Dłonie Jimina znów mocniej zacisnęły się na jego komórce, gdy ta któryś już raz z rzędu zaczęła wibrować. Irytował go ciągły dźwięk dzwonka, więc po prostu wyciszył telefon, ale to nic nie dawało. Z trudem powstrzymywał się od odebrania połączenia. Powoli miał tego dość. Włączył tryb samolotowy i niezbyt ostrożnie odłożył urządzenie na łóżko.
Doskonale wiedział, kto do niego wydzwaniał nawet bez spoglądania na ekran. Był to, jak zwykle, Yoongi, jeden z jego najbliższych przyjaciół i tym samym jego obiekt westchnień od dłuższego czasu. Ostatnio ich relacje zaczynały się sypać, z czego chłopak był wyraźnie niezadowolony. Bał się, że jeszcze bardziej pogorszy sytuację, kiedy powie coś nieodpowiedniego, więc w rezultacie rzadko kiedy w ogóle rozmawiali.
Odzywali się do siebie jedynie w pracy. Park pracował w kawiarni, do której Min co jakiś czas przychodził. Szybka wymiana zdań, ograniczająca się do „co u ciebie słychać?" i więcej już się nie widywali. Dwa wymuszone, fałszywe uśmiechy, pod którymi skrywały się dwa złamane serca.
Próbowali wmówić sobie, że to nic takiego, że poza przyjaźnią zupełnie nic do siebie nie czują, chociaż obaj wiedzieli, że to nieprawda. Od trzech miesięcy kłamali sobie nawzajem w żywe oczy, mówiąc, że wszystko w porządku. Stałą odpowiedzią ciemnowłosego na „dlaczego nie odbierasz telefonu?" było „nie miałem zasięgu". Sam się dziwił, jakim cudem nadal wierzył w te bzdury, skoro wmawiał mu to samo już od miesiąca.
Desperacko próbował znaleźć sobie jakieś inne zajęcie, niż wpatrywanie się w ekran i zamykanie przychodzących wciąż powiadomień o nieodebranych telefonach i nieprzeczytanych wiadomościach. Na pewno przeglądanie mediów społecznościowych odpadało; w końcu Yoongi zna go lepiej, niż on sam i wydaje się, że pamięta wszystkie jego nazwy użytkownika, co do jednej. Wychodzenie na zewnątrz również było bardzo ryzykowne, zważając na to, że w każdym momencie może go przypadkowo spotkać.
Był teraz, krótko mówiąc, w ciemnej dupie. Jedyne, co mu pozostawało, to leżeć na łóżku z wzrokiem wlepionym w sufit i czekać na swoją śmierć. Może przynajmniej spotkają się w zaświatach i nie będzie wtedy tak niezręcznie. O ile oczywiście istnieje życie po śmierci. Jeśli nie, to nie spotkają się w ogóle, i będzie dla niego jeszcze lepiej.
Yoongi w tym czasie wysyłał kolejną już wiadomość na jego numer. Dochodził do wniosku, że to bez sensu, skoro Jimin nie odbiera, nie odpisuje ani nawet nie wyświetla. Może lepiej po prostu dać mu spokój? Czy to na pewno byłoby mądrym pomysłem?
Poza tym, nie wychodził z domu od dwóch dni, co zaczynało poważnie niepokoić blondyna. Zupełnie normalnym natomiast byłoby, gdyby role się odwróciły, bo Min rzadko kiedy opuszczał swój pokój, jedynie te dwa czy trzy razy w tygodniu, kiedy szukał inspiracji w pobliskiej kawiarni, ale jeśli chodziło o Jimina, to nie było w jego stylu. Rzadko kiedy mógł wytrzymać przynajmniej dwanaście godzin samotnie w domu, więc nic dziwnego, że Yoongi tak się o niego martwił.
Zależało mu na tym chłopaku. I to bardzo. Szkoda tylko, że bał się to przyznać przed samym sobą, a co dopiero przed nim. Jedyna opcja, jaka w tej chwili mu pozostawała to... Nie, to idiotyczne. Idiotyczne i chore. Albo...
Brunet przykrył się szczelnie kołdrą i przewrócił na bok. Teraz zamiast w sufit, jego wzrok był wlepiony centralnie w ten jeden, pusty fragment ściany. Cała reszta jego pokoju była obklejona przeróżnymi zdjęciami i plakatami, idealnie odzwierciedlającymi jego samego – roztrzepanego, mało dojrzałego chłopaka, w głowie którego panował nieustanny chaos, a myśli plątały się ze sobą, tworząc łańcuch dziwnych słów, szeptanych do jego uszu przez czyjś głos. Do tej pory nie wiedział, co takiego szeptał.
CZYTASZ
airplane mode | yoonmin
Fanficɪ'ᴍ ᴛʀʏɪɴɢ ᴛᴏ ʙᴇ ᴜʟᴛʀᴀ ᴍᴇɢᴀ ʜᴀᴘᴘʏ ᴀɴᴅ ꜱʜᴏᴡ ʏᴏᴜ ᴍʏ ꜱᴍɪʟᴇ, ᴀɴᴅ ꜱᴇɴᴅ ʏᴏᴜ ᴍʏ ꜰᴇᴇʟɪɴɢꜱ Gdzie Jiminowi od dawna podoba się jego przyjaciel, przez co stara się go unikać z nim jakiegokolwiek kontaktu, żeby nie dopuścić do żadnej niezręcznej sytuacji, ale n...