Rozdział IX

438 34 3
                                    


Dla osób, które przeczytały wcześniej rozdział VIII, zostały wprowadzone małe zmiany :)

*~~~~*

Mężczyzna spojrzał w karty pacjentów. Dziewczyna miała jedynie kilka siniaków i zadrapań. Po za tym nic jej nie było. Chłopak prezentował się znacznie gorzej co oznaczało, że będzie musiał dłużej zostać na obserwacji. Do tego był synem najpopularniejszego projektanta mody.
Westchnął. 
Wiedział co to za sobą niesie. Media, media i jeszcze raz media. Jakby pacjenci już nie narzekali na brak spokoju przez samochody czyli ludzi za oknem. 
Zatrzymał się przed drzwiami do sali w której leżał chłopak. Nie zdążył sięgnąć do klamki. Drzwi otworzyły się energicznie. 

-Oh! Pan doktor!- pisnęła wystraszona pielęgniarka

-Nic się nie stało- zapytał pocierając obolały nos. Schylił się po teczkę, która wypadła mu z ręki.

Wszedł do pomieszczenia. Chłopak siedział na łóżku wpatrzony w okno. Mężczyzna chrząknął aby zwrócić do siebie uwagę. Nic. Podszedł bliżej łóżka.

-Dzień dobry Adrienie. Jak się dzisiaj czujesz?

Chłopak spojrzał na swoje dłonie, a po chwili podniósł głowę i uśmiechnął się do niego.

-Dzień dobry. Coraz lepiej.

-To dobrze.  Jeśli po dzisiejszych badaniach wszystko będzie w porządku, wrócisz do domu po południu.

-Czy mój tata tu jest?- zapytał z nuta nadziei.

Mężczyzna zacisnął nieco palce na papierowej teczce. Krótko odpowiedział nastolatkowi, że wkrótce jego ojciec po niego przyjedzie, a zaraz przyśle pielęgniarkę. 


*~~~~*



"Cudowna wiadomość dla Paryża!!"

"Biedronka powróciła!!"

"Czy teraz wszystko już wróci do normy?"

"Paryżanie świętują!"

Wyłączył telewizor. Miał już dość. Wszędzie powtarzali to samo. Czekał na ojca od dobrych dwóch godzin. Dziwił się, że nie wysłał po niego ochroniarza.
Obudził się w szpitalu. Pamiętał ostatnią chwilę zanim zemdlał. Zdziwił się widząc na swoim placu pierścień. Dlaczego zabrał tylko jedno Miraculum skoro miał dwa pod nosem?
Westchnął osuwając się na poduszce.

-Plagg..? Gdzie jesteś- zapytał rozglądając się dookoła. Kwami wyleciał z łazienki i wpadł prosto w pierś chłopaka- A ciebie co wzięło na takie czułości?- zaśmiał się czując jak mały stworek próbuje go objąć.

-Nie zabrał mnie od ciebie!- krzyknął- Zostawił! Czemu? Co z tym człowiekiem jest nie tak?!

-Nie wiem... Naprawdę nie wiem. Ale muszę cos zrobić.

-Co niby?

-Porozmawiać z Marinette- wstał. 

Rozejrzał się za swoimi ubraniami. Przebrał się szybko w łazience. Spojrzał na siebie w lustrze. Kilka zadrapań, siniaków, plaster na czole. Aż parsknął śmiechem. Kiedyś wyglądał podobnie podczas jednej z sesji zdjęciowych. 
Zabrał swój plecak. Plagg schował się pod jego bluzę. Wyszedł powoli z pomieszczenia. Na korytarzu kręciło się kilku pacjentów. 

-Adrienie- usłyszał za sobą.

Aż się skulił od tego głosu. Wyprostował się biorąc głęboki wdech. Powoli się odwrócił, lecz widząc swojego ojca i tak pobladł. 
Mężczyzna podszedł do niego, a następnie objął.

Poszukiwana [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz