Chapter 21

3.2K 155 6
                                    

* POV Beau*

Nie byłem pewien czy robię dobrze biorąc Corin z nami na spotkanie z Trevorem.

Po pierwsze : Kiedyś ją coś z nim łączyło.

Po drugie : Trevor mógł coś jej zrobić.

Pomimo tego iż obawy nie dawały mi spokoju pozwoliłem jej iść z nami ponieważ jej upartość wygrała ze mną i wszyscy stwierdzili, że jeżeli pożycza nam pieniądze ma prawo z nami iść.

- Trzymasz się za nami z tyłu rozumiesz Corin ? - powiedziałem, gdy zatrzymaliśmy się w parku w umówionym z Trevorem miejscu. Gdy dziewczyna stanęła za nami dołączył do niej Luke. To zaczynało robić się podejrzane. Za każdym razem, gdy mówiłem do Corin Luke stał gdzieś w pobliżu, a gdy coś się działo on biegł do niej pierwszy. Braciszku chyba coś zaczyna iskrzeć między wami, a przynajmniej od ciebie. Usmiechnąłem się do niego znacząco na co on spojrzał na mnie jakby chciał mnie zabić. Wkopał się. Zaśmiałem się i obróciłem do nich tyłem by zorientować się czy Trevor już się zbliża. I właśnie tak było. Szedł do nas z tym swoim uśmieszkiem. Ubrany w obdarte spodnie, koszulę rozpiętą do połowy i włosami rozwalonymi w każdą stronę świata i myślał, że wygląda dobrze. Prychnąłem, gdy podszedł do nas i spojrzał czekając na pieniądze.

- Macie? - rozejrzał się po naszej paczce, a jego wzrok utkwił w Corin. Przyznam po jego minie można było odebrać, że był zdziwiony - Corin co ty robisz z tym chłamem ?

- Dokonuję prawidłowego wyboru - powiedziała pewna siebie i wyrwała się przed nas - Masz - wręczyła mu z całej siły pieniądze do dłoni - i odpierdol się od nich

- Skarbie - przeliczył pieniądze - brakuje - jego kąciki ust uniosły się jeszcze bardziej niż były.

- Miały być trzy tysie! - nie wytrzymałem. Wybuchnąłem. Powiedział 3 tysiące i koniec. Co on teraz odpierdala? Podszedłem do niego i unosząc go za strzępki koszuli przyparłem go do drzewa - Więcej ci nie damy ! Spłaciliśmy swój dług, a teraz spadaj - puściłem go przez co zsunął się po drzewie na ziemie.

- Zapłacisz za to Brooks. Wszyscy zapłacicie - wstał otrzepał się i odszedł tak samo jak wczoraj dając nam to gówniane uczucie bycia pod kontrolą.

*POV Corin*

- To skurwiel! - James wydarł się na cały dom krążąc wokół stoła ustawionego po środku salonu. po incydencie z Trevorem, gdy to ja przekazałam pieniądze postanowiliśmy iść do mnie, ponieważ tutaj było najbliżej. Chłopcy mieszkali za centrum, a ja miałam całkiem blisko do parku.

- James uspokój się i usiądź - Jai starał się jako jedyny tutaj zachować zimną krew. Cała atmosferabyła tutaj tak napięta, że ledwo wytrzymywaliśmy bez rozwalenia czegoś. Nawet ja miałam ochotę wziąć coś ostrego i potraktować tym Trevora. Teraz jeszcze bardziej obrzydzała mnie jego osoba. Ale ta cała akcja nakręciła mnie niesamowicie na pomoc chłopakom. Moiże ktoś uznałby, że jestem naiwna. Daje im tyle pieniędzy za nic, jestem z nimi na dobre i złe, a w dodatku staje za nimi w sytuacji, która całkowicie się mnie nie dotyczyła. Ja po prostu naoglądałam się filmów, i gdyb w końcu zdobyłam przyjaciół mam zamiar im pomóc znając ich sytuację. Wstałam całkowicie zmieszana sytuacją. Nie wiedziałam jak im pomóc. Poszłam do kuchni i z dolnej półki wyciągnęłam vódkę ojca. Wiem, że nie był to dobry pomysł, ale pamiętałam jak te wszystkie problemy zniknęły po jednym kieliszku. Wtedy czułam sie bardziej beztroska i postanowiłam wypić tylko jeden by nie napinać tej sytuacji jeszcze bardziej. Stając na palcach spięłam sie na wyższą półkę po kieliszek i napiłam się jednego, a po nim kolejnego póki do kuchni nie wszedł Luke odbierając mi trunek.

Love is hardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz