Wspólna Kolacja

862 101 22
                                    

Sprzątanie łazienki było moim dodatkowym obowiązkiem po dzisiejszych staraniach Marka i Taeyonga.

Nie mogłam się na nich gniewać. W sumie to chcieli dobrze.

Spodziewałam się, że zastanę mieszkanie w dużo gorszym stanie więc nie miałam właściwie na co narzekać.

-wszystko ok? Ostatnio się do mnie nie odzywasz -przeczytałam smsa od Yūty.

-sam mi zabroniłeś -odpisałam.

-wiem, ale przyzwyczaiłem się już do tego, że nie dawałaś mi spokoju.

W sumie to prawda. Odkąd umówiłam się z Yūtą na spotkanie, przestałam z nim rozmawiać.

Właściwie to o nim zapomniałam.

-to widzimy się jutro? -zapytał.

-jasne. O 16? -odpisałam.

-tam gdzie zawsze.

Odłożyłam telefon.

-Nadia zjemy jakąś kolację? -słyszałam nagle głos Taeyonga dochodzący z salonu.

-poczekaj tylko się umyję i coś dla nas wymyślę -odparłam zamykając drzwi na klucz.

Podczas brania prysznica ciągle słyszałam pikanie SMS-ów od Yūty.

Skoro mój przyjaciel zaczyna pisać do mnie tyle wiadomości naraz to musi być dobry znak.

Zawinięta w ręcznik, chwyciłam swój telefon w dłoń.

-tak się cieszę z naszego spotkania!-napisał.

-dawno Cię nie widziałem.

-może pójdziemy razem na jakiś obiad?- zapytał mnie w kolejnym SMSie.

Czyżby Yūta wreszcie zdobył pieniądze i spłacił swoje długi?

Jeśli pójdę z nim do restauracji to Koshi zginie z głodu zanim nauczy się włączać mikrofalówkę.

-Nadia nie chcę cię pospieszać, ale jestem głodny -usłyszałam zakładając na siebie piżamę.

-już idę... -wymamrotałam zmęczona i weszłam do salonu.

Zobaczyłam przed sobą jakąś zastawę na ławie przy kanapie.

-nie masz jadalni, więc improwizowałem.

Spojrzałam na bożonarodzeniowe świeczki które pewnie znalazł na regale i postanowił wykorzystać do stworzenia czegoś w stylu romantycznej atmosfery.

-to kwiatki z marketu? -spytałam, obserwując bukiet w kubku na herbatę.

-kwiaciarnie były już zamknięte. Sądziłem, że szybciej zejdzie się z tą półką- odparł drapiąc się po głowie.

-mogłeś, chociaż zdjąć folię z nadrukowaną nazwą sklepu -odparłam rozbawiona.

Taeyong pozbył się szybko opakowania z bukietu, chlapiąc przy okazji ławę wodą z kubka. Usiadłam obok niego i próbowałam wyglądać poważnie, chociaż nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.

-jedz bo zaraz będzie zimne -wycedził otwierając mi paczkę jedzenia z mikrofalówki.

-to jakieś meksykańskie, sklepowe taco?- dodałam rzucając mu pobłażliwie spojrzenie.

-coś w tym stylu, nie lubisz? -spytał.

-lubię, zjem -wycedziłam.

Patrzyłam na niego z politowaniem. Zapewne alkohol jeszcze go troszkę trzymał więc można mu było wiele wybaczyć.

-więc... Ten Yūta... To w końcu twój chłopak?-wycedził z pełnymi ustami.

-Taeyong...mówiłam Ci tyle razy, że to mój przyjaciel- odparłam rozbawiona.

Teraz zauważyłam jak bardzo starał się o moje względy. Chyba granica przyjaźni między nami wydawała mu się przekroczona.

Ja nie byłam pewna co do jego osoby. Nawet nie myślałam o nim jak o kimś bliższym.

Skoro sprawy zaczęły iść w innym kierunku, postanowiłam wydobyć z niego trochę więcej informacji o jego pracy. Z resztą był wstawiony więc to dobry moment na szczerą rozmowę.

«SEKRET YAKUZY»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz