Widzę go. Nie mogę oprzeć się uśmiechowi.
- Hej, Oktawia - powiedział Flory.
- Cześć - odparłam.
Delikatnie mnie przytula na powitanie.
- Jak tam zajęcia?
- No jest coraz lepiej według mojego nauczyciela, jeszcze chwila i nauczę się trzymać F-dur poprawnie.
- Pamiętam to...
- Może spróbujesz?
- Nieee... to było dwa lata temu.
- Spróbuj.
Uśmiecham się do niego z zachętą.
- No dobrze... - westchnął.
Wyciągam z zadowoleniem czarną gitarę klasyczną z pokrowca.
- Ale będziesz ze mną śpiewać?
- Jasne, chociaż zależy co...
- K-pop?
- Śmieszne - parskam.
Flory to mój chłopak. Strasznie nienawidzę tego określenia, brzmi tandetnie. Jednak z drugiej strony czuję się... Jakby był mój. Moja osoba do kochania. Dosyć często spotykamy przy tym budynku. Nikogo tu nigdy nie ma, to takie zacisze osiedla.
- Zaraz coś sobie przypomnę, a ty mi powiedz, jak się układa z twoim wujem?
- Ech, no już ci pisałam, nie jest najlepiej, ale mogło być gorzej, ostatnio się spokoiło i już tak często się nie kłócimy. Jednak dalej uważam, że wybitnym kucharzem to on nie jest. Wyjątkowo też naciskka na te zajęcia z gitary.
- Zależy mu...
- Bo sam jest nieudacznikiem.
- Może jest, ale zależy mu na tobie.
- Mi zależy na tobie.
Całuje mnie w policzek.
- Chyba już wiem.
- Tak?
- Mhm...
Flory wpisuje coś w wyszukiwace w telefonie i pokazuje mi tekst jakiejś piosenki.
- "Stitches, Shawn Mendes" - czytam na głos i się krzywię.
- Nie podoba ci się? Zawiera F-dur - uprzedza.
- Czy to jakis podtekst?
- Nie... Może...
- Weź!
- Żartuje przecież...
Uśmiecha się do mnie. Chwyta gitarę i zaczyna grać pierwsze akordy. Odczuwam ulgę przy nim, zawsze. Zupełnie tak jakby czas się zatrzymał, albo jakbyśmy zawiśli gdzieś daleko stąd, w innej krainie, i jesteśmy tam tylko my, tylko dla siebie. Razem. To naprawdę ciężkie do wyjaśnienia. Nie da się tego słowami opisać.
Następnego dnia budzę się i uświadamiam sobie, że mamy piątek, nie sobotę. Jest godzina siódma... O tej porze zawsze jest śniadanie. Moja mama wyjechała na wakacje, a tata chwilowo pracuje za granicą, więc jestem tylko ja i mój wujek. Wujek ma się mną opiekować. Szybko wstaje i wciskam się w jakieś luźne ciuchy. Podchodzę do lustra i maluje sobie rzęsy. Nigdy nie nakładam tapety, nie mam na to czasu i chęci. Skradam się do łazienki, tak aby nikt nie usłyszał. Słyszę wujka krzątającego się po kuchni, obijające się o coś garnki... Drzwi sa uchylone, więc powoli wchodzę i staram się jak najciszej umyć zęby. Twarz tylko przemywam wodą. Tak samo jak po kryjomu weszłam, chcę wyjść, jednak kiedy z nawyku zamykam drzwi, wydają one z siebie nieprzyjemny dźwięk skrzypienia...
![](https://img.wattpad.com/cover/159665696-288-k89aa12.jpg)