta wyrywało mi się, że nie, że nie mogę. Jak to Ksiondz Maciej powiedział:

"Karoealek! Masz zamknąć ryj i przynieść mi wiiiiiiino!"

W sumie nie wiem, czy mówił to na serio, bo był mocno wlany. Cóż tak to jest, jak się wypije pięć butelek wódki i trzy butelki wina mszalnego. Cóż miałem powiedzieć? Kiwnąłem głową.

- No! - poklepał mnie po ramieniu. - Taka postawa chłopcze... - przeciągnął się. - Jest u mnie ceniona!

- Mhm... - mruknąłem.

Roześmiał się i walnął mnie z plaskacza w plecy. Skręciłem się z bólu, ale jak on to powiedział, zamknąłem ryj.

- Więc... - przeciągnął słowo.- Chcę... - pauza na wino.- ... Cię Zwerbować... - kolejny łyk. - Do spowiedzi!

- Na-naprawdę?! - wyjąkałem.

- Nie, kurwa. - odparł popijając wino.- W wyobraźni!

Skrzywiłem się.

- Rusz zad..... i do Konfesjonału! - ryknął, wskazując na drzwi.

Wybiegłem jak najszybciej umiałem. Nie chciałem znowu dostać po gębie.

.....................................................................................................................................................................................

Ksiondz Maciej - KsiondzMaciej

Wpadajcie na Profil mój i Zioma Z Seminarium (powyżej). :)

Jutro kontynuacja!!!!!!! :Dd

                                        


Z Dziennika SpowiednikaWhere stories live. Discover now