Podczas poszukiwań miski w kuchni usłyszałem dźwięk dzwonka i pukania do drzwi.
-Hubert,otwórz! To chyba Marcin! -krzyknąłem do przyjaciela,który przecierał stolik w salonie.
-Spoko-odpowiedział blondyn i z szmatką w ręcę powędrował do drzwi,po czym je otworzył.
-Elo Hubert!-dobiegł do mnie głos Marcina.
-Cześć Marcin. Wchodź-odpowiedział mu Doknes i zamknął za nim drzwi.
Po znalezieniu naczynia wyszedłem z kuchni,postawiłem ją na stół i zbiłem pione z MWK.
-Siema Karol,jak ja cię dawno mordo nie widziałem!
-Ja ciebie też -uśmiechnąłem się do niego i dałem mu spokojnie zdjąć buty. Kiedy już to uczynił spojrzał na Doknesa.
-A ty Hubi co tak z tą szmatką stoisz? Perfekcyjna pani domu,czy co?-zaśmialiśmy się oboje a "perfekcyjna pani domu" obrażona rzuciła we mnie ścierką i usiadła na kanapie zakładając ręce.
Cały Donki. Nie wiem czemu tak się przejmuje tymi doczepkami,przecież to tylko żarty,a on się od razu obraża. Niby nie na długo,bo to tylko takie babskie fochy,ale jednak. No ale taki już jest i w sumie ma to swój urok.
-Alko już przygotowane? Bo mnie już suszy-powiedział Ernest schodząc ze schodów.
-O hej Emwuczka!-przywitał się radośnie z brunetem.
-Siema Ernest!-uśmiechnął się do niego.
-Karol,czemu mnie nie zawołałeś,że już przyjechał? -powiedział szatyn z miną zbitego psa,a ja tylko wzruszyłem ramionami.
Chłopak zawołał Piotrka i po kilku chwilach siedzieliśmy już wszyscy na kanapie dyskutując i popijając piwko.
Kiedy Hubert,który do tej pory pił tylko colę,poszedł do lodówki i wyciągnął z niej browara,ja od razu zareagowałem.
-Damian! Co ty robisz?-podszedłem do niego i wyrwałem mu butelkę z ręki.
-No ej! O co ci chodzi?!-próbował odzyskać napój ale ja położyłem go na najwyższą półkę. Chłopak popatrzył na mnie z irytacją i dezorientacją.
-Takie bąble jak ty nie mogą spożywać alkoholu-pstryknąłem mu w nos na co on się trochę odsunął.
-Jakie "bąblę"? Nie rób sobie żartów,bo to serio nawet nie jest zabawne i podaj mi tą butelkę-naburmuszony stał tak wpatrując się we mnie a ja wyjąłem z szafki lampkę i położyłem na stole. Patrząc w jego niebieskie tęczówki dało się zauważyć,że nie rozumie co robię. Schyliłem się do półki z piciem i wyjąłem...
-Nie no serio? Picollo?-powiedział z irytacją w głosie.
-Truskawkowe. Wszystko co najlepsze dla mojego chłoptasia-poczochrałem go po jego blond włoskach i zaśmiałem się.
Mój przyjaciel zrobił się cały czerwony niczym truskawki,z którego zrobione było Picollo. Zakrywając twarz uciekł do łazienki. Dziwny człowiek. Nalałem różowy napój do szklanki i zaniosłem do salonu,czekając aż niebieskooki wróci,słuchając dziwnych rozmów z ust moich "współmelanżowiczów".
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Co wy na to,żeby następny rozdział był z perspektywy naszego blondaska? 😘
~Gucio 🐝
CZYTASZ
"Zakład że się nie oprzesz?" Dealereq x Doknes
FanfictionCzy jeden,niewinny pijacki żart może zmienić życie?