Nastał kolejny piękny ranek. Słońce wychyliło się znad zalesionego horyzontu i po kolei raczyło światłem kolejne skrawki ziemi. Delikatne promienie osnuwały stopniowo całą Florencję. Właśnie taki widok uwielbiała mieszkająca w willi bogatych rodziców Stefani. Całość nie trwała chociażby minuty. Dziewczyna potrafiła jednak wyłapywać każdy aspekt widowiska i raczyć się pięknem, jakie wytwarza. Wchłaniała obrazy jak gąbka, a w swych skrytych marzeniach planowała kiedyś choć w niewielkim stopniu oddać cudowność tego świata za pomocą własnoręcznych malunków. Słońce przedostało się również do niewielkiej chatki na obrzeżach. Pułki pełne wspaniałych rysunków i pozgniatanych opowieści nabrały wyraźnych kolorów, a do moich oczu dochodzić zaczęły pierwsze znaki nowego dnia. Niewyraźnie i leniwie otworzyłem prawe oko, spoglądając na ścianę. Kiedy wprowadzałem się do tej rudery za namową przyjaciela wyrysowałem na owej ścianie kółko z liczbami od 1 do 12. Pośrodku znajdował się wystający pręt, którego czasem używałem także jako wieszak. Owy pręt pod wpływem światła rzucał cień na tarczę, wykazując godzinę ósmą. Przymknąłem oko, ponownie „oddalając się w oniryczne klimaty" - jak ja to zwykłem mówić. Musiało minąć trochę czasu, zanim mój mózg przetworzył pobrane informacje. Po chwili znów spojrzałem na zegar jeszcze raz, lecz tym razem natychmiastowo zerwałem się z łoża i wyleciałem na zatłoczoną już ulicę. Po raz kolejny nie miałem wiele czasu na dotarcie do pracy. Moim pracodawcą był stary Jacoppo – pocieszny staruszek, a także weteran wielu wypraw. Służył między innymi pod rozkazami samego Ameriga Vespuciego, i jako jeden z nielicznych zwiedził ten tak zwany „nowy kontynent", o którym teraz tak głośno. Odwiedzał dalekie krainy z całego świata, gdzie nabierał coraz większego doświadczenia oraz nieocenionej wiedzy. A mimo to całe miasto uważało go raczej za przygłupa i dziwaka. Prawdę powiedziawszy coś w tym było. W gruncie rzeczy stary Jacoppo miał łeb na karku w pewnych sprawach (w końcu nie każdy potrafi z głowy powiedzieć ile wynosi ludność Indii), choć w kwestii organizacji życiowej faktycznie nie domagał. Teraz osiadł na stałe tutaj, w naszej Florencji, trudniąc się rzemieślnictwem. Sprzedawał produkty z drewna, a moim zadaniem było ich odpowiednie wystruganie. Od zawsze wolałem raczej projektować niż... „O CHOLERA!" – krzyknąłem, wytrącany z zamyślenia przez przejeżdżającą mi tuż przed nosem karetę.
- Patrz jak leziesz, plebsie!!! – wrzasnął nieżyczliwy woźnica.
Grzecznie zlałem jegomościa i biegłem dalej, co jakiś czas spoglądając na rękę. Miałem na niej bowiem mini zegarek słoneczny, przymocowany do paska. Prezent urodzinowy od mojego innego przyjaciela Marcina Citrinelliego - miejscowego wynalazcy. Sama kwestia urodzin to też dość umowny temat, gdyż nie pamiętam kiedy to się stało. Przyjęliśmy więc jakiś losowy dzień, wypadający na 21 września. Tak czy inaczej Miałem już 10 minut opóźnienia. Choć oczywiście było to dość umowne spóźnienie. Nigdy nie otrzymałem gwarancji, że wskazywana godzina jest właściwa. Byłem już niedaleko, ale czas wciąż uciekał, gwałtowny skręt w prawo, w lewo i ta sama nieszczęsna cegła na drodze prowadzącej już do samej pracowni. Poleciałem kilka metrów do przodu i uderzyłem o kostkę.
- Ała. – szepnąłem do siebie – Ktoś powinien w końcu wyremontować tę ulicę – skarżyłem się podczas wstawania.
Zanim zdążyłem się otrzepać z kurzu, wzdrygnąłem się na dźwięk dobiegających z tyłu strzałów. Już po chwili na głowę spadł mi potężny kaczor, powalając mnie znowu na ziemię. Po raz kolejny zabolało i kiedy już myślałem, że w swej łaskawości los zesłał mi kogoś, kto by się mną zainteresował, biegnący w moim kierunku mężczyzna pochwycił wyłącznie kaczkę i uciekł dalej.
- Mam go, Maurico! – krzyczał.
Już wiedziałem z kim mam do czynienia. Był to nijaki Konfidencjusz, najlepszy przyjaciel i kompan Kapitana Mauricio, który znowu starał pokazać się pięknej Stefani z jak najlepszej strony.
YOU ARE READING
Filippo i Stefani
RomanceFlorencja, wiek XVI. Renesans w pełni, artyści zaczynają zdobywać należny im status, a miłość wisi w powietrzu. Czym jednak jest miłość? Przede wszystkim problemami. Czy bogato urodzona Stefani będzie mogła związać się z ubogim Filippem? Jak ten będ...