Rozdział 1

768 44 6
                                    

Wrzucono mnie do małej celi, nie było mi ani zimno ani ciepło. Co jakiś czas zabierało mnie dwóch typów z karabinami do laboratorium albo czegoś podobnego.

Tam wstrzykiwano mi różne płyny. Na początku gryzłam, rzucałam się i wrzeszczałam. Teraz tylko spokojnie daje się prowadzić.

Skoro opór nie dał rady to spróbuję wyczekać i wszystkich ich pozabijać.

Biel pomieszczenia przestała być tak straszna jaką była na początku.
> Dziękuję, możecie odejść. *(Jeden z naukowców odesłał ochroniarzy. Moje zachowanie powoli osłabia ich czujność.)*

Przykuwają mnie do stołu i wtrzykują różnorodne substancje.

Dziś jest źle... jakąś nową chcą mi podać.
> Boję się... *(Smutnym głosem powiedziałam)*
> Spokojnie, nie powinno boleć. *(Alex uśmiechnął się do mnie z otuchą.)*
Gdy wstrzyknięto wszystko czułam się dziwnie...

Po kilku minutach usunęłam.

Pov. Ochroniarz
Podmiot 369 zrobił się uległy. Nie mam pojęcia co spowodowało tą zmianę.

Jej oczy straciły blask. Inne podmioty rzucają się i stawiają sprzeciw. Zaś 369 jest spokojna, naukowcy nie wiedzą co się z nią dzieje.

Gdy ją brałem razem z moim oddziałem to widziałem ukrytą pustkę w oczach dziecka. Teraz, boje się jej spojrzeć w oczy...

Gdy wspominam tamtą misję to sam się wzdrygam, zwykle ugryzienie zabiło mojego kolegę w ciągu kilku godzin. Zaś sam fakt, że była wstanie uszkodzić jedną z żył i spowodować fontannę krwi był zatrważający.

369 stosuje jakiś kamuflaż albo coś ponieważ nie raz gdy na nią patrzę to widzę... no właśnie, nie wiem co widzę. Oczy które inni opisują jako spokojne i przyjazne dla mnie są puste i zabójcze.

Dostała dziś coś nowego, zabraliśmy ją do celi i zanim zdążyłem odejść zobaczyłem jak jej skóra zlazi.

Z sekundy na sekundę skóra czarniała, zęby powypadały, a w ich miejscu wyrosły nowe, ostrzejsze, przeznaczone do walki. Usłyszałem trzask, z pleców zaczęły wyrastać nietoperze skrzydła. Kość ogonowa zaczęła rosnąć i po chwili można było zobaczyć paskudny ogon od tłowia do końca pokryty czarną sierścią i zakończony czymś ostrym.

369 spojrzała na mnie, oczy czarne bez źrenic i tęczówek patrzyły na mnie. Czułem jak zatapiam się w tym mroku...

Pov. Naukowiec
Z celi Alice dobiegały dziwne dźwięki, szedłem sprawdzić co się dzieje.

Ostatnio zaczęła współpracować z nami. Za to jej oczy coraz bardziej były spokojne i przyjazne. Zachowywała się jak dziecko, choć w sumie jej ciało ma zaledwie z 10 lat, chyba.

Michael, jeden z agentów, którzy ją do nas przywieźli patrzył na jej celę z przerażeniem na twarzy.

Podbiegłem sprawdzić co się dzieje, Alice zaczęła się przemieniać. Wygladała coraz piękniej. Skóra zrobiła się czarna i twarda, zęby zmieniły się i błyskały w ciemnościach. Oczu nie widziałem... niestety.

Ogon również zaczął jej rosnąć, na końcu miał ostrze podobne do pazura, lecz całe czarne.

Gdy zerknąłem na jej dłonie zobaczyłem ostre czarne pazury, podobne były na stopach.

Ubranie dawno leżało w strzepach na brudnej podłodze. Krata celi została wyrwana i zmiażdżyła Michaela. Alice powoli wyszła z celi i ruszyła ogonem w moją stronę, dalej była nicość.

Pov. Alice / 369
Obudziłam się w celi, czułam jak moje ciało się zmienia ale nie czułam bólu. Od 10 wizyt w laboratorium nie czuję go. Tak samo jak zimna i ciepła.

Kratę wyrwałam i zmiażdżyłam niechcący ochroniarza. Wyszłam powoli na korytarz, gdy zobaczyłam naukowca poczułam jak część ciała, której kiedyś nie miałam ruszyła się i ciało naukowca bez głowy upadło, zaś obok niego upadła jego głowa.

Teraz spostrzegłam, że mam ogon... ciekawie zakończony...

Och mam również pazury... pytanie czy mogę chodzić po ścianach?

Dla testu ruszyłam ostrożnie po ścianie. Moje pazury wbijały się w metalową blachę jak w masło.

Ruszyłam powoli po ścianie, po chwili nie zauważyłam różnicy od chodzenia normalnie po ziemi...

Na ochronę nie musiałam czekać długo... pojawiła się, a ja idąc po suficie skryta najwyraźniej w ciemnościach spokojnie czekałam na moment do ataku.

Eksperyment 369Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz