Wczoraj
w świetle lampy gazowej
tańczyłaś.
Na chłodnym kamieniu
ogień swą pasją
rozpalałaś.
Gwiazdy obecnością
przyćmiewałaś.
A uśmiech Twój,
kochanie,
jak księżyc w nowiu
onieśmielał.
Dzisiaj
w świetle reflektorów
tańczyłaś.
Ruchy Twe wolniejsze już były,
ale oczy Twoje
płomienie w nich więziły.
Dłoń do przodu wyrzuciłaś,
kochanie,
i z niemym zamiarem
ukryłaś mnie
przed światem.
Jutro
w płomieniach stosu
tańczyłaś.
Dłoń Twoja
ruchów zaprzestała.
Oczy,
pełne żaru i piękna, przymknęłaś —
a rzęsy, jak odnóża
Czarnego pająka,
uwięziły Cię —
kochanie,
i zabrały ode mnie.
Powiedz mi, kochanie, czemuż
zostawiłaś mnie
samego
na
tym
obcym
świecie pełnym cienia całej Ciebie?
CZYTASZ
Bezimienny Kwiat
Poezjacoś pozbawione wszelkiego sensu. ❝Poezja to jest przecież to, co tak nierówno drukują zawsze u spodu w gazetach, a niekiedy wycinają potem nożyczkami.❞ ❝Tylko co to takiego poezja? Niejedna chwiejna odpowiedź na to pytanie już padła. A ja nie wiem i...