Roz. 3

278 18 0
                                    

Minął już jakiś czas od kiedy Atsuko się przeprowadziła. Przez ten czas załatwiła wraz z rodzicami całą robotę papierkową związaną z nową szkołą i mogła w końcu się zrelaksować. Walnęła się na łóżko i chwyciła pierwszą lepszą książkę. Nie zdążyła przeczytać nawet jednego rozdziału, ponieważ po pewnym czasie usłyszała czyjeś na wołania za oknem.
-Daichi-san!
Na samo to imię, jakoś dziwnie się poczuła. Serce jakby miało za chwilę eksplodować. Szybko wstała na równe nogi, podbiegła do okna i je lekko uchyliła. Fart chciał, że właśnie w tym momencie chłopak, który wołał jej przyjaciela, spojrzał w jej stronę. Dziewczyna od razu się wzdrygnęła i schyliła, żeby nie było jej widać.
-Yieaks...
Później już słyszała jak ten chłopak ją nawołuje. W pewnej chwili te krzyki ucichły, a zastąpił je znany jej głos.
-Tanaka idioto siedź cicho. Nikogo tam nie ma.
Lekko się wychyliła, a jej twarz stała się jeszcze bardziej czerwona. Za parapetu wystawała tylko połowa jej głowy wraz z oczami.
-Jest! HEJ!
Łysy zaczął jej wymachiwać ręką, a Daichi zerknął w tamtą stronę. Początkowo nie wiedziała co ma robić, ale opamiętała się i odmachała.
-Daichi-san nie mówiłeś, że będziesz mieć taką uroczą sąsiadkę.
-Bo nie wiedziałem, a teraz nie drzyj się tak! Straszysz ją!
Opanowany jak zawsze. Brakowało mi tego.-pomyślała, a na jej twarzy pojawił się mały uśmiech. 
Złapała za swój telefon i weszła na grupę, na której była razem z Daichim i Sugą. Asahi też tam był, ale ostatnio się nie odzywał. Z lekko drżącymi po całym zajściu rękami zaczęła pisać wiadomość.

Atsuko: Hej. Co tam u was?
Suga: O hej. Długo cię nie było. Nawet dobrze. Dopiero co wróciłem z obozu
Daichi: To samo. A tobie jak mija lato.
Atsuko: Nie najgorzej. Nie mogę narzekać. Teraz tylko czekam na nowy rok szkolny w nowej szkole.
Suga: Przeprowadziłaś się?
Daichi: Co? Jak? Kiedy?
Na tą ostatnią wiadomość z jej ust wydobył się cichy śmiech, a na jej twarzy zagościł szczery uśmiech.
Atsuko: Idę do szkoły, gdzie jest mój kuzyn i tak przeprowadziłam się :D
Suga: Ale będziesz miała do nas bliżej czy dalej?
Atsuko: Bliżej ;)
Suga: To dobrze
Suga: Ał Daichi za co to miało być?
Daichi: Przypadkowo
Czyli Suga jest z nimi. Może to nawet lepiej.-odetchnęła z ulgą i z powrotem walnęła się na łóżko.
-Atsuko pójdziesz po coś do sklepu?
-Jasne mamo!
Wstała i poszła do kuchni po listę zakupów. Wzięła trochę kasy, założyła swoją bluzę z kapturem i wyszła. Miała tylko nadzieję, że nie spotka na drodze chłopaków. Na wszelki wypadek przed wyjściem z bloku, założyła swój kaptur. Nie wiedziała czy ją rozpoznają, w końcu minęło tyle czasu. Chciała im powiedzieć, ale też bardzo chciała im zrobić niespodziankę. Wparować do klasy razem z nauczycielem i obserwować zdziwione twarze tej dwójki. Z tego powodu postanowiła poczekać do rozpoczęcia roku szkolnego. Jeśli by ją rozpoznali to mówi się trudno, przecież jej kuzyn jeszcze o tym nie wie.

Do pobliskiego sklepu nie miała jakoś daleko. Pięć minut drogi na piechotę. Przed wejściem zdjęła swój kaptur i wyjęła listę zakupów.
4 cytryny, galaretka truskawkowa, mąka, jajka...Ciasto na bank.-pomyślała i od razu weszła do sklepu.
Za ladą siedział jakiś blond mężczyzna z papierosem w jednej dłoni i gazetą w drugiej. Słysząc, że ktoś wchodzi, szybko zgasił papierosa i ją przywitał. Wydawał jej się dziwnie znajomy, ale nie do końca pamiętała skąd go zna. Wzięła potrzebne rzeczy i skierowała się do lady, żeby zapłacić.
-Przepraszam, że pytam, ale czy pani przypadkiem kiedyś tutaj nie mieszkała?
-Kilka lat temu proszę pana. Nie dawno tutaj wróciłam. Trochę się tutaj zmieniło, ale moje miejsce do ćwiczeń nadal jest.
-Co pani trenuję jeśli mogę się zapytać?
-Siatkówkę. Od małego.
-Atsuko Rida?
-Tak to ja.
-Słyszałem o tobie od mojego dziadka. Podobno czasami miał cie dość.
Przekręciła głowę na bok i położyła palec wskazujący na brodzie. Chwilę myślała i po chwili sobie wszystko przypomniała.
-Trener Ukai. Mam nadzieję, że chodziło o to, że byłam z dnia na dzień co raz lepsza.
-Podobno byłaś od cholery i nie dawałaś mu spokoju.
Zakryłaś sobie usta dłonią i zaczęłaś się cicho śmiać.
-Miałam wtedy 11 lat. Wtedy byłam nad wyraz energiczna.
Chwilę pogadała sobie z wnukiem jej dawnego nauczyciela. Potem wyszła z sklepu, żegnając się z nim i założyła sobie swój kaptur. Wracała do domu, kiedy usłyszała znajome jej głosy. Jej oczy natychmiast się rozszerzyły, a jej oddech był nierównomierny. Chwilę się rozglądała, gdzie tu uciec, ale nic nie udało jej się znaleźć. Pozostało jej tylko ich jakoś wyminąć. Włożyła wolną rękę do kieszeni bluzy i spuściła głowę w dół. Liczyła już tylko, że nic się nie stanie, że będzie musiała zdjąć kaptur.

Ojciec drużyny (Daichi X OC)Where stories live. Discover now