20 listopada 1982
Drogi Pamiętniczku
Mam Ci tyle do opowiedzenia. Nawet nie wiem od czego zacząć. Dzisiejszy dzień to jeden z najlepszych w moim życiu.
4 dni temu były moje 13te urodziny a dzis tatuś z mamusią zabrali mnie do centrum do lunaparku. Przejechałam się z tatusiem kolejką i cały czas się śmiałam. Teraz jak jestem już dorosłą nastolatką, nie mogę bać się prędkosci ani wysokości. Następnie kupiliśmy 3 wielkie waty cukrowe i robiliśmy sobie sztuczne wąsy. Mama wyglądała najśmieszniej. Po całym dniu zabawy wróciliśmy do auta. Droga powrotna też była super. Co prawda mama z tatą znowu kłucili się o jego pracę ale to nie zmieniło mojego humoru. Słuchałam sobie mojej nowej składanki na kasecie. Gdy weszliśmy do domu mama wyjęła tort z lodówki i chciała zaśpiewać sto lat ale tata poszedł prosto do swojej pracowni i zamknął się na klucz. Byłam trochę zła ale włączyłyśmy sobie z mamą film z wypożczalni i śmiałyśmy się na cały głos. Teraz siedzę u siebie w pokoju i planuję jak ubrać się jutro do szkoły żeby koleżanką padły szczęki z wrażenia. Może ta nowa-"C... co to za stukot? Czy tata znowu wypadł przez okno?" - pomyślała odciągnięta od pisania przez hałas Ruth. Normalnie tata siedziałby w sojej pracowni w kompletnej ciszy. Ostatnim razem gdy dziewczyna usłyszała taki dźwięk jej ojciec leżał na trawniku ze skręconą kostką. Postanowiła to sprawdzić.
Odłożyła długopis i pamiętnik z którym się nie rozstawała i wstała od swojego małego bióreczka. Pomimo żalu do ojca za nagłą zmianego jego nastroju nie miała zamiaru udawać obrażonej. Wiedziała że to na nic się nie zda. Każdą chwilę którą tata spędza z nią i mamą w domu a nie na długich delegacjach musiała wykorzystać do maksimum. Jeśli mama nie będzie się do niego odzywać, Ruth nie chciała jeszcze bardziej pogarszać sprawy.
Ruszając w stronę pracowni rzuciła ostatnie spojrzenie na przygotowany na jutro zestaw ubrań. Na krześle leżały nowiutkie jeansy z wysokim stanem i kolorowa bluzka którą dziewczynka kupiła na ostatniej wizycie w centrum handlowym z przyjaciółkami. Czy to jest naprawdę ten jedyny idealny strój, który sprawi że wszyscy będą jej zazdrościć? Może powinna poprosic mamę aby znowu zrobiła jej loki na wałkach? a może zrobi sobie warkocze...
Z zamyślenia wyrwały ją czyjeś głosy z korytarza. W pierwszej chwili pomyślała że to odgłosy telewizora z dołu. Jednak były one zbyt wyraźne aby pochodzić z piętra niżej. Coraz bardziej podejżliwa, Ruth przeszła na palcach pod drzwi gabinetu ojca. Gdy tylko staneła wystarczająco blisko aby spróbować podsłuchać, wszystko ucichło. Gabinet spowrotem stał się kompletnie cichy. Jak zwykle. Dało się wyraźnie słyszeć dialogi w filmie który oglądała na dole matka dziewczynki, z otwartego na korytarzu okna dochodził lekki szum liści na jesiennym powietrzu. "Zrobiło się zdecydowanie za chłodno" - pomyślała Ruth. Ruszyła z pod drzwi pokoju w przeciwą stronę. Nigdy nie lubiła chłodu. Uważała że nie da się spać z otwartym oknem. Chwyciła za klamkę i mocno przymknęła aby nie otworzyło się ono przypadkiem gdy położy się do łóżka.i wtedy usłyszała głośny strzał.
Świat jakby staną w miejscu. Mama wyłączyła telewizor. Ruth słyszała jak kobieta wstaje i pośpiesznie wbiega na górę. Na jej twarzy malowało się zdezorientowanie i niepokój. Chwysiła za klamkę i szarpnęła mocno.
- Richard? Co się tam stało? Rick otwórz w tej chwili!
Drzwi były zamknięte na klucz od środka. Gdy po chwili nie uzyskała żadnej odpowiedzi zaczęła walić otwartymi dłońmi w drzwi.
Ruth czuła się jak sparaliżowana. Nie była w stanie ruszyć się z miejsca. Jej dłoń kurczowo trzymała się klamki okna po drugiej stronie korytarza. Przed oczami stanęły jej te wszystkie dni gdy ojciec zabierał ją do lasu za miastem. Twierdził że każda dziewczyna powinna umieć się bronić, że świat pełen jest różnego rodzaju niebiezpieczeństw. Mówiąc to zawsze wyglądał bardzo poważnie, zwłaszcza że na każdy ich wspólny wypad zabierał swoją służbową marynarkę pełną odznak. Pokazywał jej jak korzystać z broni. Chuk strzału z pistoletu i jego echo niosące się po gęstym lesie utkwił dziewczynie w głowie. Teraz, gdy ten sam rozniósł się po domu, nieco jedynie zagłuszony przez zamknięte drzwi, Ruth nie wiedziała czy dom jest jeszcze bezpieczym miejscem.
Z transu wybił ją dźwięk pękającego zamka. Mama znalazła sposób aby dostać się do środka pokoju. Pośpiesznie weszła do pomieszczenia i klękła za biórkiem. Dziewczynka wciąż nie mogła znaleść w sobie siły aby ruszyć się z pod okna.
- Ruth dzwoń na pogotowie! - krzyknęła spanikowana mama. Głos się jej trząsł.
Wracając do wspomnień po latach, Ruth nie była sobie w stanie przypomnieć co działo się potem. Chodząc jak we mgle, jej umysł jak w amoku, rozedrganymi dłońmi sięgnęła po słuchawke aby wezwać pomoc. Po jakimś czasie przyjechała karetka na sygnale. Wszystko działo się tak szybko a jednak w zwolnionym tępie. Czas wymykał im się przez palce jak piasek. Dziewczynka nie widziała jak ubrani na pomarańczowo mężczyźni wynoszą jej ojca. Siedziała skulona na ziemi z głową schowaną między kolana.
Wracając do wspomnień po latach, Ruth cieszyła się że ostatni raz kiedy widziała swojego ojca, ten śmiał się na cały głos a do jego twarzy przyklejone były wąsy zrobione z waty cukrowej.
/// AN ///
no hej! Jest to moje pierwsze... poważne opowiadanie? mam nadzieję że podoba się to komuś. przed nami wild ride from start to finish. jak ogarnę spotify i swoje życie, pojawi się zaje playlista z super pasującą muzyką, uwierzcie.
nie ma tu żadnego au ani zmieniania historii aczkolwiek moja wiedza na temat mcu pochodzi jedynie z filmów i historia będzie opierać się głównie na niej i baardzo luźno na marvel wiki xD
danke much za czytanie
rab.
CZYTASZ
mission report | bucky barnes
Fanfiction1991 Lata walki z samym sobą okazały się bezskuteczne. Hydra odniosła zwycięstwo i bezustannym praniem mózgu usunęli resztki człowieczeństwa Jamesa Barnesa ze swojej śmiercionośnej broni - Zimowego Żołnierza. Bucky nie ma pojęcia kim jest ani jaki w...