Prolog

516 16 11
                                    

Tajemniczy, wysoki, białowłosy człowiek o bladej cerze, raptownie uderzył otwartymi rękami w stół. Mała świeczka która była jedynym światłem w małym pokoju zadrgała, ochlapując woskiem leżące na stole dokumenty oznaczone logiem marynarki oraz listy gończe, sama przy tym prawie gasnąc.

- Skup się przez chwilę, musi być jakiś sposób! - Wrzasnął tajemniczy osobnik.

- Ciszej! - Krzyknął starszy, widocznie schorowany mężczyzna starając się tłumić swój ton głosu. - Nie po to ryzykuję całe swoje dotychczasowe życie i reputację jaką zbierałem przez lata żebyś teraz ty to zaprzepaścił swoimi wyrzutami agresji.

Starzec uspokoił się, odetchnął, z powrotem usiadł na drewnianym krześle podpierając się rękami o stół.

- Przepraszam, naprawdę... - Powiedział ze smutkiem mężczyzna. - Starałem się jak mogę ale dobrze wiesz, że nie mogę się zdradzić, że mam z tobą jakiekolwiek kontakty. Po tym wszystkim co zrobiłeś... Musiałbyś dokonać cudu żeby marynarka i światowy rząd pozwoliła ci zostać shichibukai.

W ustach starca zabrzmiało to jak wyrzut ale w rzeczywistości również trapił go smutek. Chciał dla swojego rozmówcy jak najlepiej nawet kosztem własnego życia.

- Jestem gotowy zrobić wszystko żeby ich chronić, musi być jakieś wyjście. - Powiedział tajemniczy człowiek z determinacją w głosie wstając od stołu.

Starzec wiedział, że jego pouczenia na nic się nie zdadzą a jeżeli nie pomoże swojemu rozmówcy, przez jego determinację może go czekać jeszcze gorszy los. Mężczyzna zaczął wzdychać, przesunął świeczkę na krawędź stołu i rozpoczął przeglądanie dokumentów. Pośród sterty bezużytecznych papierów, dokumentów i listów gończych za piratami znalazł jeden który przykuł jego wzrok.

- Pewien pirat pochodzący z East Blue zaczął się za bardzo panoszyć na wodach, członek najgorszego pokolenia i osobnik z którym wiele osób wiąże wielkie nadzieje ale i obawy, wnuk jednego z wiceadmirałów marynarki, syn dowódcy armii rewolucjonistów i przybrany brat jednego z byłych załogantów białobrodego, Monkey D. Luffy z nagrodą za głowę 1,500,000,000 Berry. - Przeczytał starzec z dokumentów leżących na stole po czym wyciągnął list gończy z podobizną owego pirata i wręczył go swojemu rozmówcy. - Pokonanie, i oddanie w ręce marynarki kogoś kto aspiruje do zostania "piątym imperatorem" byłoby wystarczającym wyczynem aby światowy rząd w ogóle zastanowił się nad twoim postulatem. - Powiedział starzec jednocześnie dając swoją mimiką do zrozumienia, że szanse na pozytywne rozpatrzenie owego wniosku są tak nikłe jak szanse trupa na powstanie z grobu.

Tajemniczy człowiek ścisnął w ręce dokumenty wręczone przez starca i udał się w stronę wyjścia.

- Dziękuję Yoru. - Powiedział, po czym chwycił za klamkę.

- Poczekaj! - Powiedział starzec zatrzymując swojego rozmówcę.- Dlaczego ci tak zależy żeby wejść w układ ze światowym rządem? Komuś takiemu jak ty?

- Mam obowiązek zadbania o bezpieczeństwo pewnych osób. - Odpowiedział po czym wyszedł przez drzwi, od razu je za sobą zamykając.

W świetle słońca łatwiej było dostrzec wygląd tajemniczego człowieka, nosił on karmazynowy płaszcz charakterystyczny dla kapitanów, pod płaszczem nosił białą koszulkę włożoną w brązowe spodnie spięte czarnym, grubym pasem. Na nogach miał natomiast grube, czarne, wysokie buty przysłaniane przez długie nogawki spodni. Przy drzwiach czekało na niego dwóch innych mężczyzn, jeden chudy, wysoki na około dwa metry, oparty o ścianę ubrany w ciemną marynarkę pod którą widać było wyciągniętą z równie ciemnych spodni, białą koszulę. Przez rozpięte guziki w górnej części koszuli widać było na szyi pokaźnych rozmiarów naszyjnik o kształcie krzyża, jego granatowe włosy przykrywały częściowo założone na jego nosie okulary w których odbijało się słońce. Na nogach natomiast miał eleganckie buty które prędzej można by powiązać z urzędnikiem niźli z kimś kto służy pod piracką banderą. Z drugiej strony zaś czekał z założonymi rękami człowiek tak wielkiej postury, że gdyby nie widoczne ślady zawitania w średni wiek można by go pomylić z dzieckiem giganta. Wysoki na niemal pięć metrów mężczyzna ubrany był w ciemno-czerwoną, skórzaną kurtkę spod której można było dostrzec niezwykle umięśnioną klatkę piersiową. Na nieproporcjonalnie mniejszych nogach nosił ciemno-niebieskie spodnie, na stopach zaś grube, brązowe buty. Na jego twarzy zaś można było podziwiać, poza pięknymi krzaczastymi wąsami w kolorze soczystej, dorodnej marchwi, grymas zniecierpliwionego człowieka który dzielił wraz z czekającym obok partnerem.

One Piece FanFiction - Krwawe WodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz